Borys Budka ma maksimum trzy miesiące, aby w porozumieniu z Rafałem Trzaskowskim przygotować nowy koncept. W innym wypadku wszystko runie – powiedział w rozmowie z portalem Interia.pl senator Koalicji Obywatelskiej Bogdan Zdrojewski.
„Po drugie, po odejściu Donalda Tuska do Brukseli zaliczyliśmy kilkuletni kryzys przywództwa PO. Sygnalizowałem to przez prawie dwa lata, kompletnie bez odzewu. I na koniec wejście PiS do władzy, które zbiegło się z niespotykanym wzrostem światowej koniunktury, z czego skorzystano napędzając nie inwestycje, lecz konsumpcję. Wyborcy w pierwszym odruchu właśnie to doceniają” – zaznaczył senator Koalicji Obywatelskiej.
Na pytanie, czy w PO trwa kryzys przywództwa, odpowiedział: „Byłem konkurentem Borysa Budki w walce o przywództwo więc, jako pokonany, powinienem zachować i skromność, i odpowiedzialność za ten moment”.
„Mój ewentualny krytycyzm zawsze ma być pomocny, a nie destruktywny. Dziś jesteśmy po wyborach prezydenckich, więc jest czas i na refleksje, i wreszcie zapowiadane zmiany w PO. Są one absolutnie niezbędne i nie mogą mieć charakteru kosmetycznego. Pozorowane zmiany oznaczają nie tylko porażkę w kolejnych wyborach, ale więdnięcie, rozpad formacji w ciągu kilkunastu miesięcy” – powiedział portalowi polityk.
Pytany, czy twarzą resetu PO będzie Rafał Trzaskowski, Zdrojewski powiedział, że „uzyskany wynik, pomimo porażki, zasługuje na uznanie”. „Najważniejszym osiągnięciem jest pozyskanie pokolenia kolejnej perspektywy. Świadomego, zdyscyplinowanego, zaangażowanego i proeuropejskiego elektoratu” – powiedział.
„Trzeba jednak pamiętać, że Rafał Trzaskowski musi wrócić do stołecznego ratusza. Mając przeciwko sobie całą machinę prezydencko-rządową, nie będzie miał lekko. Jego kluczowym atutem, ale też podstawowym elementem siły politycznej, stało się zdobycie pozycji lidera wśród samorządowców. Za moment rząd w obliczu kolejnych skutków dekoniunktury, także pandemii, właśnie na samorząd będzie próbował zepchnąć sporą cześć odpowiedzialności. Pojawia się więc szansa na kolejną rolę, spektakularną, ale niezwykle trudną” – ocenił senator.
Dopytywany, czy Trzaskowski postawił krok, z którego nie może się już wycofać, Zdrojewski stwierdził, że „to nie tak”. „Zawsze może się wycofać. Wrócić do ról, które nadane zostały silnym mandatem wyborczym. To i proste, i częściowo komfortowe” – powiedział. „Niestety dla Rafała Trzaskowskiego coś się jednak w przestrzeni publicznej istotnego wydarzyło. W dużym skrócie ulokowano w nim konkretne, istotne, niezwykle ważne nadzieje. Znając Rafała, wiem, że nie wybierze ścieżki łatwej, wygodnej, spokojnej, lecz podejmie wyzwanie i będzie kontynuować aktywności przekraczające granice samej stolicy” – dodał.
Pytany, czy Rafał Trzaskowski byłby lepszym liderem PO od Borysa Budki, senator odpowiedział, że „Borys Budka obiecał zmiany w PO”. „Poważne, a nie kosmetyczne. Ze względu na kampanię wyborczą zadanie zostało przesunięte w czasie. Czas zmian to wczesna jesień. Dziś jestem przekonany o konieczności wzajemnego wsparcia” – powiedział.
Zdrojewski stwierdził też, że „kampania Rafała Trzaskowskiego wymagała dystansu wobec PO”. „Właśnie dlatego, że ta nie przeszła zmian i wciąż jest w fazie pewnego letargu, bezideowości. Porażka naszego kandydata wzmacnia siły odśrodkowe, ale także skrajnie niechętne samemu przewodniczącemu” – powiedział.
„Kolejne wybory za trzy lata. Borys Budka ma maksimum trzy miesiące, aby w porozumieniu z Rafałem Trzaskowskim przygotować nowy koncept. W innym wypadku wszystko runie. Potencjalna siła PO to wciąż istotne, szerokie skrzydła, ale najważniejsze obszerne, zdroworozsądkowe centrum. Dziś o nie najtrudniej. Tu bowiem trwa niewidoczna, ale niezwykle istotna wojna międzypokoleniowa. Najbardziej kosztowna i irracjonalna z punktu widzenia interesów partii” – powiedział Zdrojewski. (PAP)