PiS wprowadził do jednej z ustaw tarczy antykryzysowej zmianę w Kodeksie wyborczym, rozszerzającą zakres głosowania korespondencyjnego; wyjaśnia, że chodzi o zapewnienie praw wyborczych w warunkach epidemii. PO ostro krytykuje tryb przyjęcia poprawki. To nie pierwszy spór o głosowanie korespondencyjne.
W nocy z piątku na sobotę Sejm uchwalił trzy ustawy tzw. tarczy antykryzysowej, które mają wesprzeć służbę zdrowia w zwalczaniu epidemii koronawirusa, a także zniwelować negatywne skutki tej epidemii dla polskiej gospodarki. W sobotę nad ranem, jak ostatnią, uchwalono specustawę, w której znalazła się zaproponowana przez PiS zmiana Kodeksu wyborczego, umożliwiająca głosowanie korespondencyjne osobom na kwarantannie i ponad 60-letnim. Szczegółowy tryb takiego głosowania ma ustalić minister w rozporządzeniu. Poprawka ta wywołała protest ugrupowań opozycyjnych, które chcą doprowadzić do wycofania tego rozwiązania w Senacie.
„W sytuacji, której nie przewidywał KW, dotyczącej skutków epidemii tj. kwarantanny, obaw osób starszych, rozszerzyliśmy prawa obywatelskie. Podkreślam nic wyborcom nie ograniczyliśmy, nic nie utrudniliśmy, żadnych praw nie odebraliśmy, wręcz przeciwnie. A opozycja, nie bo nie!” – tłumaczył w sobotę rano na twitterze Joachim Brudziński (PiS).
To była odpowiedź na wpis Pawła Kowala (KO): „Podsumowanie sejmowej nocy: 1. posłowie Koalicji Obywatelskiej poparli pakiet antykryzysowy, bo pomoc dla przedsiębiorców i pracowników nie może czekać. 2. Byliśmy przeciw zmianom sposobu głosowania w wyborach ze względu na tryb jego wprowadzenia go do ustawy”.
W sytuacji, której nie przewidywał KW, dotyczącej skutków epidemii tj. kwarantanny, obaw osób starszych, rozszerzyliśmy prawa obywatelskie. Podkreślam nic wyborcom nie ograniczyliśmy, nic nie utrudnilismy, żadnych praw nie odebraliśmy, wręcz przeciwnie. A opozycja, nie bo nie! https://t.co/YrCkn3ADQ6
— Joachim Brudziński 🇵🇱 (@jbrudzinski) March 28, 2020
Spory wokół głosowania korespondencyjnego mają długą historię. Do polskich przepisów wyborczych zostało po raz pierwszy wprowadzone w Kodeksie wyborczym z 2011 r. Z tego uprawnienia mogli skorzystać wówczas jedynie wyborcy przebywający za granicą.
Wkrótce po przyjęciu nowego Kodeksu wyborczego – w maju 2011 roku – uchwalono do niego poprawki, wprowadzające możliwość głosowania korespondencyjnego dla osób niepełnosprawnych i nakładek na karty do głosowania z opisem w alfabecie Braille’a.
Ówczesny szef sejmowej Komisji Polityki Społecznej Sławomir Piechota (PO) nazwał ich uchwalenie „historyczną zmianą”, która daje niepełnosprawnym realne prawo do udziału w wyborach i przypominał, że Polsce uprawnionych do głosowania korespondencyjnego może być nawet 2 miliony osób.
W 2013 r. Państwowa Komisja Wyborcza postulowała umożliwienie głosowania korespondencyjnego każdemu wyborcy, zarówno za granicą, jak i w kraju.
W czerwcu 2014 r. Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu wyborczego autorstwa grupy posłów PO, zgodnie z którą wszyscy wyborcy – a nie tylko niepełnosprawni i przebywający za granicą – mogli głosować korespondencyjnie. Zmiany dotyczyły wyborów prezydenckich, parlamentarnych i do Parlamentu Europejskiego, nie obowiązywały zaś w wyborach samorządowych.
Podczas prac legislacyjnych przeciwko tej propozycji był klub PiS. Ówczesny poseł PiS Grzegorz Schreiber zarzucił projektowi niekonstytucyjność i dowodził, że głosowanie korespondencyjne dopuszcza „manipulacje wyborcze”: kopiowanie, fałszowanie, dosypywanie głosów do urn i niszczenie pakietów wyborczych.
Potem zmiany w głosowaniu korespondencyjnym wprowadziła nowelizacja Kodeksu wyborczego, która weszła w życie w styczniu 2018 r., gdy większość miał PiS. Zgodnie z tą nowelą z głosowania korespondencyjnego mogły skorzystać już tylko osoby niepełnosprawne o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności.
Pierwotnie, nowela Kodeksu wyborczego przyjęta przez Sejm zupełnie znosiła możliwość głosowania korespondencyjnego. Jednak jeszcze podczas prac legislacyjnych głos w tej sprawie zabrał prezydent Andrzej Duda, wyrażając nadzieję, że Senat przywróci możliwość głosowania korespondencyjnego osobom niepełnosprawnym. Tak się też stało.
Dziś, po nocnych głosowaniach, przedstawiciele PO zaznaczają, że problem tkwi nie w idei głosowania korespondencyjnego, ale w trybie wprowadzenia przez PiS zmian do Kodeksu wyborczego.
„W tej dyskusji nad głosowaniem korespondencyjnym trzeba wyraźnie rozróżnić warstwę merytoryczną od trybu uchwalenia zmian, który jest niekonstytucyjny” – powiedział PAP polityk PO i poseł KO Mariusz Witczak, który przez kilka kadencji w Senacie i Sejmie zajmował się Kodeksem wyborczym i popierał ideę głosowania korespondencyjnego.
„Wprowadzenie na 6 tygodni przed wyborami zmian w Kodeksie wyborczym to jest rzecz niespotykana i bezprecedensowe złamanie konstytucji” – podkreślił.
Jego zdaniem konstytucja została naruszona przez większość sejmową dwukrotnie – przez zmianę Kodeksu wyborczego krótko przed wyborami, a także przez zmianę Kodeksu wyborczego w ramach głosowania on line. Bo właśnie w takim trybie prowadzone były głosowania w nocy z piątku na sobotę. Kodeksy, jak dodał Witczak, podlegają szczególnemu trybowi procedowania w parlamencie i ten tryb w tym przypadku został złamany.
Polityk PO przypomniał, że klub PiS przez lata krytykował głosowanie korespondencyjne, twierdząc, że to przestrzeń do fałszerstw wyborczych. Ocenił, że „żeby do tarczy antykryzysowej wpisać zmianę Kodeksu wyborczego, trzeba być PiS-em”. „PiS myśli nie o Polakach, ale o tym, jak utrzymać władzę” – powiedział.
Podkreślił też, że stanowisko KO i PO jest jasne i niezmienne: „wybory prezydenckie powinny być przełożone w wyniku wprowadzenie konstytucyjnego stanu nadzwyczajnego”.
Z kolei Marek Ast (PiS), który w poprzednich kadencjach nie raz krytykował głosowanie korespondencyjne, ocenił w rozmowie z PAP, że teraz sytuacja jest inna.
„Rzeczywiście mieliśmy pewne obawy co do głosowania korespondencyjnego, z uwagi na nieprawidłowości, jakie występowały np. w wyborach samorządowych w 2014 roku” – powiedział. „Dziś można powiedzieć, że w jakiejś formie to głosowanie jest sprawdzone i bezpieczeństwo przeprowadzania tego rodzaju wyborów się zwiększyło” – dodał.
Ocenił zarazem, że „zachowanie Platformy Obywatelskiej to hipokryzja, bo przez lata to oni forsowali te rozwiązania”.
Komentując zarzuty niekonstytucyjności trybu przyjęcia poprawki Ast podkreślił, że jest on nieuzasadniony. Przyznał, że „gdybyśmy mieli normalną sytuację, takie regulacje w roku wyborczym byłyby niewskazane i prawnie wątpliwe”. „Ale sytuacji, gdy mamy stan epidemii, w pakiecie różnych nadzwyczajnych regulacji ta również jest uzasadniona” – powiedział.
Chodziło o to, dodał, by stworzyć możliwość udziału w wyborach osobom starszym czy znajdującym się na kwarantannie. „Cel, który przyświeca, usprawiedliwia taką formę przyjęcia zmian” – ocenił poseł PiS.
Pytany o postulowane przez opozycję przesunięcie wyborów prezydenckich Ast zwrócił uwagę, że w takim przypadku warunkiem musiałoby być wprowadzenie stanu wyjątkowego. „A z tym wiążą się określone ciężary dla społeczeństwa i gospodarki” – powiedział. Przyznał zarazem, że wiele zależy od tego, jaka będzie sytuacja epidemiczna po Wielkanocy i wówczas „decyzje będą podejmowane adekwatnie do sytuacji”. Nie można wykluczyć także przesunięcia wyborów prezydenckich.
Ast ocenił zarazem, że postawa opozycji, zwłaszcza KO wynika z tego, że „szanse ich kandydatki są niewielkie”. „Dlatego wszystkimi sposobami prą do tego, by odsunąć wybory w czasie” – powiedział poseł PiS. (PAP)
[reklama]