Największy przegrany II tury to… Krzysztof Bosak

Karol Kwiatkowski15 lipca, 20209 min

Oficjalne wyniki wyborów prezydenckich są już znane. Andrzej Duda uzyskał reelekcję. II tura wyborów prezydenckich miała, moim zdaniem, aż czterech bohaterów. O ile bezspornie dwie główne role grali Rafał Trzaskowski i Andrzej Duda, to w ich cieniu byli Krzysztof Bosak i Szymon Hołownia. Ten ostatni dość szybko sprzedał swój kapitał polityczny, zbudowany na marce bezpartyjności, Trzaskowskiemu. Natomiast Bosak i całe kierownictwo Konfederacji zachowało się irracjonalnie i zbyt pasywnie.

Szybki polityczny deal Szymona Hołowni był niejako naturalnym następstwem jego politycznej drogi. Hołownia nie miał wyjścia i musiał poprzeć Rafała Trzaskowskiego. Zrobił to, delikatnie mówiąc, nieudolnie i tanio oddał skórę, parafrazując Pudziana. Zbudowanie ruchu politycznego będzie teraz niezmiernie ciężkim zadaniem po wiernopoddańczym poparciu kandydat KO. Wprawdzie stowarzyszenie Polska 2050 zostało zarejestrowane, to jednak Hołownia popełnił błąd Pawła Kukiza i nie stworzył partii politycznej.

Zaraz po I turze odezwały się liczne głosy, m.in. Kaji Godek i Wojciecha Cejrowskiego, zachęcające do oficjalnego poparcia Dudy w zamian za konkretne zmiany w prawie, na których Konfederacji zależy. W drugiej turze wyborów prezydenckich Konfederacja zachęcała swoich sympatyków do głosowania zgodnego z własnym sumieniem i rozumem. Informując jednocześnie, że nie udziela poparcia żadnemu z kandydatów na urząd Prezydenta RP. Czy Korwinowi zabrakło jaj? Czy Rada Liderów nie dostrzegła jaki dostała od wyborców oręż? Najwidoczniej tak, bo takiego obrotu sprawy nikt się po I turze nie spodziewał.

Pokłosiem tej decyzji było to, że i Duda, i Trzaskowski rzucili się ochoczo przymilać do puszczonych bezpańsko wyborców Bosaka. I nie musieli z nikim się targować, nikomu nic obiecywać, z nikim niczego uzgadniać. Wystarczyło, że będą robili to, co doskonale potrafią, czyli obiecali cacanki a Bosakowym wyborcom radość. Tym sposobem Konfederacja straciła zdolność negocjacyjną. Pytanie, czy chciała taką mieć. Ale to Korwin kiedyś powiedział, że dla dobra Polski może się układać z samym diabłem. Tu „diabły” były dwa, tylko nikt się z nimi nie układał.

Duda powoływał się na swoją wątpliwą jedność światopoglądową z konserwatywną częścią wyborców Bosaka, a Trzaskowski akcentował swój, równie wątpliwy, liberalizm gospodarczy. Mało tego prezydent miasta, który wprowadził tzw. kartę LGBT i popierał odwołanie Marszu Niepodległości, stwierdził, że poszedłby w nim.

Polityka to wojna. A Rada Liderów Konfederacji rozpuściła swoje wojska samopas. Połowa poszła na kebab, a drugie pół na schabowego, jak skomentował to Rafał Otoka Frąckiewicz. Wyborcy Konfederacji zostali podzieleni prawie idealnie na pół, gdyż większość zagłosował na Dudę.

Szczególny żal można mieć do silnego lobby monarchistów, do których należy zarówno Janusz Korwin-Mikke jak i Grzegorz Braun, że zostawili swoich „poddanych” na samodzielną decyzję, a kuriozalnej wypowiedzi Jacka Wilka nie będę komentował. Żal o niepodjęcie zdecydowanych działań, żal o nie zbojkotowanie II tury. Bo właśnie bojkot wydawał się jedynym, z punktu widzenia Konfederacji, rozsądnym rozwiązaniem i dzięki temu Krzysztof Bosak pozostałby w grze, a ponad 1 mln 300 tys. ludzi, którzy zagłosowali na kandydata Konfederacji w I turze,  to potężna karta przetargowa.

Czy PiS wyszedłby z jakąś konkretną propozycją? Ciężko, to ocenić. Pewnie, znając butę naszych polityków z POPiSu żadna konkretna propozycja by nie padła, ale kto wie, co się mogło wydarzyć. I nie chodzi tu o tekę ministra kultury dla Grzegorza Brauna, czy wicepremiera dla Bosaka, ale o konkrety! O ustawę 447, o obniżenie podatków lub inną deklarację. Tak naprawdę wszystkie opcje były na stole, dopóki Rada Liderów nie ogłosiła kapitulacji, powołując się na demokratyczną możliwość decyzji swoich wyborców.

Jakakolwiek wynegocjowana ustawa wolnościowa, w zamian za poparcie Andrzeja Dudy w II turze, byłaby niewątpliwie największym sukcesem środowisk wolnościowo-narodowych w III RP. Konfederacja mogła być języczkiem u wagi II tury, ale też przed kolejnymi wyborami. Byłby to mocny i zdecydowany sygnał dla POPiSU, że z Konfederacją trza się liczyć, że Konfederacja potrafi zdyscyplinować swoich wyborców i kapitał pół milionowej rzeszy wyborców nie został by zaprzepaszczony.

Ponad pół miliona głosów Konfederacji otrzymał Andrzej Duda, co stawia Konfederację w niezwykle niewygodnej pozycji w stosunku do PiS-u i może utwierdzić kierownictwo z Nowogrodzkiej, że Konfederację należy spacyfikować jak wcześniej Samoobronę i LPR i że Konfederacja nie jest dla nich partnerem do rozmów o Polsce. Trzaskowski bez wysiłku, no może z małą pomocą Jacka Wilka, zgarnął również ok. pół miliona głosów Bosaka. Dostał niezasłużony prezent.

Szkoda. Konfederacja na tle totalnej opozycji i bezpłciowej, jak na razie, Koalicji Polskiej, jawi się jako jedyna rozsądna i świetnie merytorycznie przygotowana opozycja w sejmie i nie tylko. Nie boi się podejmować trudnych tematów jak ustawa 447 czy śmierć Szymonka (polski Alfie Evans), opowiada się zdecydowanie za dobrowolnością szczepień i obniżeniem podatków i wszelakich danin.

Dlatego chciałbym, aby Konfederacja rosła w siłę i nie zniknęła po tej kadencji z polskiego parlamentu, a takie decyzje, jak ta o II turze, przybliżają zniknięcie Konfederacji z aktywnego życia politycznego. Doświadczył tego niedawno Paweł Kukiz, wcześniej Andrzej Lepper i wielu innych.

 

Udostępnij:

Karol Kwiatkowski

Wiceprezes Zarządu Fundacji "Będziem Polakami" - wydawcy Naszej Polski. Dziennikarz, działacz społeczny i polityczny.

Leave a Reply

Koszyk