Ruszamy z poważnym projektem badawczo-wydawniczym. Od wojny minęło prawie sto lat, a jeszcze NIKT nie podjął tego tematu! Chcemy pokazać nazistowskie badania nad szczepieniami prowadzone na więźniach obozów koncentracyjnych.
Eksperymenty te pochłonęły tysiące ofiar, które domagają się pamięci. Pamięć o tych zbrodniach jest też potrzebna koncernom farmaceutycznym. Część z nich do dzisiaj zarabia na… szczepionkach.
Niemieckie koncerny farmaceutyczne (m.in. Bayer) rękami obozowych lekarzy przeprowadzały liczne eksperymenty medyczne używając w tym celu więźniów. Jednym z najważniejszych zakresów „badawczych” były szczepienia.
„Było dla mnie jasne, że stosowanie szczepionki z żywymi zarazkami było sprawą nieodpowiedzialną ze względu na ewentualne skutki. Sądziłem, że w obozach koncentracyjnych mogę je przeprowadzać, gdyż uważałem więźniów obozów za ludzi drugiej kategorii…” Dr Kurt Heissmeyer
O ile to co się działo w największych obozach, takich jak Dachau, Auschwitz-Birkenau, Ravensbruck jest opisane, to w mniejszych obozach działy się rzeczy równie straszne, a dzisiaj… nikt o tym nie wie.
Jeśli chcesz regularnie wspierać nas choćby niewielkimi wpłatami, zostań patronem korzystając z serwisu Patronite:
W grudniu 1943 roku z obozu w Potulicach do SS-Lager Sopienwalde przybyła grupa kilkudziesięciu nastoletnich chłopców. Na terenie tego obozu nie było szpitala, była tylko izba chorych prowadzona przez niemiecką lekarkę. Chłopcy byli poddawani eksperymentom – o nieznanej procedurze – polegającym na dokonywaniu zastrzyków z nieustalonej substancji, w okolice rdzenia kręgowego poniżej pasa, klatki piersiowej i rąk.
„W efekcie obserwowano stany chorobowe w postaci obrzęków, zmiany koloru skóry kończyn, rekacji budowach lub też wysokiej gorączki. Lekarze dokonujący szczepień zapewniali chłopców, iż są to szczepionki, które mają ich uchronić przed chorobami, np. epidemią tyfusu”
– pisze Monika Tomkiewicz w artykule „Obóz pracy SS-Lager Sophienwalde i obóz dla kobiet żydowskich Aussenarbeitslager Bruss” na łamach „Przystanku historia”.
Tomkiewicz przedstawia również relację Stanisława Karczewskiego, jednego z tych więźniów: „Wandelman powiedział również, abym powtórzył chłopcom, że panują choroby i dlatego, aby nas ustrzec od chorób, dostaniemy zastrzyki wzmacniające, że będziemy się może źle czuli, ale nie mamy się przejmować, bo po paru dniach to minie […] W baraku stół przestawiono pod okno od strony północnej; nad stołem rozłożono walizki, a chłopcy stali rzędem, rozebrani do pasa. Każdy z chłopców podchodził do stołu, przy którym stali ci lekarze w białych fartuchach i każdy z chłopców dostawał 3 zastrzyki w klatkę piersiową”.
Tajemnicze szczepionki dostawały również żydówki z obozu w Brusach, o czym mówiła więźniarka Emilia Wabich:
„Byłam poddana badaniom lekarskim, dostawałam co dwa miesiące bolesne zastrzyki w okolicy powyżej piersi, raz po lewej stronie, drugi raz po prawej – tak na zmianę. Po tych zastrzykach kobiety nie miesiączkowały”.
Pomóż nam przeprowadzić badania, znaleźć dowody i opisać zbrodnie popełniane na więźniach obozu w Potulicach oraz innych obozach z nim związanych.
Zbieramy pieniądze na kontynuację badań naukowych, napisanie, wydanie i promocję książki odsłaniającej tajemnice koncernów farmaceutycznych i szczepień w obozach koncentracyjnych, przede wszystkim w obozie Stutthof. Potrzebujemy środki na przeprowadzenie badań, dotarcie do dokumentów źródłowych, tłumaczy, redakcję, skład i druk książki, a następnie jej promocję. To duże przedsięwzięcie, ale pamięć o ofiarach zbrodniczych eksperymentów jest bezcenna.
Prosimy o wsparcie także na portalu Zrzutka.pl:
Dziękujemy!