Problemem jest to, ile osób będzie się chciało zaszczepić przeciw COVID-19 – powiedział PAP wirusolog prof. Włodzimierz Gut. W jego ocenie na tę sprawę, dla ekspertów prostą i oczywistą, nakładają się niestety dezinformacja, biznes i polityka, a królować winny wiedza i nauka.
Komisja Europejska w poniedziałek wydała zgodę na dopuszczenie do obrotu w Unii Europejskiej szczepionki przeciw COVID-19 firm Pfizer i BioNTech – poinformowała przewodnicząca KE Ursula von der Leyen. Szczepienia w UE mają rozpocząć się 27-29 grudnia.
To pierwsza szczepionka przeciw COVID-19 dopuszczona do obrotu w UE.
Decyzja jest konsekwencją zaleceń Europejskiej Agencji Leków (EMA), która zdecydowała w poniedziałek o warunkowej autoryzacji szczepionki.
Pytany o tę decyzję prof. Gut przyznał, że nie jest to pierwszy dzień, w którym mógłby stwierdzić, że wygaszenie epidemii jest bliżej niż dalej.
„Pierwszy taki dzień był wówczas, gdy ukazały się wstępne wyniki badań nad skutecznością tej szczepionki. One miały śmieszny kontekst, gdyż miały zostać ogłoszone przed wyborami w USA, a ostatecznie doszło do tego kilka dni po nich, ale jednoznacznie wskazywały, że ta szczepionka będzie skuteczna. Podobnie jest z kilkoma innymi preparatami” – wskazał prof. Gut.
Zdaniem wirusologa problemem w Polsce jest to, ile osób będzie się chciało zaszczepić przeciwko COVID-19. Prof. Gut uważa, że Polacy są narodem rozdartym. Jeżeli jedna strona mówi coś, to druga musi powiedzieć coś przeciwnego. Dlatego tak trudno o zgodę, nawet w kwestiach niezwykle prostych i oczywistych.
Prof. Gut w rozmowie z PAP zwrócił także uwagę na trwający nieustannie proces dezinformacji.
„Dodatkowo leningradzkie trolle są zainteresowane tym, aby namieszać, bo wówczas się osłabi. Gdy człowiek poczyta to, co można znaleźć w sieci na temat szczepień, to włos na głowie staje. Szczepionka nie zmienia naszego DNA. Żeby tak było, musiałby siedzieć w niej Harry Potter, a nie siedzi. Łatwiej jednak czasami się przebić do świadomości z idiotyzmami niż z wiedzą naukową. W USA kiedyś zabrakło rodzaju amunicji przeciwko zombie, bo ludzie obejrzeli film. Tak to niestety działa, że społeczeństwem można łatwo manipulować” – podkreślił ekspert.
Zdaniem prof. Guta Polska może otrzymać już do końca stycznia taką liczbę dawek szczepionki, która pozwoli na zaszczepienie kilku milionów ludzi. Oczywiście o ile firmy są logistycznie przygotowane i mają już zapakowane produkty do wysyłki. Zdaniem wirusologa realne jest zaszczepienie nawet 8 mln ludzi w około dwa miesiące, ale wszystko musiałoby być niezwykle sprawnie przeprowadzone.
Sprawa mutacji koronawirusa SARS-CoV-2 w Wielkiej Brytanii wzbudza w uznanym wirusologu spore rozbawienie.
„Ta mutacja nie ma wielkiego znaczenia. Ich jest już kilkadziesiąt. Biologia wirusa się nie zmieniła, nie będzie on odporny na te szczepionki. Za dużo w reakcji na te doniesienia jest polityki, a za mało słuchania ekspertów. Każdy szanujący się wirusolog wie, że niewiele się zmieniło i nic szokującego w tym zakresie się nie stało” – powiedział prof. Gut.
Dodał, że niestety na całą sytuację pandemiczną nakładają się dezinformacja, biznes i polityka, a królować powinny wiedza i nauka.
„Tej epidemii by w Europie nie było, gdyby nie polityka, a raczej jej pewien wymiar, czyli gospodarka oparta na turystyce. Z Wuhanu można było dotrzeć na Stary Kontynent bezpośrednio do Londynu, Paryża i Mediolanu. W dwóch pierwszych miastach wychwycono osoby zakażone, które przyleciały z Chin. We Włoszech był wówczas śnieg i władze zignorowały zagrożenie, żeby mogła się rozwijać turystyka, bo przecież ona tam jest niezwykle ważną częścią gospodarki. I tak wszystko się rozlało. Już we Włoszech była inna mutacji wirusa niż w Chinach. To naturalne, że ten wirus będzie się zmieniał. Dla nas teraz najważniejsza nie jest mutacja z Wielkiej Brytanii, lecz sprawne przeprowadzenie procesu szczepień. Te są konieczne, aby powstrzymać jak najszybciej epidemię” – ocenił ekspert. (PAP)
Autor: Tomasz Więcławski