80 lat temu Polacy w kraju okupowanym przez dwa totalitaryzmy oraz na emigracji obchodzili jedne z najsmutniejszych świąt Bożego Narodzenia w polskiej historii. Klęska września 1939 r. niemal dosłownie miażdżyła nastroje. Wciąż jednak tliła się nadzieja, że nadchodzący rok 1940 przyniesie wyzwolenie.
W Boże Narodzenie 1938 r. i pierwszych dniach roku 1939 perspektywa wojny, a tym bardziej katastrofy, która miała nastąpić kilka miesięcy później, wciąż wydawała się bardzo odległa.
Zupełnie inną „strategię” przyjęli propagandyści sowieccy. Ukazujący się we Lwowie „Czerwony Sztandar” stwierdzał, że Chrystus był postacią legendarną. „Obowiązkiem świadomych obywateli naszego kraju jest wyjaśnić tym pracującym, którzy wierzą, jaką szkodę przynoszą święta religijne. Należy wyjaśnić im klasową treść tych świąt, przekonać tych, którzy jeszcze zachowali przeżytki religijne, że powinni zerwać z religią i odrzucić na zawsze jej pierwotne szkodliwe obyczaje” – pisał autor podpisany jako „F. Oleszczuk”.
W tym samym czasie Wigilię obchodzono w sowieckich obozach jenieckich dla polskich oficerów. W Starobielsku i wszystkich innych obozach i więzieniach okupantów w Wigilię 1939 r. śpiewano kolędy. „I nagle cały obóz wybucha kolędą. Śpiewa każdy, choć to nie wolno, choć to już późno” – wspominał jeden z więźniów gułagu w Komijskiej ASRS.
Morale próbowano podtrzymywać również w celach Pawiaka. Dziennikarz Sławomir Dunin-Borkowski spędzał Wigilię wraz z wieloma czołowymi przedstawicielami polskiego życia intelektualnego. „W celi profesorskiej wygłoszono 24 przemówienia, tyle, ilu było czuwających. Dziekan rady adwokackiej [Leon] Nowodworski mówił o wolności sumienia, prof. Edward Loth o wolności słowa, inni – o innych wolnościach składających się na wizję powojennej Rzeczypospolitej, gdzieś z daleka świtającą za kratami więzienia poprzez najczarniejsze mroki niewoli, niepewności i tęsknoty”.
Za murami Pawiaka warszawiacy próbowali świętować mimo okupacyjnego niedostatku. „Wczorajszą Wigilię spędziłyśmy we trzy – bez ceremonii i bez smutku. Nie było nawet choinki, którą wprawdzie kupiłam, ale później musiałam podarować chłopcu nie mającemu jej za co kupić dla swojej rodziny” – zapisała Zofia Nałkowska.
Wielkim wyzwaniem, szczególnie w mieście, było zapełnienie stołu wigilijnego. Niedostępne lub bardzo drogie produkty zastąpiono ich tanimi „odpowiednikami”. Ryby zastępowano gotowaną soją. Na świątecznych stołach pojawiały się ziemniaki i smażone placki.
Bogatsi zaopatrywali się na czarnym rynku, ale już w 1939 r. ceny przemycanych ze wsi produktów były bardzo wysokie. Ulice Warszawy tuż przed północą nie zaroiły się od spieszących na pasterki. Z powodu godziny policyjnej odbyły się one dopiero rankiem 25 grudnia.
Boże Narodzenie obchodzili także polscy żołnierze w odradzających się we Francji siłach zbrojnych. Podobnie jak w kraju wierzyli, że wojna zakończy się wiosną, po zwycięskiej ofensywie Francji i Wielkiej Brytanii. „Mówiliśmy mało. Każdy zatopiony był we wspomnieniach o rzeczach minionych. Ale też każdy wyniósł z tego uroczystego w swej prostocie dnia – z pierwszej wojennej Wigilii na obczyźnie – trochę otuchy w sercu i promień nadziei na lepszą przyszłość” – pisał Bohdan Witwicki, żołnierz formowanej w Thenezay 2. Dywizji Strzelców Pieszych.
Jedyną drogą kontaktu rządu emigracyjnego z okupowanym krajem pozostawało radio. Nieliczni, którzy narażając życie ukryli rekwirowane odbiorniki, mogli wysłuchać słów premiera: „Ze wszystkich zakątków nieszczęśliwego kraju dochodzą do nas – nie jęki, ale twarde zapewnienia wiary i niezachwianej nadziei. W żadnej warstwie nie ma wypadku zdrady ani upodlenia. Nigdzie tragedie osobiste nie górują nad przywiązaniem do Narodu i Państwa. W tej wojnie, jaką Niemcy toczą nadal z bezbronnymi Polakami, zwycięży ostatecznie duch”.
Ostatni dzień świąt w okupowanej Warszawie upłynął spokojnie. „Nie słychać żadnych złowrogich nowin” – pisał Ludwik Landau w „Kronice wojny i okupacji”. Zaledwie dwa dni później Warszawę obiegła wieść o niemieckiej zbrodni w Wawrze. Śmierć ponad stu niewinnych mieszkańców podwarszawskiej miejscowości stała się symbolem pierwszego okresu okupacji.
Michał Szukała (PAP)