Amerykanie uciekają z Facebooka i Twittera

Karol Kwiatkowski18 listopada, 20207 min

Od czasu wyborów prezydenckich w USA miliony osób szuka alternatywy dla gigantów jak Facebook i Twitter – opisuje „New York Times”. Platformy społecznościowe blokują wypowiedzi konserwatywnych polityków z prezydentem Donaldem Trumpem na czele. Popularność zaczęły zyskiwać nowe serwisy.

W Polsce znany jest przypadek dwukrotnego usunięcia konta Janusza Korwin-Mikke, znanego polityka i posła, przez Facebook. Większość Polaków widziała próby nałożenia cenzury na Donalda Trumpa przez obie platformy społecznościowe. Jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej Twitter zaczął oznaczać wpisy prezydenta USA specjalnymi etykietami (nawet co trzeci wpis – według wyliczeń CNN). Część z komunikatów Trumpa była ukryta, a użytkownicy serwisu musieli kliknąć odpowiednią opcję, by dowiedzieć się, o czym pisze urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych.

„Stale rosnąca tyrania i pycha technologicznych władców wymaga, aby ktoś chronił wolność słowa w internecie” – ogłosiła kilka dni temu Rebekah Mercer, konserwatywna sponsorka Partii Republikańskiej. Jednocześnie poinformowała, że zdecydowała się na wsparcie finansowe początkującej jeszcze, choć szybko zyskującej popularność platformy społecznościowej Parler – informuje TVP Info.

Szefowie Facebooka i Twittera, Mark Zuckerberg i Jack Dorsey, bronili we wtorek w Senacie USA polityki swoich firm w walce z dezinformacją w trakcie amerykańskich wyborów. Nie przekonywało to wszystkich parlamentarzystów, z których część zapowiadała nałożenie regulacji na branże.

W centrum ponad czterogodzinnego posiedzenia komisji sprawiedliwości Senatu, w którym szefowie wielkich firm uczestniczyli zdalnie,była właśnie „polityka moderowania” wpisów przez gigantów branży mediów społecznościowych. Republikańscy parlamentarzyści, bardziej aktywni w trakcie wtorkowego przesłuchania, zarzucają Facebookowi i Twitterowi zaprowadzanie cenzury i ograniczanie wolności wypowiedzi na tych platformach. Demokraci skupiają się głównie na wezwaniach zwiększenia skuteczności w walce z dezinformacją oraz mową nienawiści.

Dorsey, tłumacząc oznaczanie wpisów o wyborczych fałszerstwach, ocenił że jego firma chce informować o ich szerszym kontekście. Nie przekonało to republikańskiego senatora z Teksasu Teda Cruza, który uznał, że Twitter w ten sposób zajmuje polityczne stanowisko.

Szef Twittera przyznał, że błędem były działania firmy wobec niektórych urzędników, przypisując to „podwyższonej uwadze wobec rządowych kont”. Mike Lee, senator GOP z Indiany, ocenił, że „takie błędy” pojawiają się na tej platformie statystycznie częściej wobec osób o poglądach konserwatywnych.

Lee skrytykował Facebooka, który oznaczył jego post na temat podejrzenia oszustwa wyborczego uznając to, za coś co „brzmi bardziej jak państwowe medium ogłaszające linię partyjną, a nie neutralna firma”. Jego zdaniem taka polityka „sugeruje, że każdy kto martwi się oszustwami wyborczymi jest szalony”. „Te obawy mogą być poza głównym nurtem w Palo Alto (siedziba wielu firm technologicznych – PAP), ale nie są poza głównym nurtem w pozostałej części Ameryki” – argumentował.

Zuckerberg ocenił, że wielu pracowników Facebooka ma lewicowe poglądy. Powiedział jednak, że firma dba o to, aby polityczne preferencje nie wpływały na jej decyzje. Podkreślał, że moderatorzy treści pracują na całym świecie, a nie tylko w Kalifornii.

Dorsey uznał natomiast, że polityczne poglądy pracowników „nie są czymś, w sprawie czego przeprowadzamy wywiady”. Zapewniał, że chociaż decyzje Twittera mogą czasami wydawać się niejasne, to firma ma za cel być jak najbardziej przejrzystą.

Zuckerberg bronił działań Facebooka w trakcie amerykańskiej kampanii wyborczej. „Na podstawie tego, co do tej pory widzieliśmy nasze systemy zadziałały sprawnie” – stwierdził. Wyraził przekonanie, że jego platforma to nie tylko „memy i dezinformacja”.

Zarówno Demokraci jak i Republikanie, w tym szef komisji Lindsey Graham z GOP, zapowiadają, że powrócą do sprawy i zamierzają wprowadzić zmiany do tzw. Sekcji 230. amerykańskiej ustawy telekomunikacyjnej (ang. Communications Decency Act). Prawo to chroni serwisy internetowe przed procesami sądowymi za treści zamieszczane przez użytkowników.

(PAP) (KKK) (TVPInfo)

 

 

Udostępnij:

Karol Kwiatkowski

Wiceprezes Zarządu Fundacji "Będziem Polakami" - wydawcy Naszej Polski. Dziennikarz, działacz społeczny i polityczny.

Leave a Reply

Koszyk