Thomson Reuters Foundation poinformowała w zeszłym tygodniu, że ponad 50 kobiet oskarżyło pracowników organizacji humanitarnej WHO o wykorzystywanie seksualne i nadużycia. Sprawa dotyczy Demokratycznej Republiki Konga.
Dochodzenie przeprowadzone przez Thomson Reuters Foundation i New Humanitarian zaowocowało zeznaniami 51 kobiet. Te świadectwa potwierdziło wielu kierowców agencji pomocowych i lokalnych pracowników organizacji charytatywnych. Około 30 kobiet wytoczyło pracownikom WHO procesy sądowe. Proceder trwał od 2018 roku, a „pójście do łóżka” z ludźmi WHO determinowało, czy podpisana zostanie z nimi umowa o pracę. „Pójście do łóżka” nazywano eufemistycznie „paszportem do zatrudnienia”. Gdy odmawiały, to nie dostawały pracy.
Jedna z kobiet zeznała, iż została zaproszona do hotelu, rzekomo na poradę. W pokoju hotelowym podano jej coś do picia i straciła przytomność. Po pewnym czasie obudziła się naga i prawdopodobnie została zgwałcona. Inna kobieta, pracująca jako sprzątaczka, została zaproszona przez lekarza z WHO do pokoju, w celu „omówienia promocji”. „Jest warunek. Musimy teraz uprawiać seks”- powiedział do niej lekarz według relacji kobiety. „Zaczął zdejmować ze mnie ubranie. Cofnąłem się, ale on zbliżył się do mnie i dalej zdejmował moje ubranie. Zaczęłam płakać i powiedziałem mu, żeby przestał… Nie przestawał. Uciekłam na zewnątrz” – opowiada 25-latka.
„Te zarzuty są przerażające… Zarówno dyrektor generalny, jak i ja spędziliśmy sporo czasu w terenie. Strasznie mi słyszeć te historie”- dodał Mike Ryan, czołowy ekspert WHO ds. sytuacji kryzysowych.
W czerwcu rząd Konga ogłosił koniec dwuletniej epidemii, w której zginęło ponad 2200 osób – druga co do wielkości epidemia wirusa Ebola od czasu zidentyfikowania wirusa w 1976 roku – tak samo jak odmienna genetycznie wersja wybuchła w innym miejscu w kraju.
Ta epidemia zaraziła 124 osoby i zabiła 50.