Premier Mateusz Morawiecki poinformował we wtorek na konferencji prasowej po szczycie UE, że w porozumieniu ws. unijnego budżetu i funduszu odbudowy nie ma bezpośredniego połączenia pomiędzy praworządnością a środkami budżetowymi.
„Co więcej, jak uzgodniliśmy to ze służbami prawnymi, ten mechanizm, który ma być wypracowany, będzie jednocześnie podlegał walidacji Rady Europejskiej. Rada Europejska – jest to tam wyraźnie napisane – to jednomyślność. Bez zgody Węgier, bez zgody Polski, bez zgody Grupy Wyszehradzkiej nic się tutaj nie zadzieje” – powiedział.
Dodał, że jeśli chodzi o nadzór nad budżetem UE i ochronę interesów budżetowych, Polska jest jak najbardziej za tym, aby chronić unijną kasę.
Porozumienie UE daje Polsce ponad 124 mld euro w bezpośrednich dotacjach, a razem z uprzywilejowanymi pożyczkami 160 mld euro w cenach bieżących – poinformował we wtorek w Brukseli premier Mateusz Morawiecki.
Jak mówił szef rządu na konferencji prasowej, ustalenia szczytu to wielki sukces od strony finansowej i całej architektury nadzoru nad środkami budżetowymi.
To był długi maraton, przełamaliśmy różne kryzysy, które były po drodze; wspólna praca Grupy Wyszehradzkiej doprowadziła do tego ogromnego sukcesu – powiedział po zakończeniu szczytu UE w Brukseli premier Mateusz Morawiecki.
„Nasi przyjaciele z północy Europy negocjowali z południem jak najniższą sumę dotację, myśmy chcieli, żeby ta kwota była jak najwyższa (…) Grupa Wyszehradzka, która była pośrodku, była (…) kimś w rodzaju pośrednika” – powiedział szef rządu.
„To wielki sukces od strony finansowej (…), ale również od strony całej architektury nadzoru nad środkami budżetowymi, tak jak udało nam się to wynegocjować” – dodał.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował po szczycie UE, że w efekcie negocjacji fundusz dotacyjny ze względu na grupę „skąpców” został ograniczony o 22 proc. względem wyjściowych propozycji. Dodał, że udział w nim Polski został ograniczony tylko o 3 proc.
W ostatniej nocnej rundzie rozmów Polsce udało się wynegocjować dodatkowe 600 mln euro na regiony, które potrzebują najwięcej środków na rozwój – przekazał szef rządu.
(PAP)