Zakładamy, że szczepienia to operacja ratująca przed pandemią – podkreślił szef BBN Paweł Soloch. Zaznaczył przy tym, że proces szczepień musi być transparentny, a o wątpliwościach trzeba mówić, nawet jeśli nie będziemy w stanie ich do końca wyjaśnić, bo szczepionka powstała stosunkowo szybko.
Rząd ma we wtorek przyjąć uchwałę dotyczącą Narodowego Programu Szczepień, którego celem ma być doprowadzenie w 2021 r. do odporności populacyjnej. Szczepionki na Covid-19 mają być darmowe, dobrowolne i dwudawkowe. W poniedziałek program szczepień był tematem spotkania u prezydenta Andrzeja Dudy, w którym uczestniczyli m.in. premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski.
Soloch, pytany we wtorek w Radiu TOK FM o sondaże, z których wynika, że połowa Polaków nie zamierza się szczepić, przekonywał, że z ocenami należy poczekać na przebieg szczepień w innych krajach. „Polacy tak mają, że ich nastawienia się zmieniają i ewoluują w trakcie tego, jak obserwują, co się dzieje w innych krajach” – powiedział. Przekonywał, że proces szczepień ma być transparentny, zgodnie z oczekiwaniami m.in. prezydenta. Ocenił, że nie mamy do czynienia z „hurraoptymistyczną propagandy szczepionkową”, a nastroje co do szczepień uznał za „takie sobie”.
„Na pewno założenie jest jedno, na tym szczególnie zależy prezydentowi, ale nie tylko, bo o tym mówił też premier, i po to były wcześniejsze spotkania, że cały proces ma być bardzo przejrzysty i transparentny, (żeby) niczego nie ukrywać, o wszystkim mówić” – podkreślił szef BBN.
Pytany o wątpliwości co do szczepionek oraz o dobrowolność szczepień, przekonywał, że należy odróżnić „płaskoziemców”, od tych, którzy prezentują „rzeczową krytykę i zgłaszają rzeczowe wątpliwości”. „Jeżeli będą wątpliwości, to trzeba o tych wątpliwościach mówić, nawet jeżeli nie będziemy w stanie ich do końca wyjaśnić, bo rzeczywiście szczepionka powstała stosunkowo szybko” – powiedział Soloch.
Z drugiej strony powołał się na inne państwa, gdzie szczepienia będą. „Nie chciałbym, żebyśmy patrzyli na to, że jesteśmy w jakimś baranim stadzie setek milionów ludzi, którzy to czynią na całym świecie, ale jest to jednak pewna rękojmia, że ileś narodów, ich przywódcy, ich eksperci, podjęli taką decyzję. Nikt w tej chwili w skali państwa nie zakwestionował sensu szczepienia” – stwierdził.
Odnosząc się do dobrowolności szczepień, uzasadnił to m.in. wątpliwościami do nowych szczepionek. „Rzeczywiście są pewni ludzie, i będą tacy, którzy mają wątpliwości. Więc na pewno nie będziemy stosowali przymusu” – zapewnił. Na uwagę, czy ze względu na „płaskoziemców nie będziemy szczepić całej populacji”, zaprzeczył. „Nie tylko ze względu na płaskoziemców, bo niektórzy mogą mieć całkiem racjonalne przesłanki, dlaczego nie chcą się szczepić” – odparł Soloch.
Zauważył także, że nie jest do końca zbadane, jaka jest odporność osób, które już przeszły zakażenie koronawirusem i mają przeciwciała. „Zachodzi zasadne pytanie, czy tacy ludzie powinni być szczepieni. A na pewno, jeżeli będą szczepieni, to nie w pierwszym rzucie” – powiedział.
Szef BBN wyraził przypuszczenie, że być może na początku przyszłego roku „wyjdą nowe elementy”. „My zaczynamy się szczepić z pewnym opóźnieniem w stosunku do państw spoza Unii, (…) więc być może po miesiącu-dwóch różnicy w czasie szczepienia, jakieś nowe elementy wyjdą. Producenci zapewniają, i eksperci zdają się potwierdzać, że te szczepionki były badane, ale też zgoda, że były robione w tempie niezwykle szybkim, i te próby były przeprowadzone na kilkudziesięciu tysiącach ludzi, a szczepione będą miliardy ludzi. Tak więc rzeczywiście do końca wszystkiego nie wiemy, chociaż zakładamy, że – co do zasady – jest to jest operacja nie zagrażająca, a ratująca ludzi przed pandemią” – powiedział Paweł Soloch. (PAP)