Albert Lewandowski – specjalista rozwiązań Big Data i Internetu Rzeczy, zawodowo związany z sektorem Smart City i analityki danych – o pozytywnych przykładach wdrażania koncepcji Smart City wyraził swą opinię na stronie Klubu Jagielońskiego. Poniżej przedruk publikacji.
Choć można wskazać wiele podejść do Smart City, to najnowsza faza rozwoju idei, definiowana jako Smart City 3.0, pozwala mieć nadzieję, że współczesne miasta będą potrafiły wykorzystać nowoczesne technologie do rzeczywistego zwiększenia jakości życia mieszkańców.
Ewolucja Smart City
Wciąż trudno wskazać jakiekolwiek sensowne tłumaczenie tego zwrotu na język polski, ponieważ termin „inteligentne miasto” nie oddaje w pełni tego, co ono faktycznie oznacza. Wszystkie stworzone definicje Smart City łączą dwie cechy: wykorzystanie nowych technologii teleinformatycznych oraz poprawę jakości życia mieszkańców. W różnych opracowaniach możemy natknąć się na dodatkowe informacje, np. o poprawie wydajności, wyższej jakości usług publicznych czy ograniczeniu zużycia energii elektrycznej.
Wpływ na tę definicję ma również to, jakiego regionu ona dotyczy i w jakich latach powstała. Pierwsze poważne wdrożenia Smart City rozpoczęły się w pierwszej dekadzie XXI wieku, ale obecnie mamy do czynienia z wejściem w dojrzałą fazę zupełnie nowej filozofii w podejściu do miast. Trafny podział na różne generacje Smart City został opracowany przez Boyda Cohena, naukowca z EADA Business School. W trakcie swoich badań i analiz uznał, że można wyróżnić już trzecią fazę rozwoju tej idei, ale oczywiście nie wszędzie została ona wdrożona – poszczególne regiony i miasta świata są na różnych etapach wprowadzania Smart City.
Pierwszym stadium rozwoju inteligentnych miast było Smart City 1.0. Za rozwój odpowiadali giganci sektora usług informatyczno-telekomunikacyjnych, sprzedając swoje gotowe rozwiązania. Działo się to bez szczególnej uwagi, czy realnie rozwiązują one jakiekolwiek problemy, a celem było sztuczne pobudzanie popytu na najnowsze techonologie.
Przy Smart City 2.0 inicjatorem zmian stały się władze lokalne, poszukujące odpowiednich rozwiązań poprawiających jakość życia mieszkańców. Wybór samych technologii oraz partnerów odbywa się w znacznie bardziej przemyślany sposób.
To właśnie ta faza dominuje obecnie, a cechą charakterystyczną pozostaje duża liczba projektów i programów związanych z zastosowaniem zróżnicowanych rozwiązań technologicznych, poczynając od promocji ekologicznych źródeł napędu, przez systemy opierające o Big Data, a kończąc na publicznie dostępnych sieciach WiFi. Nie sposób tu też zapomnieć o szeroko wykorzystywanym Internecie Rzeczy.
Niewątpliwie mamy do czynienia z narzędziami, które rozwiązują wiele problemów miast, ale krytycy słusznie wskazują, że wciąż kładą one większy nacisk na implementację technologii, a nie skupiają się na rozwiązywaniu problemów obywateli. Prowadzi to do tego, że najbardziej znane projekty, jak Songdo czy Masdar City, czyli Smart City tworzone od zera, prawdopodobnie nigdy nie staną się pełnowartościowymi miastami.
Dopiero po wdrożeniu wszystkich rozwiązaniach zauważono, że zbytnio skupiono się na potrzebie wdrożenia nowych technologii, a zupełnie zapomniano o zwróceniu uwagi na problemy, jakie ta technologia miałaby rozwiązywać.
Niepowodzenia związane z realizacją innowacyjnych projektów skłoniły do ponownego rozważenia, czy na pewno technologia jest ich najważniejszą składową. Tak zrodziła się generacja Smart City 3.0. Kluczowa różnica między trzecią generacją Smart City a poprzednikami polega na skupieniu się na inicjatywach mieszkańców. Smart City 3.0 ma opierać się na działaniach wszystkich: lokalnych władz, firm i obywateli. Co więcej, ostatnia z wymienionych grup ma mieć duży wpływ na dany region i jego rozwój, co finalnie powinno przełożyć się na wyższy poziom życia oraz szybsze wprowadzanie innowacji. Smart City 3.0 zachęca mieszkańców do korzystania ze wszystkich dostępnych technologii, ale również ich tworzenia – temu ma służyć m.in. otwarty dostęp do danych.
Na świecie Smart City 3.0 dopiero zaczęła dynamicznie się rozwijać, jednak już teraz jesteśmy w stanie wskazać liderów. Wśród pionierów jednogłośnie wymienia się: Amsterdam, Barcelonę, Medellin, Seul, Wiedeń i Vancouver.
Jakie mogą być zyski z wdrożenia idei Smart City?
Smart City nie opiera się wyłącznie na wdrażaniu technologii teleinformatycznych, które zapewnią zyski w krótkiej perspektywie. Do tej kategorii można zaliczyć systemy inteligentnego oświetlenia, szczególnie jeżeli zastępują stare lampy sprzed epoki LED, systemy do optymalizacji zarządzania wywozem odpadów czy rozwiązania dla wodociągów, wspierające w wykrywaniu wycieków i informujące o występujących awariach.
Jednak od miast powinno się oczekiwać również wdrażania rozwiązań, które poprawią jakość życia. Niewątpliwie trudno przeliczyć na konkretne kwoty zyski ze stworzenia nowego parku czy dodania potrzebnych linii komunikacyjnych albo zbudowania nowych ścieżek rowerowych. W tym przypadku pojawia się inwestycja w rozmyte pojęcie zadowolenia mieszkańca. Najlepiej skupić się więc na przykładach, które mogą stanowić drogowskaz dla kolejnych miast chcących iść tą drogą.
Jednym z liderów jest Amsterdam. Uwagę przykuwają projekty, w ramach których tamtejsi urzędnicy położyli nacisk na tworzenie przestrzeni do rozwoju z prywatnymi firmami. Świetnym przykładem był Internet of Things Living Lab. Nie sposób pominąć też projektu Smart Kids Lab, którego celem było zaangażowanie dzieci i pokazanie im, jak mogą stworzyć system monitoringu oparty o opensourcowe rozwiązania. Dostępna tam aplikacja Buur wykorzystywała wzajemną pomoc sąsiedzką. Urby rekomendowało z kolei ciekawe wydarzenia w okolicy. Zadbano również o system alarmowania, który zapewniał wspólne źródło informacji dla policji, straży oraz pogotowia ratunkowego. GridFriends umożliwił natomiast udostępnianie energii poprzez jej gromadzenie i dystrybuowanie.
Za wzór stawiana jest także Barcelona. W 2011 r. po raz pierwszy odbyły się tam targi Smart City Expo, a miejska strategia Smart City miała za zadanie pomóc miastu w osiągnięciu zrównoważonego rozwoju poprzez podniesienie jakości usług miejskich, poprawę funkcjonowania miasta, troskę o środowisko oraz wyższy poziom życia mieszkańców. Barcelona miała być samowystarczalna i bezemisyjna. Powinna była stać się potężną siecią. Pod tym ostatnim pojęciem kryje się polityka, w ramach której cały model Smart City dzieli się na dziewięć obszarów. W nich znajdziemy kolejne niezależne programy, które zawierają następne. Warto dodać, że w marcu 2014 r. Barcelona została nagrodzona za swoją nowatorskość. Komisja Europejska nazwała ją Europejską Stolicą Innowacji. Nagrodę przyznano z uwagi na mnogość nowoczesnych technologii, które udało się wdrożyć i które przyniosły realną poprawę jakości życia mieszkańców.
Konkretne rozwiązania z Barcelony dotyczą m.in. gospodarki odpadami. Miasto jest w stanie znacznie skuteczniej planować zarządzanie nimi dzięki zastosowaniu wielu czujników. Mieszkańcy korzystają ze specjalnych śmietników, natomiast śmieci są przechowywane w specjalnych pojemnikach, co przekłada się na brak przykrego zapachu oraz szybszy ich odbiór. Z kolei Transports Metropolitan de Barcelona (TMB) dba o to, aby miasto oferowało optymalne i kompletne trasy przejazdowe. Oznacza to szybsze przejazdy i mniejsze zanieczyszczenie powietrza.
Kolejne zmiany w strategii Smart City nastąpiły w 2015 r., kiedy władzę w mieście objęła aktywistka – Ada Colau. Teraz największy nacisk kładzie się na przywrócenie miasta mieszkańcom. Oznacza to, że obecne władze bardziej skupiają się na problemach społecznych i nie chcą dalej informatyzować miasta, co jest jak najbardziej zrozumiałe i świetnie wpisuje się w trend rozwiązywania problemów niekoniecznie z użyciem sektora ICT, ale kwitnącej idei Smart City 3.0.
Mówiąc o miastach realizujących założenia Smart City 3.0, warto spojrzeć również na te mniejsze. Świetnym przykładem jest Kalasatama w Finlandii. W 2019 r. mieszkało tam mniej niż 5 tysięcy mieszkańców i blisko jedna trzecia spośrób nich brała czynny udział w planowaniu miasta i projektów. Co więcej, autorzy pomysłów muszą obowiązkowo udowodnić, że ich pomysł pozwoli mieszkańcom zaoszczędzić czas. Najlepiej widać to na przykładzie inteligentnego systemu zarządzania ruchem, jednak nacisk na realne korzyści pozwala skupiać się na realizacji wartościowych dla wszystkich pomysłów. Kalasatama jest projektem pilotażowym. Znajduje się na obrzeżach Helsinek i stanowi ciekawe małe miasto, które pokazuje, że nawet w niewielkiej skali da się z sukcesem zrealizować ambitny projekt. Przewiduje się, że do 2025 r. mieszkać tam będzie 25 tysięcy mieszkańców.
Znając historię miast, które z sukcesami wdrażają tę ideę, można pokusić się o stworzenie listy zaleceń. Po pierwsze, w całym procesie niezbędny staje się udział sektora prywatnego, który najczęściej dysponuje odpowiednią technologią i potrafi szybciej wdrożyć nową usługę czy rozwiązanie.
Po drugie, po stronie miasta musi powstać konkretny plan działania. Bez tego trudno zaplanować jakiekolwiek następne kroki czy też jasno określić cele na najbliższe lata. Owszem, kadencyjność władz nie sprzyja takim praktykom, ale bez nich trudno będzie mówić o długofalowym działaniu i budownia miasta przyjaznego mieszkańcom.
Po trzecie, warto eksperymentować z pomysłami w projektach pilotażowych. W przypadku Smart City 1.0 skupiono się na tworzeniu wszystkiego w dużej skali z użyciem technologii, bez pytania finalnych użytkowników o ich potrzeby. Po czwarte i najważniejsze, niezbędne pozostaje uczestnictwo samych mieszkańców w całym procesie. Nie da się ukryć, że jedną ze składowych idei Smart City pozostaje właśnie społeczeństwo, które powinno mieć spory wpływ na to, co się dzieje w zamieszkiwanej przez nich przestrzeni.
Gdzie znaleźć pieniądze na Smart City?
Sytuacja finansowa samorządów potrafi być skomplikowana i często nie dysponują one potrzebnymi zasobami. Z tego względu idea bliskiej współpracy sektora prywatnego i publicznego zapewnia większe możliwości i umożliwia wykonanie wielu przedsięwzięć, które w pojedynkę nie miałyby szans na odniesienie sukcesu. Ciekawym przykładem na to, że sektor publiczny może żyć w zgodzie z sektorem prywatnym, jest formuła partnerstwa publiczno-prywatnego. Za realizację danego zlecenia odpowiedzialna staje się prywatna firma, z włączeniem w to finansowania, podczas gdy urzędnicy muszą dbać o utrzymanie odpowiedniego poziomu świadczonych usług. Wśród plusów wskazuje się również optymalny podział zadań i podział ryzyka.
Czym takie partnerstwo powinno się wyróżniać i z jakiego powodu zostało opracowane? Ma określony cel i pozwala osiągnąć go sprawniej, a przy tym umożliwia zebranie oszczędności po stronie publicznej. Prywatny partner przejmuje na siebie obowiązek finansowania projektu, z kolei sektor publiczny odpowiada za utrzymanie odpowiedniego poziomu świadczonych usług. Tu zresztą zauważyć można najważniejszą różnicę między partnerstwem publiczno-prywatnym a prywatyzacją.
W obszarze nowych technologii, z naciskiem na podejście do danych i wdrażanie dedykowanych rozwiązań, szczególnie przydatna dla urzędów pozostaje wiedza oraz umiejętności firm prywatnych. Władze miejskie dostrzegają, że mogą mieć problem, aby samodzielnie sprostać rosnącym wymaganiom mieszkańców. Współpraca różnych sektorów umożliwia swobodną wymianę wiedzy, sprawniejsze wdrażanie i tworzenie środowiska aktywizującego różne podmioty. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w takich partnerstwach aktywny udział brali mieszkańcy.
Omawiając finansowe możliwości, nie sposób pominąć również Programów Regionalnych Inteligentny Rozwój czy też środków z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ten ostatni wspiera działania w zakresie usprawnień wodociągów, sieci kanalizacyjnych oraz ograniczenia negatywnego wpływu na środowisko. Warto zresztą zauważyć, że polskie miasta całkiem skutecznie korzystają z dofinansowań, aczkolwiek widać, że nie decydują się na udział we wszystkich projektach.
Płock skorzystał z Funduszy dla Mazowsza w celu stworzenia zaawansowanego systemu monitoringu miejskiego czy też zakupu nowego oświetlenia ulicznego. Ostrołęka pozyskała środki na zakup autobusów zasilanych ekologicznym biopaliwem jeszcze w ramach projektów z lat 2007-2013, z kolei Siedlce wykorzystały dotację na wdrożenie zintegrowanego systemu zarządzania ruchem. W 2019 r. udało się wyłonić laureatów konkursu „Human Smart City”, zorganizowanego przez Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju. 25 samorządów otrzymało dofinansowania, a wśród nich wymienić należy system monitorowania efektywności miasta inteligentnego w Kielcach, projekt „Wymyślmy wspólnie Lublin. Partycypacyjnie tworzymy inteligentną strategię Lublin 2030”, system zarządzania gospodarką odpadami w Kępicach czy zintegrowany system zarządzania infrastrukturą miejską, komunikacji z mieszkańcami i zapewnienia usług publicznych w zakresie ruchu drogowego, bezpieczeństwa, zdrowia oraz ochrony środowiska naturalnego w Tomaszowie Mazowieckim. Uważam, że w Polsce dopiero będziemy widzieć sporo projektów z kategorii Smart City, realizowanych właśnie z pomocą dofinansowań. W ciągu ostatnich lat widać było skupienie się przede wszystkim na koniecznych inwestycjach, z naciskiem na infrastrukturę drogową.
Wzajemna nauka możliwości i potrzeb
Smart City przestało być jedynie modnym hasłem i widać, że coraz więcej miast stara się wdrażać konkretne rozwiązania tego typu. Warto podkreślić, że Smart City 3.0 to przede wszystkim współpraca między różnymi sektorami, co jest zresztą związane z modelem penta-helix, który łączy przy realizacji projektów sektor publiczny, firmy prywatne, jednostki naukowe, społeczeństwo oraz instytucje finansowe. W ten sposób możliwe jest także wypracowanie najbardziej efektywnych pomysłów na poprawę funkcjonowania miasta.
Innowacje i projekty pozwalają zaoferować miastom wyższej jakości usługi publiczne. Na pierwszym miejscu wymienić należy sprawnie działającą komunikację publiczną, która przekłada się na mniejsze korki, czystsze powietrze i większą satysfakcję mieszkańców. Podobnie sytuacja wygląda z rozbudową infrastruktury pod rowery czy hulajnogi i przywracaniem przestrzeni pieszym. Te pojęcia są zawarte w haśle „Mobilności jako Usługi”, na które stawiany jest coraz większy nacisk.
System zarządzania odpadami i odpowiedniego planowania ich odbierania umożliwia z kolei uzyskanie wymiernych oszczędności finansowych oraz skuteczniejszy proces sortowania śmieci. Rozwiązania dedykowane oczujnikowaniu wodociągów i wykrywaniu ewentualnych wycieków lub kradzieży wody pozwalają na poprawę sytuacji związanej z ilością posiadanych pieniędzy. W temacie ekologii trzeba wspomnieć o inteligentnym oświetleniu ulicznym. W ten sposób płynnie można przejść do dbania o zieleń w mieście, dzięki której da się zadbać o poprawę małej retencji, lepsze samopoczucie mieszkańców i skuteczne narzędzie do walki z efektem miejskich wysp ciepła.
Co ciekawe, obszar zieleni na jednego mieszkańca powinien zajmować 50 metrów kwadratowych według danych WHO, podczas gdy najlepsza w Polsce Bydgoszcz może pochwalić się wynikiem 36. To wszystko ma związek z odpowiednim planowaniem miasta. Zabudowywanie każdej wolnej przestrzeni i brak dialogu z mieszkańcami powoli staje się passé – nie bez powodu w projektach Smart City 3.0 podąża się zupełnie inną drogą.
Z perspektywy miasta nieocenione pozostają wygodne platformy komunikacji z mieszkańcami. Obecnie cyfrowe technologie stają się kluczowe i na dobrą sprawę pozwalają na najszybsze załatwianie spraw urzędowych i dyskusję na bieżące tematy. Mieszkańcy chętnie dzielą się swoimi przemyśleniami, co dobrze widać po wielu miejskich grupach na Facebooku. W tym miejscu poruszyć można dodatkowo wątek otwartych danych. Według raportu McKinsey otwarte dane mogą pomóc wygenerować dodatkowych 3-5 miliardów dolarów zysku w ciągu roku w 7 obszarach: edukacji, transporcie, handlu detalicznym, elektryczności, branży naftowej i gazowniczej, opiece zdrowotnej, finansach. Dla samego miasta wprowadzenie platformy z otwartymi danymi to pewien koszt, podobnie jak jej późniejszej utrzymanie. W tym przypadku należy zastanowić się nad tym, jak dany urząd chciałby monetyzować takie informacje. Przykłady aplikacji BlindSquare, stworzonej z myślą o osobach niewidomych i służacej do planowanej odpowiedniej trasy czy też użycia takich informacji w Nowym Jorku do rozbudowy sieci transportowej, pokazują, że podobne rozwiązania mają sens.
To wszystko składa się na pięć głównych kategorii działań/rozwiązań związanych ze Smart City, tj. Smart Community (społeczność), Smart Economy (gospodarka), Smart Environment (środowisko), Smart Governance (zarządzanie), Smart Mobility (mobilność).
Oczywiście, trudno wskazać tu jeden uniwersalny, kompletny zestaw rozwiązań dla każdego miasta, ponieważ każde ma odmienne potrzeby. Na szczęście znaleźć można sporo pomysłów z całego świata. Pozostaje liczyć na to, że polskie miasta chętnie będą rozpoczynać projekty Smart City 3.0, aby zadbać o kluczowe obecnie oszczędności, poprawić aspekt zarządzania, szczególnie w sytuacjach kryzysowych, lepiej współdziałać z mieszkańcami, co stanowi korzyści dla obydwu stron, oraz zaprezentować się jako zielone miasta przyjazne ludziom. W ten sposób możliwe jest również promowanie danej przestrzeni jako świetnego miejsca do życia, zakładania firm i stania się czymś więcej niż np. muzealnym centrum dla weekendowych turystów.
Oryginalny tekst został opublikowany tutaj.