Wyścig o Biały Dom zakończy się, gdy każdy legalnie oddany głos zostanie zliczony – powiedział w niedzielę przywódca mniejszości republikańskiej w Izbie Reprezentantów Kevin McCarthy.
„Musimy być pewni, że w prezydenckim wyścigu każdy legalny głos został zliczony, każde ponowne przeliczenie głosów zakończone, a każda sprawa w sądzie wysłuchana” – oświadczył McCarthy w wywiadzie dla telewizji Fox News. Dopiero wtedy – w jego ocenie – „Ameryka zadecyduje, kto wygrał rywalizację”.
McCarthy to jeden z wyższych rangą Republikanów, którzy zabrali głos po ogłoszeniu przez media na podstawie danych z komisji wygranej Demokraty Joe Bidena w wyborach prezydenckich. Lider republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell nie wypowiedział się od tego czasu, wcześniej w piątek zapewniał, że uważa, iż w USA nastąpi pokojowe przekazanie władzy, jeśli prezydent USA Donald Trump nie uzyska reelekcji.
Jak pisze „Wall Street Journal”, republikańscy przywódcy w Kongresie w sobotę milczeli, a kongresmeni GOP „przesyłali rozbieżne komunikaty, czy są gotowi nazywać Bidena prezydentem elektem”.
Trump na Twitterze jasno daje do zrozumienia, że nie uznaje swojej przegranej, a jego obóz twierdzi, że doszło do fałszerstw wyborczych, i zapowiada pozwy w sądach.
„WSJ” pisze, że w sobotę Biały Dom „był w większości pusty”. Szef personelu Białego Domu Mark Meadows jest zakażony koronawirusem i przebywa poza prezydencką rezydencją. Sztab Republikanina, przy zmniejszonej liczbie pracowników, kontynuuje przyjmowanie telefonicznych doniesień o potencjalnych fałszerstwach.
Według „WSJ” część doradców prezydenta wiąże nadzieję z tym, że w trakcie okresu przejściowego wpływ na prezydenta będzie miała jego małżonka Melania oraz córka Ivanka.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)