„Podnoszone przez Pana posła kwestie są Ministerstwu znane jednakże, w zakresie zmian w prawie to należy zauważyć, że działania, w tym inicjatywa legislacyjna w zakresie ustawy o ochronie zwierząt, znajduje się co do zasady w zakresie właściwości Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi – odpowiedział wiceminister Sprawiedliwości Marcin Warchoł na interpelację poselską posła Bartosza Kownackiego, byłego wiceministra Obrony Narodowej i adwokata części rodzin smoleńskich.
Jakie kwestie są znane resortowi Sprawiedliwości?
O organizacjach prozwierzecych, które niszczą reputację setkom wzorowych stowarzyszeń i fundacji faktycznie działających bezinteresownie na rzecz zwierząt w swojej interpelacji do ministra Ziobro, w którego imieniu odpisał wiceminister Warchoł, pisał poseł Kownacki, wymieniając Straż dla Zwierząt w Polsce i Pogotowie dla Zwierząt.
Jak informował niedawno „Alarm” TVP podobne kontrowersje dotyczą organizacji o nazwie Straż dla Zwierząt w Polsce. Na stronie TVP można przeczytać, co wynikać ma z materiału telewizyjnego, że interwencje w celu odbiorów zwierząt to często „dobry biznes”.
Z kolei Piotr Kłosiński, prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego w rozmowie z portalem SwiatRolnika.info przypomniał orzeczone wyrokami sądów przestępstwa prezesa innej organizacji prozwierzęcej, Pogotowia dla Zwierząt i kontrowersje związane z przywołaną przez TVP Strażą dla Zwierząt.
„Znane są przypadki tzw. ratowania krów przez Pogotowie dla Zwierząt, gdzie odebrane rolnikowi pogłowie od razu trafiło do rzeźni. Dzisiaj organizacja ta ma wprowadzony wyrokiem sądu zarząd komisaryczny, a jej prezes został skazany prawomocnymi wyrokami za nielegalne przywłaszczanie sobie zwierząt. Dlaczego zwierzęta zabrane (…) przez Straż dla Zwierząt zginęły, a chodzi zwłaszcza o świnie, które rozpłynęły się prawie od razu po ich rzekomym uratowaniu, to zapewne będzie wyjaśniać policja, ale pamiętajmy, mówimy o tonach mięsa wartych dziesiątki tysięcy złotych” – mówił w wywiadzie dla portalu rolniczego Piotr Kłosiński z Polskiego Porozumienia Kynologicznego”
– czytamy w interpelacji.
Straż dla Zwierząt – początek końca?
Po ujawnieniu kulisów działań Straży dla Zwierząt w Polsce i jej komendanta Mateusza Jandy, sprawa z inicjatywy Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego w Białobrzegach została zgłoszona na policję. Chodziło o wysoką śmiertelność wśród „ratowanego” przez Straż bydła, zabranego nota bene leciwemu rolnikowi, któremu po latach sąd nakazał zwrot zwierząt, jednak, większość uratowanego pogłowia już… nie żyła. A miało trafić m.in. do ośrodka resocjalizacyjno-socjalizacyjnego przy zakładzie karnym w Stawiszynie. Tam także śmiertelność była zaskakująco wysoka, kilka razy wyższa niż u rolnika, któremu zabrano zwierzęta, by je ratować.
Co na to Służba Więzienna, która dzierżawiła Straży dla Zwierząt grunty i mienia w Stawiszynie?
„Z uwagi na wyczerpanie dotychczasowej formuły współpracy, dyrektor Aresztu Śledczego w Grójcu (podlega mu Oddział Zewnętrzny w Stawiszynie) z dniem 12 sierpnia 2020 roku rozwiązał umowę dzierżawy terenu Stowarzyszeniu Straż dla Zwierząt w Polsce. Mając jednak na uwadze dobro zwierząt przedłużył czas opuszczenia przez Stowarzyszenie dzierżawionego terenu, najpóźniej do dnia 30 września 2020 roku”
– powiedział cytowany przez SwiatRolnika.info ppłk Bartłomiej Turbiarz z Centralnego Zarządu Służby Więziennej.
„Nikt z nas nie miał pojęcia, że te zwierzęta są zabierane rolnikom, staruszkom i że ci dostają potem od Jandy faktury na setki tysięcy złotych za opiekę nad zwierzętami. Nie wiedzieliśmy, że prawdziwie wysoka śmiertelność spotyka zwierzęta nie u ludzi, ale w Straży dla Zwierząt. Janda wszystkich oszukał. Nie łatwo będzie z tego wyjść z twarzą wszystkim, którzy z Jandą współpracowali, zwłaszcza, że przy Straży dla Zwierząt będą wychodzić kolejne kwiatki”
– mówił anonimowo w rozmowie z portalem rolnym jeden z oficerów Służby Więziennej.
Straż, Inspektorat, Pogotowie… z pieczątkami z kartofla
Czy w Polsce prawo zmieni się na korzyść organizacji prozwierzęcych, by te mogły nieskrępowanie zabierać nam zwierzęta i robić z nimi co zechcą, jeśli subiektywnie uznają, że źle się nimi zajmujemy?
„Po pierwsze trzeba pamiętać, że Mateusz Janda, który nazwał siebie komendantem, a swoją siedzibę Komendą Główną, przy której powołał do życia Centrum swojego imienia, nawet jeśli ma trzy wzory mundurów, w tym głównie galowe, masę gadżetów swojej Straży dla Zwierząt, pieczątki z kartofla, pisma imitujące decyzje administracyjne, to i tak jest tylko jedna z tysięcy organizacji pozarządowych, które – co trzeba przyznać – idealnie imituje służby państwowe. Stąd nic dziwnego, że Janda wchodzi do rolnika, obok stoi burmistrz, czyli organ ustawowo odpowiedzialny za interwencyjne zabieranie zwierząt, którym dzieje się krzywda, a Janda ogłoszą, że podjął decyzję o zabraniu zwierząt i wszyscy go słuchają jak przysłowiowe barany. Ale czas naiwności się kończy, a plany przebierańców, by dać im w ustawie dodatkowe prerogatywy, by robili w Polsce co chcą, już się skończył. Z tego co wiem, takie plany legislacyjne na szczęście dla rolników, hodowców i samych zwierząt leżą głęboko zakopane w szufladach”
– mówi Piotr Kłosiński, prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego w rozmowie z portalem NaszaPolska.pl.
Takie stanowisko zdaje się potwierdzać Wiceminister Sprawiedliwości Marcin Warchoł.
„W bieżącym roku do Ministra Sprawiedliwości nie zostały przekazane w ramach uzgodnień międzyresortowych propozycje zmian przepisów odnoszących się do hodowców zwierząt” – informuje minister posła Kownackiego w oficjalnej odpowiedzi na interpelację poselską.
Fot. collage za sdz.pl/Rz
Agnieszka Malinowska
Od 2013 roku redaktor wielu portali, 2016-2017 zastępca redaktora naczelnego w piśmie Warszawski Wieczór, była stażystka Europosła w Parlamencie Europejskim, 2018-2020 pracownik posła, obecnie redaktor portali ProstozMostu, Prawy.pl, Nasza Polska. Przeprowadziła wiele wywiadów m.in. z wiceminister Anną Gembicką, czy z Jean Marie Le Pen. Od 2021 roku pracownik sklepu Wolnorynkowy. Kontakt: agnesmalinowsky@wp.pl