[DUŻE FRAGMENTY!] Wreszcie ktoś powiedział głośno, czym jest pandemia COVID-19!

Paweł Skutecki12 grudnia, 202013 min

Ludzie gołym okiem widzą, że coś jest nie tak: rządowi urzędnicy chcą dyscyplinować nieprawomyślnych lekarzy, amerykańskie koncerny internetowe cenzurują na potęgę, koncerny farmaceutyczne dyktują programy telewizyjne największych stacji, a ludzie umierają w pustych szpitalach albo co gorsza – w domach, bez pomocy lekarzy. Jest już na polskim rynku kilka książek o koronawirusie i tym, co się od roku dzieje na świecie, ale – moim zdaniem – żadna nie zbliżyła się tak bardzo do prawdy jak „Plandemia COVID-19. Jak świadomie pokonać ten kryzys w swoim życiu” doktora Bruce’a Fife. 

To jest naprawdę solidna książka, która głośno mówi to, co gdzieś słyszeliśmy, czytaliśmy, oglądaliśmy, ale co… szybko zniknęło z internetu. I nie mam na myśli teorii spiskowych, tylko konkretne udokumentowane fakty, albo przynajmniej bardzo wiarygodne ich interpretacje. Media przeszły do porządku dziennego nad tym, że wciąż nie wiemy skąd się wziął wirus SARS-CoV-2, czym on jest i kto za niego odpowiada, choć bardzo poważni politycy miewali chwile szczerości. Jak on się rozprzestrzenia i czy „bezobjawowi” mogą zarażać? Są oczywiście konkretne badania naukowe na ten temat, ale… dziwnym trafem są bardzo trudno dostępne. Czy są leki na koronawirusa? Czy witamina D… Takich pytań, które mogą skutkować blokadą w mediach internetowych jest wiele. W tej książce znajdziecie próbę odpowiedzi na te pytania. Odpowiedzi, które są oparte na źródłach. 

Uważam, że to jest dzisiaj zdecydowanie najlepsza książka traktująca o COVID-19, jaka jest dostępna na polskim rynku. Można ją kupić w naszej księgarni, pod tym adresem: https://sklep.naszapolska.pl/strona-glowna/86-plandemia-covid-19-jak-swiadomie-pokonac-ten-kryzys-w-swoim-zyciu-dr-bruce-fife.html

Poniżej spore fragmenty. 

„Przestrzeganie zasad dystansowania społecznego, noszenie maseczek, zamykanie firm, parków, obiektów sportowych i kościołów, a także nacisk na przesadne procedury higieniczne i tak dalej, wszystko to, co nam się zaleca i nakazuje, ma spłaszczyć krzywą – a nie ustrzec kogokolwiek przed zachorowaniem lub śmiercią. Pomysł, że spłaszczenie krzywej ratuje życie, to mit utrwalany przez przedstawicieli władz i administrację służby zdrowia, aby zmusić nas do przestrzegania wszystkich ich szalonych środków. Ogólne współczynniki zapadalności i śmiertelności pozostaną takie same. Te procedury nie ratują życia. Nie zapobiegają śmierci. Opóźniają tylko zgony o kilka dni, tygodni lub miesięcy. 

Ten wirus jest bardzo zaraźliwy i szerzy się wszędzie. Nie można się przed nim ukryć. Odnajdzie cię. Jeśli należysz do ludzi podatnych na jego działanie, i tak w końcu zachorujesz, niezależnie od stosowanych środków dystansowania społecznego. Zgadza się! Wszystkie kroki, które podejmujemy w celu zapobieżenia zakażeniu, ostatecznie nie zapobiegną mu. Wirus będzie działał niezależnie od tego, jak się zachowujemy. A kie- dy już zrobi swoje i zainfekuje wszystkie podatne osoby, jak w przypadku wszystkich innych pandemii, prawdopodobnie samoistnie zaniknie. Tak właśnie stało się w przypadku pandemii grypy hiszpanki z 1918 roku, najbardziej zabójczej epidemii wirusowej w udokumentowanej historii. Kiedy wirus zrobił swoje, zniknął. To samo dotyczy innych wirusów. Nie możemy powstrzymać tej nowej odmiany. Będzie działał bez względu na to, co zrobimy. 

Pomyśl o tym: środki, które podjęliśmy, wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu, nie uratują ani jednego życia! Wszystko, co nam się opowiada o ratowaniu życia, aby zmusić nas do przestrzegania reguł dystansowania społecznego, to kłamstwo. Zawstydzanie i prześladowanie ludzi, którzy samodzielnie myślą i nie poddają się bezsensownym regulacjom, niczego tu nie zmieni. Dystansowanie społeczne nie ratuje życia i nie zapobiega szerzeniu się wirusa”. 

„W ciągu kilku miesięcy od wprowadzenia tej cenzury w Chinach pojawia się nowy wirus – wirus, z którym nigdy dotąd się nie spotkano i wobec którego nikt nie miał okazji wytworzenia odporności. Wirus idealny do wywołania światowej pandemii, mający podobny potencjał destrukcji jak wirus grypy hiszpanki z 1918 roku. 

Pojawił się, jak się wydawało, nie wiedzieć skąd i w ciągu tygodni szybko rozprzestrzenił się z chińskiego Wuhanu na dziesiątki krajów, infekując tysiące ludzi. Media głównego nurtu natychmiast włączyły się i zaczęły rozpowszechniać straszne ostrzeżenia o zabójczej pandemii krążącej po całym globie. Twierdzono, że wszystkim nam grozi poważne niebezpieczeństwo. Wieczorne wiadomości emitowały ponure statystyki nowych przypadków i zgonów. Liczby podawano codziennie, jakby informowano na bieżąco o wynikach rozgrywanych zawodów sportowych. Było to dla nich niczym gra, każdy serwis informacyjny próbował zdystansować konkurencję, informując o najbardziej wstrząsających statystykach i prognozach. Przekształciło się to w medialne szaleństwo czarnej rozpaczy. Politycy i autorytety od zdrowia publicznego wszczęli alarm, promując pandemię jako stan zagrożenia zdrowia na kolosalną skalę. Naukowcy na podstawie skąpych danych i modeli komputerowych przewidywali miliony zgonów i zachęcali polityków do podejmowania drastycznych działań. Zamiast stosować tradycyjne środki kontroli zachorowań, które wykorzystano podczas poprzednich pandemii (jak izolacja chorych), wprowadzono pospiesznie zakrojone na szeroką skalę lockdowny (blokady), aby objąć kwarantanną osoby zdrowe. Zamknięto firmy, służby publiczne, parki, kościoły i tak dalej, zakazano publicznych zgromadzeń. Tylko „niezbędne” firmy i usługi mogły dalej funkcjonować. To politycy decydowali, które są niezbędne, a które nie. Ludzi podzielono na dwie klasy: tych, których uznano za „niezbędnych” i pozwolono dalej pracować, oraz tych, których zaklasyfikowano jako „zbędnych” i zabroniono zarabiania na życie.

Drobne firmy i usługi uznane za „zbędne” zmuszono do zamknięcia działalności, podczas gdy, paradoksalnie, wszyscy mogli swobodnie buszować po sklepach spożywczych, drogeriach i należących do wielkich korporacji supermarketach, takich jak Walmart, Target i Home Depot. To, na co przystaliśmy w imię zdrowia publicznego, nie ma precedensu w historii. 

Świat nie zamykał się podczas stuleci epidemii czarnej ospy, wywoływanej przez wysoce zaraźliwego wirusa i mającej współczynnik śmiertelności 30 procent. Społeczeństwa nie zamykały firm i szkół, aby zapobiegać gruźlicy, chorobie zakaźnej, która szerzyła się w podobny sposób jak koronawirus i miała śmiertelność znacznie wyższą niż COVID-19”.

„Przedstawiciele służby zdrowia utrzymywali, że najbardziej niebezpieczni nie są ludzie wyraźnie chorzy, tylko ci, którzy zostali zainfekowani, lecz nie wykazują żadnych objawów. Mieli być najgroźniejsi, bo nieświadomie roznosili wirusa na innych. Z tego powodu wszystkim nam kazano zakładać maseczki i zawsze zachowywać odstęp co najmniej dwóch metrów od siebie, nawet na świeżym powietrzu. W Nowym Jorku mieszkańców zachęcano do robienia zdjęć i donoszenia na współobywateli, którzy naruszają zasady dystansowania społecznego, zbytnio zbliżając się do siebie w miejscach publicznych. Ludzie byli aresztowani za nienoszenie maseczki, spacerowanie po opustoszałych plażach albo zabieranie własnych dzieci na puste place zabaw. Właścicieli niewielkich firm, którzy starali się utrzymać rodzinę, posyłano do więzienia za ponowne ich otwarcie bez zgody władz. W tym samym czasie skazanych kryminalistów zwalniano przedterminowo, aby ograniczyć możliwość szerzenia się wirusa wśród osadzonych. Wielu z nich wkrótce ponownie aresztowano za akty przemocy lub inne czyny przestępcze”. 

Zapraszamy do księgarni!

 

 

Udostępnij:

Paweł Skutecki

Leave a Reply

Koszyk