RPD domaga się alimentów natychmiastowych. O alienacji rodzicielskiej milczy

Paweł Skutecki24 kwietnia, 202012 min

Jutro jest na całym świecie obchodzony Dzień Świadomości Alienacji Rodzicielskiej, której tak często przyczyną – jedną z wielu, ale istotną – są właśnie kwestie finansowe. Rzecznik Praw Dziecka nie mógł wybrać gorszego terminu na ogłoszenie swojego apelu. Komentarz redakcji na końcu artykułu.

(pixabay)

Alimenty jako element tarczy antykryzysowej

Dzieci, którym należą się alimenty, nie mogą być w czasie pandemii pozbawione środków do życia; sprawy w sądach stanęły, dlatego szansą na szybką pomoc dla najmłodszych jest pilne przyjęcie ustawy o alimentach natychmiastowych – wskazał rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak.

Rzecznik zaproponował, by przepisy w sprawie alimentów natychmiastowych zostały wprowadzone jako część „Tarczy antykryzysowej”. Przekonywał, że będą one mogły być przyznawane w uproszczonej procedurze w ciągu kilku dni, bez długotrwałych rozpraw.

„Dzieci z rodzin, w których jeden z rodziców powinien być objęty obowiązkiem alimentacyjnym, nie wolno skazywać na czekanie, aż minie pandemia i można będzie w sądach bez przeszkód przeprowadzać sprawy alimentacyjne, związane m.in. z udziałem świadków. Te dzieci potrzebują środków materialnych do życia już teraz, a nie dopiero za kilka miesięcy, a może za rok i dłużej” – ocenił.

Pawlak poinformował, że ma on projekt takiego rozwiązania. Przypomniał, że jego idea narodziła się w Ministerstwie Sprawiedliwości, kiedy jeszcze pracował w resorcie. Podkreślił, że z projektem w 2019 r. zgadzały się wszystkie strony polityczne. Wskazał, że Sejm poprzedniej kadencji nie zdążył uchwalić reformy prawa rodzinnego, której częścią były przepisy wprowadzające alimenty natychmiastowe i projekt ten uległ zasadzie dyskontynuacji prac legislacyjnych parlamentu.

Rzecznik Praw Dziecka przekazał, że – wspierając starania Ministerstwa Sprawiedliwości o przywrócenie projektu – wychodzi z własną inicjatywą, by z planowanej reformy w trybie pilnym wyodrębnić regulacje o alimentach natychmiastowych i wprowadzić je do kolejnej „Tarczy antykryzysowej”. W tym celu przygotował odpowiedni projekt i zwrócił się o wsparcie do prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i szefowej MRPiPS Marleny Maląg oraz parlamentu.

„Nie wolno nam obojętnie przyglądać się sytuacji dzieci, które nie są winne temu, że pomiędzy ich rodzicami doszło do konfliktu i rozstania. Tym dzieciom, tak jak wszystkim innym, należą się środki do życia, gwarantowane przez matkę i ojca” – podkreślił Pawlak.

Zgodnie z propozycją RPD, przyznanie alimentów natychmiastowych na rzecz dziecka od rodziców ma się odbywać w ciągu kilku dni w postępowaniu nakazowym alimentacyjnym. Intencją – jak pisze rzecznik – jest to, by samotni rodzice w prosty i szybki sposób mogli otrzymać pieniądze, co jest niezbędne zwłaszcza w trudnym czasie pandemii. Zachowana zostanie przy tym możliwość odwołania się od alimentacyjnego nakazu zapłaty.

RPD zaznaczył, że alimenty natychmiastowe umożliwią szybkie uzyskanie świadczenia również w przypadku, gdy rodzic objęty nakazem alimentacyjnym sam znalazł się w trudnej sytuacji finansowej i nie jest w stanie łożyć na dziecko. Wtedy nakaz o alimentach będzie podstawą do szybkiego wypłacenia świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego, co dziś jest możliwe jedynie po długotrwałym i skomplikowanym sądowym zasądzeniu alimentów.

Rzecznik wyjaśnił, że szybkie uzyskanie alimentów natychmiastowych będzie możliwe dzięki maksymalnemu uproszczeniu formalności. Wskazał, że ubiegający się o alimenty będą mogli składać pozew na gotowym formularzu dostępnym w internecie. Ma być on prosty i łatwy do wypełnienia – większość ubiegających się o alimenty będzie mogła dzięki temu uniknąć dodatkowych wydatków na adwokatów. Poza odpisem aktu urodzenia dziecka do pozwu nie będzie potrzeby dołączenia żadnych innych dowodów.

Według propozycji RPD wysokość alimentów natychmiastowych ma być ustalana według jednej uniwersalnej zasady. Co roku będzie ogłaszana kwota przeliczeniowa (zależna m.in. od minimalnego wynagrodzenia i współczynnika dzietności), która ma pozwolić precyzyjnie ustalić świadczenie w zależności od liczby dzieci w danej rodzinie.

Na dziś – jak wskazał RPD – wynosiłoby ono np. około 570 zł na jedno dziecko, 1040 zł na dwoje dzieci, a 1360 zł – na troje. Dla porównania – jak podał rzecznik – średnia wysokość alimentów zasądzonych w 2016 r. wyniosła 577 zł, a w pierwszej połowie 2017 r. – 590 zł.

Rzecznik zaznaczył, że uzyskanie alimentów natychmiastowych nie zamyka sądowej drogi do domagania się w przyszłości wyższej kwoty alimentów, na podstawie obecnie obowiązujących przepisów, gdy pandemia już minie.

„Te przepisy mogą obowiązywać już za kilka tygodni. Mogą stanowić istotną pomoc dla tysięcy dzieci i duże usprawnienie dla sądów rodzinnych! Apeluję o szerokie poparcie” – napisał Pawlak.

Komentarz redakcji

O tym, że kwestie alimentów należy rozwiązać kompleksowo, wiedzą wszyscy. Alimenty natychmiastowe przyznawane według tabeli – na wzór niemiecki – nie budzą wielkiego sprzeciwu. Problem leży w czymś innym. Minister Pawlak tak bardzo skupia się na pieniądzach, że nie zauważa czegoś o niebo ważniejszego: miłości, którą dzisiaj absolutnie bezkarna alienacja rodzicielska bezpowrotnie wyrywa z serc dziecka i rodzica.

Zanim rozpętała się „epidemia” orzeczenia o kontaktach wydawane przez polskie sądy były w praktyce warte nie więcej niż papier, na którym je pisano. Dzisiaj są warte jeszcze mniej. „Normalna” procedura wygląda tak, że po kilku miesiącach sądowej batalii rodzic „dostaje” orzeczenie regulujące jego kontakty z dzieckiem. Zwykle są to jakieś pojedyncze godziny raz czy dwa razy w tygodniu, ale zdarzają się nawet weekendy. Załóżmy, że 1 stycznia ktoś złożył do sądu wniosek o uregulowanie kontaktów. Na początku maja – szczęściarz! – dostał orzeczenie o kontaktach. Druga strona konsekwentnie uniemożliwia mu spotykanie się z własnym dzieckiem. „Szczęściarz” składa więc do sądu wniosek o zagrożenie zapłatą kary pieniężnej. Nie może tego zrobić od razu, bo liczą się tylko terminy od początku maja. Składa w czerwcu. Już we wrześniu sąd na pierwszej sprawie przyznaje mu rację i grozi drugiej stronie palcem. Tylko że to nie działa. „Szczęściarz” musi więc złożyć kolejny wniosek, tym razem o ukaranie. Liczą się tylko terminy od wrześniowego postanowienia. Składa więc w październiku i na rocznicę pierwszej wizyty w sądzie osoba ewidentnie, jednoznacznie winna dostaje karę. 50 złotych? 100 złotych? Do tego czasu „Szczęściarz” nie widzi już swojego dziecka równy rok i to jest naprawdę optymistyczny scenariusz. Osoba jednoznacznie winna nie ponosi żadnej realnej kary. We Francji poszłaby do więzienia. U nas minister Pawlak nie widzi problemu.

A jego skala jest ogromna. Około 70 tysięcy rozwodów rocznie. Co najmniej kilkanaście tysięcy dzieci zostaje półsierotami bezkarną decyzją jednego z rodziców, zwykle matki. I o tym powinien mówić Rzecznik Praw Dziecka.

Udostępnij:

Paweł Skutecki

Leave a Reply

Koszyk