Prezydent USA Donald Trump przyjmie 24 czerwca w Białym Domu prezydenta Polski Andrzeja Dudę – potwierdziło w środę biuro prasowe amerykańskiego przywódcy. W oświadczeniu przekazano, że Trump ma rozmawiać z Dudą o „dalszym rozwoju współpracy obronnej” Polski i USA oraz o sprawach dotyczących handlu, sektora energetycznego i bezpieczeństwa telekomunikacji.
O spotkanie obu prezydentów PAP zapytała polityków różnych opcji politycznych.
Zdaniem przewodniczącego sejmowej komisji spraw zagranicznych Zbigniewa Raua (PiS) prawdopodobne jest, że prezydenci poruszą temat ewentualnego przeniesienia części amerykańskich żołnierzy do Polski wobec zapowiedzi zmniejszenia obecności wojsk USA w Niemczech o 9,5 tys. Podkreślił, że nie oznacza to osłabienia pozycji Niemiec w NATO.
„Niemcy są i pozostaną największym miejsce bazowania amerykańskich wojsk w Europie, ale skoro taka decyzja została podjęta, to powstaje kwestia, gdzie mieliby zostać rozmieszczeni” – powiedział Rau. „Sytuacja na wschodniej flance NATO wskazuje, że ich obecność będzie tu najbardziej zasadna. Świat nie jest na tyle spokojny, by ich zabrać z powrotem do Stanów Zjednoczonych” – dodał.
Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych ocenił, że „Polska jest i wiarygodnym, i wewnętrznie stabilnym członkiem Sojuszu, odrobiła lekcję od czasów rozpoczęcia prezydentury Andrzeja Dudy”. „Kto pięć lat temu mógł myśleć, że część amerykańskich jednostek z Niemiec zostanie przeniesiona do Polski?” – powiedział. Zaznaczył, że wówczas w ramach rotacyjnej obecności zainicjowanej przez USA po rosyjskiej agresji na Ukrainie w Polsce przebywało ok. 500 żołnierzy, obecnie jest ich niemal 10 razy więcej.
Według Raua przewidywana relokacja to „potwierdzenie radykalnego wzmocnienia naszej pozycji w Sojuszu Północnoatlantyckim”. „Błędem byłoby patrzenie na to jako na osłabienie pozycji Niemiec, a wzmocnienie Polski. Ci żołnierze pozostaną na terenie NATO, tylko – jeśli te przypuszczenia się potwierdzą – będą w miejscu, gdzie są najbardziej potrzebni” – zastrzegł.
Z kolei wiceprzewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych Paweł Zalewski (KO) uważa, że środowa wizyta prezydenta Dudy jest elementem jego kampanii wyborczej. „I w jakimś sensie też pana prezydenta Trumpa, biorąc pod uwagę prawicowe nastawienie dużej części Polonii amerykańskiej” – stwierdził poseł KO.
Według Zalewskiego trudno też powiedzieć, czy przedmiotem spotkania może być kwestia przeniesienia części żołnierzy amerykańskich z Niemiec do Polski. Zwrócił uwagę, że Trump podjął decyzję o wycofaniu 9,5 tys. żołnierzy z Niemiec jednostronnie. „Pamiętajmy, że Niemcy są olbrzymią bazą logistyczną dla wojsk USA, ważną także dla Polski oraz że w naszym interesie jest silna logistyczna obecność Amerykanów w Niemczech, także silna amerykańska obecność Polski” – powiedział Zalewski.
Wyraził wątpliwość, czy korzystne jest osłabianie kontyngentu niemieckiego, nawet jeśli wzmocniony miałby zostać w ten sposób kontyngent w Polsce. „Już nie mówiąc o tym, że jeżeli w taki sposób są podejmowane decyzje, bez konsultacji z krajem przyjmującym kontyngent przez pana prezydenta Trumpa, to to samo, co dzisiaj spotkało dzisiaj Niemców, za chwilę w sposób niespodziewany może spotkać również nas” – zaznaczył poseł KO.
Wiceszef komisji obrony narodowej Andrzej Rozenek (Lewica) ocenił w rozmowie, że wizyta Andrzeja Dudy w USA to „nieprzemyślany ruch”. Podkreślił, że priorytetem Polski powinno być zachowanie jedności Paktu Północnoatlantyckiego, a nie „żerowanie na konflikcie między Europą a Stanami Zjednoczonymi”. „Granie na rozwalenie Paktu Północnoatlantyckiego, czyli na podział między Europę a USA – a wyraźnie ten podział się rysuje za sprawą nieprzemyślanych decyzji Donalda Trumpa – jest wymarzoną polityką Władimira Putina. Jeżeli Andrzej Duda chce się wpisywać w politykę Kremla, powinien przyklasnąć temu, co robi Trump i rozwalać NATO od środka” – wskazywał.
Zdaniem Rozenka prezydent, który „traci poparcie w sondażach, chce ogrzać się blasku prezydenta USA”. „To niekoniecznie musi mu przynieść spodziewany rezultat, bo prezydent Stanów Zjednoczonych nie ma zbyt dobrej opinii nigdzie na świecie, również w Polsce” – ocenił poseł Lewicy.
Zdaniem posła Marka Sawickiego (PSL) w krajach demokratycznych w szczycie kampanii tego typu wizyty nie mają miejsca. „To jest wyraźne oddziaływanie na wynik wyborczy w Polsce i w Stanach Zjednoczonych” – ocenił poseł ludowców.
Jego zdaniem, zmniejszenie obecności żołnierzy Stanów Zjednoczonych w Europie oznacza, że prezydent Donald Trump bez uzgodnienia z partnerami NATO wycofuje wojska amerykańskie z Europy. „I to, że część z nich zostanie w Polsce nie zmienia faktu, że NATO przez Trumpa jest osłabiane, a nie wzmacniane” – ocenił Sawicki.
Według szefa koła poselskiego Konfederacji Jakuba Kuleszy, „kompletnie jednostronne relacje Polski i Stanów Zjednoczonych, jakie mieliśmy za rządów PiS, przynoszą negatywne konsekwencje wizerunkowe ugrupowaniu rządzącemu i samemu prezydentowi”.
Kulesza stwierdził, że „wiele razy mieliśmy do czynienia z przekroczeniem granicy traktowania naszego państwa podmiotowo”. Poseł zwrócił uwagę na „bezpośrednie, otwarte interwencje” ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher w sprawie polskiego ustawodawstwa. „Skończyło się wycofaniem niektórych projektów ustaw, takich jak ustawy zmierzającej do opodatkowania chociażby Google’a, a teraz doniesienia medialne wskazują na to, że podobna interwencja była związana z wypowiedzią pana prezydenta Andrzeja Dudy na temat środowisk LGBT” – powiedział Kulesza.
Poseł zauważył, że „bardzo służalcza postawa Prawa i Sprawiedliwości wobec tego jednego partnera politycznego Polski, ma też pozytywne konsekwencje dla tej partii, bo w szczycie kampanii wyborczej można liczyć na wsparcie prezydenta Stanów Zjednoczonych”.
Pytany, czy nie widzi w spotkaniu Duda-Trump w Waszyngtonie żadnych korzyści dla Polski, Kulesza odparł, że „takie spotkania z krajami, które tak jak Polska są traktowane bardziej jak kolonia, niż niezależne państwo, i to tuż przed wyborami prezydenckimi, mają tylko jeden cel”. „Nie spodziewam się jakichś wiążących ustaleń prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem Donaldem Trumpem w sytuacji, gdy nie ma pewności, czy 7 sierpnia Andrzej Duda nadal będzie prezydentem Polski. Jest to wizerunkowe wsparcie ubiegającego się o reelekcję prezydenta Dudy ze strony Donalda Trumpa w zamian za lojalne wykonywanie dyspozycji ambasady amerykańskiej w Polsce” – powiedział Kulesza.
Pytany o zapowiadane nieoficjalnie ważne dla Polski decyzje, w tym być może o powstaniu w Polsce tzw. Fortu Trump, Kulesza przyznał, że spodziewa się „jakiejś dużej medialnej zapowiedzi”, ale tylko medialnej, a nie faktycznej. „Myślę, że te pięć lat prezydentury Andrzeja Dudy zasługuje na sowitą nagrodę w postaci wsparcia, chociażby jakiejś medialnej deklaracji w szczycie kampanii wyborczej” – dodał. Dopytywany, czy może to być deklaracja powstania Fortu Trump, szef koła Konfederacji przyznał, że jest to możliwe, ale – jak dodał – „nie spodziewam się jakichś wiążących decyzji, raczej medialnych zapowiedzi, a nie faktów mocno wiążących”.