Dr Janusz Kochanowski wbrew swoim wyrazistym poglądom nie był człowiekiem „jednego plemienia”. Dziś plemienność polityki jest jeszcze wyraźniejsza, ale on już wówczas bardzo ubolewał nad istnieniem tak wielkich podziałów – mówi PAP Piotr Zaremba, historyk, dziennikarz i publicysta. 80 lat temu, 18 kwietnia 1940 r., urodził się Janusz Kochanowski, Rzecznik Praw Obywatelskich w latach 2006–2010.
Wywiad
Polska Agencja Prasowa: Miał pan okazję poznać dr. Janusza Kochanowskiego, jeszcze zanim został Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Jakie poglądy na prawo wówczas wyrażał? Wydaje się, że nie spotykały się one ze zrozumieniem wielu środowisk prawniczych.
Piotr Zaremba: Przyszłego Rzecznika Praw Obywatelskich poznałem w 2004 r., gdy odwiedzał Jana Rokitę, który, jak się wówczas wydawało, miał być premierem przyszłego rządu koalicyjnego Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej i widział Janusza Kochanowskiego jako przyszłego ministra sprawiedliwości. W tym czasie pracowałem nad wywiadem rzeką z Janem Rokitą. Dr Janusz Kochanowski był zaś prezesem zarządu fundacji oraz redaktorem naczelnym magazynu „Ius et Lex”. Na łamach tego periodyku i wśród członków fundacji głoszono poglądy przeciwne zapatrywaniom większości środowiska prawniczego. Dr Janusz Kochanowski miał odwagę ich wyrażania, mimo że jako wieloletni wykładowca na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego sam był częścią tego środowiska.
Odrzucał liberalne zapatrywania na prawo karne. Był zwolennikiem poglądu, że kara nie służy wyłącznie celom resocjalizacyjnym, ale również powinna być wymierzeniem sprawiedliwości. Tak jak Jan Rokita uważał też, że wpływ korporacji prawniczych, ba, wymiar sprawiedliwości powinien być osłabiony. Spór w tej kwestii toczy się do dziś, choć oczywiście w innej formie i przy użyciu innych metod. Gdy na początku 2006 r. został wybrany na Rzecznika Praw Obywatelskich, pisałem na jego temat artykuł do tygodnika „Newsweek”. Wtedy koledzy z Uniwersytetu Warszawskiego wypowiadali się o nim bardzo negatywnie, byli zdania, że jego poglądy są całkowicie nie do zaakceptowania ze względu na ich radykalizm. W ich opinii taką funkcję powinni sprawować wyłącznie prawnicy o liberalnych poglądach. Dr Janusz Kochanowski był zaś człowiekiem o poglądach konserwatywnych, lokujących go pomiędzy PiS a PO.
PAP: Wydaje się, że nie bał się prowadzenia polemik i sporów ideowych ze swoimi adwersarzami.
Piotr Zaremba: Był bardzo elokwentny w prowadzeniu tych sporów. Posługiwał się ironią czy złośliwością, często dotkliwymi dla adwersarzy. Jednak w kontaktach prywatnych był przemiłym człowiekiem. Jako Rzecznik Praw Obywatelskich miał również nawyk stałego kontaktowania się z dziennikarzami. Miałem okazję odbycia z nim wielu miłych rozmów na przeróżne tematy. Był bez wątpienia człowiekiem dialogu. Niedługo przed śmiercią zwołał spotkanie grupy dziennikarzy kojarzonych ze środowiskami konserwatywnymi. Namawiał ich do nawiązania dialogu z dziennikarzami liberalnymi. Proponował stworzenie stowarzyszenia lub innego forum dialogu. Takie działania nie wchodziły w zakres obowiązków RPO. Dr Kochanowski uważał zaś, że powinien angażować się w takie inicjatywy. Wbrew swoim wyrazistym poglądom nie był człowiekiem „jednego plemienia”. Dziś plemienność polityki jest jeszcze wyraźniejsza, ale on już wówczas bardzo ubolewał nad istnieniem tak wielkich podziałów.
PAP: Do tych podziałów odniósł się w przemówieniu sejmowym tuż po wyborze na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, 15 lutego 2006 r.: „W momencie tak silnego politycznego i kulturowego rozłamu będę dążył do tego, aby Urząd RPO był miejscem łączącym tych wszystkich, których troską jest Polska i dobro jej obywateli”. Można powiedzieć, że dr Kochanowski postrzegał swoją misję bardzo szeroko?
Piotr Zaremba: Tak; po przejrzeniu wszystkich podejmowanych przez niego interwencji rzuciłoby się w oczy, że dotyczyły one bardzo różnych spraw. Decyzja o zajęciu się daną sprawą nie była motywowana względami politycznymi, ale interesem obywateli. Mimo swoich radykalnych poglądów na prawo karne bardzo troszczył się o los więźniów i warunki panujące w zakładach karnych. Był również człowiekiem, który nie bał się wchodzić w spory ze swoimi przeciwnikami. Najbardziej charakterystycznym, dziś bardzo aktualnym przykładem, była sprawa epidemii świńskiej grypy w 2009 r. Jej ofiarą padło w Polsce ponad 150 osób. Jako jedna z niewielu osób domagał się od minister zdrowia Ewy Kopacz zakupu szczepionek. Sprawą tą nie była specjalnie zainteresowana nawet ówczesna opozycja. Epidemia wygasła, więc i spór jest dziś zapomniany, ale przykład ten pokazuje, że swoją misję traktował bardzo szeroko, wychodząc poza kwestie czysto prawne.
PAP: Takie nastawienie w pełnieniu tej funkcji wywoływało wiele irytacji i krytyki. Mówiło się również, że sam miał ambicje wejścia w życie polityczne.
Piotr Zaremba: Tak, szczególnie że miał pewne ambicje wpływania na sferę polityczną. Wymieniłem już przykład spotkania z dziennikarzami, ale od czasu do czasu spotykał się także z politykami – zarówno z Jarosławem Kaczyńskim, jak i Donaldem Tuskiem. Oni sami raczej nie szukali okazji do kontaktu. 10 kwietnia przerwał kadencję, która w tej kwestii nie odniosła sukcesu, ale nie z winy Rzecznika Praw Obywatelskich.
Już w 2004 r. kandydował w wyborach do Parlamentu Europejskiego, reprezentując PiS. Można więc wyobrazić sobie jego udział w polityce, ale, jak już powiedziałem, byłoby to o tyle trudne, że nie mieścił się w warunkach późniejszej plemiennej walki politycznej. Dziś byłoby to jeszcze trudniejsze.
W mojej pamięci dominuje przede wszystkim obraz dr. Janusza Kochanowskiego jako niezwykle ujmującego i czarującego człowieka. Rozmowa z nim była bardzo inspirująca. Myślę, że jego śmierć była stratą, która nie została zastąpiona. Po prawej stronie sceny politycznej nie ma prawnika, który miałby tyle kultury, wiedzy i błyskotliwej inteligencji, co Janusz Kochanowski. Przypomnijmy również, że był człowiekiem blisko związanym z kulturą brytyjską. W latach 1991–1995 sprawował urząd konsula generalnego Polski w Londynie. Jego styl bycia był bardzo angielski. Tymczasem inni prawnicy zarzucali mu parafiańszczyznę i zaściankowość. On był zaś bardziej europejski od wielu z nich, ale nie mieścił się w obowiązujących schematach poprawności politycznej. Bywałem w Urzędzie Rzecznika Praw Obywatelskich także po 10 kwietnia 2010 r. oraz na mszy żałobnej w kościele Wizytek i pamiętam reakcje urzędników na jego tragiczną śmierć. Sądzę, że nie zawsze śmierć przełożonego wywołuje tak wiele emocji.
Życiorys
Janusz Kochanowski urodził się w Częstochowie. Był synem Jana, który walczył we wrześniu 1939 r., a potem jako oficer w szeregach Armii Krajowej; po wojnie tworzył struktury Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. W 1959 r. Janusz Kochanowski zakończył naukę w częstochowskim II Liceum Ogólnokształcącym im. Romualda Traugutta. Podjął studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował tam do końca życia, z wyjątkiem kilkuletniej przerwy. W 1980 r. uzyskał stopień doktora nauk prawnych.
Był autorem ponad 100 prac na temat prawa karnego, administracyjnego i stosunków międzynarodowych. Od początku istnienia „Solidarności” zaangażował się w jej funkcjonowanie. W Senacie I kadencji sprawował funkcję eksperta senackiej Komisji Praw Człowieka i Praworządności. Po jej zakończeniu objął urząd Konsula Generalnego RP w Londynie. Był również wykładowcą na Uniwersytecie Cambridge. Po powrocie do kraju w 1995 r. brał udział w pracach nad nowelizacją kodeksu karnego. Był zwolennikiem konserwatywnego stosunku do polityki karnej.
W 2000 r. został prezesem zarządu założonej przez siebie fundacji „Ius et Lex”, think-tanku zajmującego się ochroną praw obywatelskich i legislacją. Był też członkiem innych stowarzyszeń zajmujących się kulturą prawną – Polskiej Rady Ruchu Europejskiego i Brytyjsko-Polskiego Towarzystwa Prawnego. W 2004 r. bez powodzenia wystartował w wyborach do Parlamentu Europejskiego z listy Prawa i Sprawiedliwości.
W lutym 2006 r. został wybrany przez Sejm na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. W trakcie pełnienia tej funkcji angażował się nie tylko w inicjatywy ochrony praw obywatelskich i praw człowieka, ale również działania na rzecz rozliczenia systemu komunistycznego i pielęgnowania pamięci historycznej. Popierał lustrację, także w Kościele. W styczniu 2007 r., w czasie kryzysu wywołanego ujawnieniem współpracy abp. Stanisława Wielgusa ze Służbą Bezpieczeństwa, był inicjatorem powołania komisji badającej w zbiorach IPN akta dotyczące postaw duchowieństwa wobec SB.
Realizował wiele przedsięwzięć na rzecz pojednania zwaśnionych narodów. Wysunął pomysł przyznawania nagród dla Ukraińców, którzy ratowali Polaków w czasie II wojny światowej. Medale Virtus et Fraternitas dla tych, którzy w XX w. ratowali obywateli Polski przed zbrodniami, są wręczane od 2019 r. przez prezydenta RP.
W oświadczeniu wydanym 1 września 2009 r., w 70-lecie wybuchu II wojny światowej, Janusz Kochanowski zaapelował, by rocznica ta „była przestrogą, ale i źródłem nadziei na lepszy świat”. Dodał, że „zachowanie patriotycznego dziedzictwa to niewątpliwie nasz pierwszy moralny nakaz”.
Ostatnią decyzją Janusza Kochanowskiego jako Rzecznika Praw Obywatelskich było wystosowanie apelu do swojego odpowiednika w Rosji, aby wspólnie uznać Katyń za miejsce pojednania Polaków i Rosjan. „Zwracam się do Pana z apelem, abyśmy wspólnie uznali Katyń za symboliczne miejsce pojednania Polaków i Rosjan. Zbliżenia narodów niszczonych przez dziesięciolecia przez komunizm, które jednak ocaliły swoją tożsamość i podstawowe wartości, a dzisiaj mają wolną wolę współpracować i być dobrymi sąsiadami. Złóżmy hołd ofiarom, pracujmy nad odsłonięciem całej prawdy historycznej, ścigajmy zbrodniarzy. Zło nazywajmy złem, a ludobójstwo ludobójstwem. Ale wyciągnijmy wnioski z historii i dajmy szansę przyszłości” – podkreślał w oświadczeniu z 9 kwietnia 2010 r. Wcześniej apelował do Ministerstwa Edukacji Narodowej o organizowanie wycieczek szkolnych do Katynia.
Za inicjatywy na rzecz osób niepełnosprawnych w marcu 2010 r., w czasie X Festiwalu Twórczości Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie w Krakowie, został odznaczony Medalem św. Brata Alberta. Odbierając wyróżnienie, powiedział: „Szereg podstawowych praw człowieka nie jest w naszym kraju respektowanych, przede wszystkim w stosunku do najsłabszych i wykluczonych”.
Już po jego śmierci, w marcu 2011 r., na jego wniosek Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z konstytucją oraz z międzynarodowymi paktami praw człowieka i obywatela dwa dekrety Rady Państwa PRL związane z wprowadzeniem w 1981 r. stanu wojennego.
Zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem w drodze na uroczystości upamiętniające zbrodnię katyńską. Pochowany został na częstochowskim cmentarzu na Kulach. 30 października odsłonięto tablicę pamiątkową na budynku w Częstochowie, gdzie mieszkał. Obok Schroniska dla Niepełnosprawnych w Radwanowicach koło Krakowa zasadzono dąb jego imienia. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (2010).