W niedzielę minie 50 lat od trzeciego tytułu mistrza świata zdobytego przez Pelego i brazylijską reprezentację. Piłkarski mundial w 1970 roku w Meksyku był pierwszym w „kolorowej” telewizji. Turniej obfitował w gole – średnio prawie trzy na mecz, ale w Polsce nie było transmisji.
„Byłem wtedy na szczycie. Mieliśmy fantastyczny zespół i wszyscy spodziewali się, że wygramy w Meksyku” – przyznał w jednym z wywiadów Pele. Partnerujący mu w słynnym zespole sprzed pół wieku Tostao nie ma wątpliwości: „Chciał zakończyć międzynarodową karierę indywidualnym i drużynowym triumfem, aby nikt nie miał wątpliwości, że rzeczywiście był najlepszym piłkarzem wszechczasów”.
W fazie grupowej Brazylia wygrała z Czechosłowacją 4:1, Anglią 1:0 i Rumunią 3:2. Wszystkie ćwierćfinały rozgrywane były w południe 14 czerwca. Interesy coraz potężniejszych stacji telewizyjnych i ich odbiorców sprawiły, że niektóre mecze meksykańskiego mundialu zaczynano tak wcześnie, że nie służyło to wielu europejskim piłkarzom, zmuszonym do gry w ogromnym upale i na dużej wysokości. Ten sam problem powtórzył się później w 1986 roku.
Brazylia pokonała Peru 4:2, a autor jednego z trafień dla przegranych Teofilo Cubillas stwierdził: „Nawet gdybyśmy zdobyli wtedy cztery gole, to Brazylia strzeliłaby osiem”.
W półfinale „Canarinhos” zwyciężyli Urugwaj 3:1, a w finale spotkali się z ekipą Italii, która była po wyczerpującym meczu z RFN (4:3 po dogrywce).
Decydujące spotkanie rozegrano na stadionie Azteków w stolicy Meksyku – na wysokości 2200 metrów nad poziomem morza – w obecności ponad 100 tysięcy kibiców. Brazylijczycy zafundowali całemu światu pokaz futbolu, a jako pierwszy do siatki Włochów trafił Pele. Wyrównał Roberto Boninsegna, ale w drugiej połowie mistrzostwo południowoamerykańskiej reprezentacji dali Gerson, Jairzinho i Carlos Alberto.
„Przed meczem powiedziałem sobie, że Pele jest stworzony z kości i skóry, jak wszyscy inni. Myliłem się” – przyznał włoski obrońca Tarcisio Burgnich.
Z kolei Roberto Rivelino, jeden z kluczowych graczy Selecao z 1970 roku, wspominał: „Zasłużyliśmy na takie zakończenie, a nasza drużyna jest nadal uważana za najlepszą w historii”.
Media przez lata podkreślały, że Brazylia, najbardziej widowiskowo grająca drużyna, z jej wspaniałą linią ataku – Jairzinho, Tostao, Pele, Rivelino – przeszła turniej jak burza i sięgnęła po tytuł. Kapitan Carlos Alberto odebrał trofeum – Puchar Rimeta, który stał się własnością Brazylijczyków, bowiem wygrali mistrzostwa po raz trzeci. Pele, jak zwykle we łzach, był zniesiony z boiska na ramionach kolegów. Finał był jego pożegnaniem z mundialem.
(PAP)