Poseł stwierdził, że w momencie głosowania nie wyjął karty, tylko nie zagłosował, co „dużo go kosztowało, bo normalnie zagłosowałby przeciw”. Dodał, że „nie chodzi do spowiedzi do Donalda Tuska”.
Kompromis, który zaproponowałem – zaufajmy kobietom i niech one decydują czy przestępstwo ma być ścigane, to jest daleko idące ustępstwo ze strony konserwatysty – powiedział Giertych i wyjaśnił, że chodzi o zamianę trybu publiczno-skargowego przestępstwa aborcji do 12 tygodnia ciąży na wnioskowy, co oznacza, że bez wniosku kobiety czyn nie jest ścigany.
Giertych dodaje, że w wyniku wyroku Julii Przyłębskiej nastąpiło swoiste zamrożenie przepisów, co skutkowało tym, że lekarze w przypadkach skrajnych (np. wystąienia sepsy u kobiety w ciąży) czekali na obumarcie płodu, co często kończyło się także śmiercią samej ciężarnej.
Nie jestem talibem i fanatykiem. Mam trzy córki. Ten wyrok z 2020 roku, to nie tylko kwestia aborcji. Kobiety poczuły wtedy, że państwo, prokurator, policjant wkroczył do ich sypialni. I to trzeba przerwać. Trzeba dać sygnał, że państwo zachowuje wstrzemięźliwość w ocenie tych bardzo intymnych sytuacji życiowych – przyznał poseł, który uważa, że ustawę w Sejmie zablokował PSL. Giertych podkreślił, że oprócz stosownego kompromisu ws. aborcji trzeba również zapewnić kobietom w ciąży odpowiednie wsparcie finansowe.
Cała rozmowa: RMF FM