Sytuacja wygląda przedziwnie. Posądzane o totalitarne zapędy Prawo i Sprawiedliwość się kryguje, a walcząca o wolności obywatelskie opozycja na siłę wciska mu w ręce prawdziwą broń atomową. Sprawdziliśmy co tak naprawdę oznaczałoby wprowadzenie stanu wyjątkowego. Włosy jeżą się na głowie.
Obwieszczenie Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z 28 września 2017 roku w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu ustawy o stanie wyjątkowym nie pozostawia złudzeń. Gdyby PiS zdecydował się – pod olbrzymią presją opozycji, mediów i sondaży opinii publicznej – na przyjęcie tych rozwiązań, ogromna odpowiedzialność spoczęłaby na barkach premiera i wojewodów.
Co konkretnie oznacza stan wyjątkowy w Polsce?
Po wprowadzeniu stanu wyjątkowego koordynację i kontrolę funkcjonowania administracji rządowej i samorządowej wykonują prezes rady ministrów na terenie większym niż obszar jednego województwa i właściwy wojewoda na terenie jednego województwa (art. 9).
Premier na wniosek wojewody może zawiesić organy gminy, powiatu lub samorządu województwa, jeśli te „nie wykonują dostatecznej skuteczności w wykonywaniu zadań publicznych lub w realizacji działań wynikających z przepisów o wprowadzeniu stanu wyjątkowego” (art. 12). Decyzje wydawane przez organy władzy publicznej podlegają natychmiastowemu wykonaniu (art. 14).
Rząd może wprowadzić sztywne ceny na wybrane artykuły, może rekwirować to, co jest mu potrzebne. Plusem dla przedsiębiorców byłaby możliwość uzyskania od państwa odszkodowania za straty majątkowe, co nie jest możliwe dzisiaj, przy ogłoszonym stanie epidemii.
Zgodnie z art. 15 ograniczeniom wolności i praw człowieka i obywatela podlegają wszystkie osoby fizyczne, osoby prawne i jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej. Mogą być zawieszone (art. 16) prawa między innymi do:
- organizowania i przeprowadzania wszelkiego rodzaju zgromadzeń;
- organizowania i przeprowadzania imprez masowych oraz prowadzonych w ramach działalności kulturalnej imprez artystycznych i rozrywkowych, niebędących imprezami masowymi;
- strajków pracowniczych i innych form protestu w odniesieniu do określonych kategorii pracowników lub w określonych dziedzinach;
- strajków i innych niż strajki form akcji protestacyjnych rolników;
- akcji protestacyjnych studentów organizowanych przez studenckie samorządy, stowarzyszenia lub organizacje;
- zrzeszania się poprzez:
a) ustanowienie zakazu tworzenia i rejestracji nowych stowarzyszeń, partii politycznych, związków zawodowych, organizacji społeczno-zawodowych rolników, organizacji pracodawców, ruchów obywatelskich oraz innych dobrowolnych zrzeszeń i fundacji,
b) nakazanie okresowego zaniechania działalności zarejestrowanych stowarzyszeń, partii politycznych, związków zawodowych, organizacji społeczno-zawodowych rolników, organizacji pracodawców, ruchów obywatelskich oraz innych dobrowolnych zrzeszeń i fundacji, których działalność może zwiększyć zagrożenie konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego.
W czasie stanu wyjątkowego może być odosobniona osoba mająca ukończone 18 lat, w stosunku do której zachodzi uzasadnione podejrzenie, że pozostając na wolności będzie prowadziła działalność zagrażającą konstytucyjnemu ustrojowi państwa, bezpieczeństwu obywateli lub porządkowi publicznemu.
Może być wprowadzona cenzura prewencyjna, kontrola zawartości przesyłek, listów, paczek, kontrola „treści korespondencji telekomunikacyjnej i rozmów telefonicznych”. Funkcję organów cenzury i kontroli pełnią wojewodowie (art. 20).
To oczywiście nie wszystkie konsekwencje stanu wyjątkowego, ale czy przynajmniej o powyższych wiedzą ci, którzy tak głośno domagają się od PiS wprowadzenia tego rozwiązania?
[reklama]