Jedne z najsmutniejszych świąt Bożego Narodzenia

gregsoft24 stycznia, 202011 min

PAP/Jakub Kaczmarczyk

80 lat temu Polacy w kraju okupowanym przez dwa totalitaryzmy oraz na emigracji obchodzili jedne z najsmutniejszych świąt Bożego Narodzenia w polskiej historii. Klęska września 1939 r. niemal dosłownie miażdżyła nastroje. Wciąż jednak tliła się nadzieja, że nadchodzący rok 1940 przyniesie wyzwolenie.

W Boże Narodzenie 1938 r. i pierwszych dniach roku 1939 perspektywa wojny, a tym bardziej katastrofy, która miała nastąpić kilka miesięcy później, wciąż wydawała się bardzo odległa.

Zima 1939/1940 we wspomnieniach świadków epoki przeszła jako wyjątkowo śnieżna i mroźna. Uderzyła już w połowie grudnia. W styczniu temperatury spadały nawet do -40°C. Była to najsroższa zima od czasu prowadzonych dokładnych pomiarów meteorologicznych. Była tym bardziej dolegliwa dla społeczeństwa doświadczonego wojną i pierwszym okresem okupacji.W dziennikach i wspomnieniach widoczna jest pauperyzacja wszystkich warstw społeczeństwa. Luminarze życia literackiego, którzy rok wcześniej bawili się na eleganckich balach, teraz wyprzedawali swój majątek. „W kilku cukierniach i kawiarniach nasi literaci sprzedają książki przy osobnych stolikach, ale im nie idzie. Zarobili tylko [Jerzy – przyp. red.] Andrzejewski, [Stefan] Otwinowski, [Stefania] Podhorska, którzy sprzedawali własne książki. Żałosny proceder. Wanda Melcer [lewicowa powieściopisarka i publicystka] zajęła się handlem butami, podobno dobrze jej idzie” – pisał poeta i dramaturg Karol Irzykowski.W tym czasie jedna z najpopularniejszych pisarek dwudziestolecia międzywojennego, Zofia Nałkowska, zakładała niewielki sklepik tytoniowy. W swoich dziennikach traktuje okres sprzed września 1939 r. jako „niezrozumiały” w kontekście walki o przetrwanie w czasie okupacji. Z goryczą pisała o zupełnym zamarciu życia kulturalnego, tak bogatego jeszcze kilka miesięcy wcześniej: „Prasa, radio, kino, teatry, odczyty, koncerty, książki – nic nie ma. Życie odbywa się w milczeniu”.W jednym z grudniowych numerów gadzinowy „Nowy Kurier Warszawski” z nieukrywaną satysfakcją pisał o sposobach na przetrwanie, których imali się profesorowie warszawskich gimnazjów. Wielu z nich zbierało się przed Pocztą Główną, oferując pisanie podań i listów w języku niemieckim.W grudniu na Kresach trwała akcja aresztowań polskich oficerów, którzy nie trafili do sowieckiej niewoli we wrześniu. W dniach poprzedzających Boże Narodzenie terror niemiecki nie zmniejszał się. Jego symbolem może być potajemne rozstrzelanie prezydenta Stefana Starzyńskiego.Niemcy nie próbowali wpływać na sposób obchodzenia świąt w okupowanej Polsce. Próbowali raczej przekonać, że pod ich władzą zmieniło się niewiele. Na krakowskim rynku stanęła choinka, a prasa polskojęzyczna kłamliwie informowała o dobrze zaopatrzonych sklepach. Wzywano raczej do spokoju i ciężkiej pracy, a nie zmiany dotychczasowych zwyczajów.

Zupełnie inną „strategię” przyjęli propagandyści sowieccy. Ukazujący się we Lwowie „Czerwony Sztandar” stwierdzał, że Chrystus był postacią legendarną. „Obowiązkiem świadomych obywateli naszego kraju jest wyjaśnić tym pracującym, którzy wierzą, jaką szkodę przynoszą święta religijne. Należy wyjaśnić im klasową treść tych świąt, przekonać tych, którzy jeszcze zachowali przeżytki religijne, że powinni zerwać z religią i odrzucić na zawsze jej pierwotne szkodliwe obyczaje” – pisał autor podpisany jako „F. Oleszczuk”.

W tym samym czasie Wigilię obchodzono w sowieckich obozach jenieckich dla polskich oficerów. W Starobielsku i wszystkich innych obozach i więzieniach okupantów w Wigilię 1939 r. śpiewano kolędy. „I nagle cały obóz wybucha kolędą. Śpiewa każdy, choć to nie wolno, choć to już późno” – wspominał jeden z więźniów gułagu w Komijskiej ASRS.

Morale próbowano podtrzymywać również w celach Pawiaka. Dziennikarz Sławomir Dunin-Borkowski spędzał Wigilię wraz z wieloma czołowymi przedstawicielami polskiego życia intelektualnego. „W celi profesorskiej wygłoszono 24 przemówienia, tyle, ilu było czuwających. Dziekan rady adwokackiej [Leon] Nowodworski mówił o wolności sumienia, prof. Edward Loth o wolności słowa, inni – o innych wolnościach składających się na wizję powojennej Rzeczypospolitej, gdzieś z daleka świtającą za kratami więzienia poprzez najczarniejsze mroki niewoli, niepewności i tęsknoty”.

Za murami Pawiaka warszawiacy próbowali świętować mimo okupacyjnego niedostatku. „Wczorajszą Wigilię spędziłyśmy we trzy – bez ceremonii i bez smutku. Nie było nawet choinki, którą wprawdzie kupiłam, ale później musiałam podarować chłopcu nie mającemu jej za co kupić dla swojej rodziny” – zapisała Zofia Nałkowska.

Wielkim wyzwaniem, szczególnie w mieście, było zapełnienie stołu wigilijnego. Niedostępne lub bardzo drogie produkty zastąpiono ich tanimi „odpowiednikami”. Ryby zastępowano gotowaną soją. Na świątecznych stołach pojawiały się ziemniaki i smażone placki.

Bogatsi zaopatrywali się na czarnym rynku, ale już w 1939 r. ceny przemycanych ze wsi produktów były bardzo wysokie. Ulice Warszawy tuż przed północą nie zaroiły się od spieszących na pasterki. Z powodu godziny policyjnej odbyły się one dopiero rankiem 25 grudnia.

Boże Narodzenie obchodzili także polscy żołnierze w odradzających się we Francji siłach zbrojnych. Podobnie jak w kraju wierzyli, że wojna zakończy się wiosną, po zwycięskiej ofensywie Francji i Wielkiej Brytanii. „Mówiliśmy mało. Każdy zatopiony był we wspomnieniach o rzeczach minionych. Ale też każdy wyniósł z tego uroczystego w swej prostocie dnia – z pierwszej wojennej Wigilii na obczyźnie – trochę otuchy w sercu i promień nadziei na lepszą przyszłość” – pisał Bohdan Witwicki, żołnierz formowanej w Thenezay 2. Dywizji Strzelców Pieszych.

Jedyną drogą kontaktu rządu emigracyjnego z okupowanym krajem pozostawało radio. Nieliczni, którzy narażając życie ukryli rekwirowane odbiorniki, mogli wysłuchać słów premiera: „Ze wszystkich zakątków nieszczęśliwego kraju dochodzą do nas – nie jęki, ale twarde zapewnienia wiary i niezachwianej nadziei. W żadnej warstwie nie ma wypadku zdrady ani upodlenia. Nigdzie tragedie osobiste nie górują nad przywiązaniem do Narodu i Państwa. W tej wojnie, jaką Niemcy toczą nadal z bezbronnymi Polakami, zwycięży ostatecznie duch”.

Ostatni dzień świąt w okupowanej Warszawie upłynął spokojnie. „Nie słychać żadnych złowrogich nowin” – pisał Ludwik Landau w „Kronice wojny i okupacji”. Zaledwie dwa dni później Warszawę obiegła wieść o niemieckiej zbrodni w Wawrze. Śmierć ponad stu niewinnych mieszkańców podwarszawskiej miejscowości stała się symbolem pierwszego okresu okupacji.

Michał Szukała (PAP)

Udostępnij:

gregsoft

Leave a Reply

Koszyk