Amerykańska Izba Reprezentantów przyjęła w poniedziałek wieczorem (czasu lokalnego) poprawkę do projektu ustawy o wydatkach obronnych (NDAA), która przewiduje sankcje wobec firm pomagających w budowie gazociągu Nord Stream 2.
Przegłosowana przez amerykański Kongres w grudniu ubiegłego roku poprzednia ustawa o wydatkach obronnych (na rok 2020) przewidywała sankcje wobec podmiotów pomagających w budowie Nord Stream 2. W rezultacie z projektu wycofała się szwajcarska firma Allseas.
W czerwcu dwoje amerykańskich senatorów przedstawiło projekt ustawy, która poszerza sankcje USA na Nord Stream 2. Wymierzone miałyby być m.in. w ubezpieczycieli i podmioty zaangażowane w układanie rur.
Z kolei w lipcu Departament Stanu USA zniósł klauzulę, która chroniła Nord Stream 2 przed sankcjami przewidzianymi w Ustawie o Przeciwdziałaniu Przeciwnikom Ameryki poprzez Sankcje (CAATSA). Sekretarz stanu Mike Pompeo powiedział, że jest to „jasne ostrzeżenie” dla firm zaangażowanych w projekty rosyjskich gazociągów.
Stany Zjednoczone uzasadniają swą negatywną postawę wobec Nord Stream 2 tym, że jeszcze bardziej uzależniłby on Europę od dostaw gazu z Rosji i zwiększyłby możliwości Rosji wywierania politycznego nacisku na kraje Unii Europejskiej. Stanowisko to podzielają m.in. Polska i Ukraina.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow określił w czwartek groźbę sankcji amerykańskich wobec gazociągu Nord Stream 2 jako „wywieranie brutalnej presji” na biznes europejski. Pieskow oświadczył też, że USA próbują „zmusić Europejczyków do kupowania droższego gazu”.
Rosja zapowiedziała, że samodzielnie dokończy projekt. Długość brakującego jeszcze podmorskiego odcinka gazociągu wynosi w przypadku jednej z jego nitek 65 kilometrów, a drugiej – 85 kilometrów.
(PAP)