Miał to być protest przedsiębiorców niezadowolonych z kolejnych odsłon pakietów pomocowych przygotowanych przez rząd, a wyszedł całkiem poważny protest antyrządowy, srogo doprawiony tanim politykierstwem z jednej strony, a histeryczną manifestacją policyjnej siły z drugiej. Tak czy inaczej coś pękło.
Kiedy Beata Szydło dawno temu mówiła o tym, że za rządów PiS manifestanci nie będą rozmawiać jedynie z gazem i policyjną pałką, wielu uwierzyło. Bo chciało uwierzyć. Po latach rządów PO, kiedy symbolem arogancji i równocześnie słabości władzy były prowokacje i bicie uczestników Marszu Niepodległości, wielu chciało głęboko wierzyć w to, że jest możliwa inna polityka, inna władza. Władza się zmieniła, polityka wróciła.
Dzisiaj do Warszawy na manifestację przyjechało co najmniej kilka, jak nie kilkanaście tysięcy osób. Przyjechali z całej Polski w poczuciu bezpieczeństwa, bo według sądu mieli brać udział w legalnym proteście. Tyle tylko, że policja – podległa rządowi, który ma do sądów stosunek ambiwalentny – była innego zdania. Policjanci zachowywali się jak przestraszeni ochroniarze na wiejskiej dyskotece. Tupetem i brutalnością maskowali własne słabości i lęki. Bez specjalnego powodu w ruch szły pałki i gaz. Internet obiegły zdjęcia głównie kobiet leżących na ulicy. Trudno było bardziej spektakularnie strzelić sobie w stopę, niż to dzisiaj zrobił rząd.
Skończyło się tak, że przestraszeni mundurowi nie byli w stanie zapanować nad tłumem. Część manifestantów została na Placu Zamkowym, część poszła pod siedzibę Prawa i Sprawiedliwości, część jeszcze gdzie indziej. Kardynalny błąd policji, który Bogu dzięki nie skończył się tragicznie.
Były też wątki humorystyczne, takie jak motyw senatora PO, który postanowił okupować radiowóz. Jutro pewnie ta część opozycji, która była i wciąż jest nazywana pieszczotliwie „histeryczną”, będzie grzała temat. Ale naprawdę: ludzi to nie rusza. Polityk chcący się ogrzać przy buncie musi się liczyć z większymi konsekwencjami niż tylko to, że go ktoś wepchnie do radiowozu. A mazgajów nikt nie lubi.
Ludzi rusza wolność. Dzisiaj było to doskonale widać. Ludzi rusza potrzeba swobody i bunt przeciwko nakazom, zakazom, obostrzeniom. Stąd na proteście przedsiębiorców byli wszyscy, od rodziców, przez poszkodowanych sądowymi wyrokami, do rolników.
Mam wrażenie, że na dzisiejszych wydarzeniach to się nie skończy. Ludzie już się nie boją, bo walczą o przeżycie. Walczą o godność, byt i bezpieczeństwo swoich rodzin. Tego nie da się zagazować.