Nie będę przepraszał za mówienie prawdy; skończyły się czasy, w których rządzą deweloperzy – oświadczył poseł Kacper Płażyński (PiS) podczas wtorkowej konferencji prasowej przed bramą Klubu Sportowego Gedania przy ul. Kościuszki w Gdańsku Wrzeszczu.
Firma Robyg, która jest użytkownikiem wieczystym historycznych terenów Gedanii, żąda od niego przeprosin i zapłaty 250 tys. zł odszkodowania za wypowiedzi na temat sytuacji prawnej tego obszaru oraz pożaru znajdującej się tam zabytkowej kamienicy.
„Ta kwota jest porażająca. Deweloper żąda 250 tys. zł za to, że osoba publiczna staje w obronie miejsca, które dla Polaków, mieszkańców Gdańska ma charakter wyjątkowy. To jedno z kilku miejsc, które można nazwać kolebką polskości w Wolnym Mieście Gdańsku. Nie będę przepraszał za mówienie prawdy. Jeśli firma Robyg będzie chciała skierować tę sprawę do sądu, proszę bardzo. Ja nie mam nic do ukrycia” – mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości Kacper Płażyński.
Robyg oczekuje od polityka przeprosin i wpłaty 150 tys. zł na cel społeczny za jego wypowiedź na temat pożaru budynku znajdującego się na historycznym terenie Gedanii, którą poseł opublikował 15 kwietnia w mediach społecznościowych.
„W Wielką Sobotę spłonęła znaczna część zabytkowej kamienicy, stanowiącej część przedwojennego kompleksu Klubu Sportowego Gedania. (…) Prawdopodobnie nieznani sprawcy podłożyli ogień i po raz kolejny zabytki w Gdańsku płoną. W tym przypadku są to zabytki w szczególnym miejscu, bo niewygodne dla inwestora Robyg, dla którego pewnie lepiej, żeby ich tam nie było” – mówił Płażyński na nagraniu opublikowanym na Facebooku. Zaznaczył, że nie wie, co dokładnie się stało, ale jest w kontakcie z policją i będzie się tej sprawie przyglądał.
Kolejnych 100 tys. zł zadośćuczynienia deweloper domaga się za wypowiedź opublikowaną 9 maja w programie „Alarm” (TVP Info), dotyczącą okoliczności, w jakich Pomorski Konserwator Zabytków wydał decyzję o pozwoleniu na budowę.
„Powiedziałem, że decyzja o pozwoleniu na budowę została wydana dzień po tym, jak ówczesna konserwator pani Anna Kowalska złożyła rezygnację. Następnego dnia, dziwnym trafem, urzędniczka, która dzisiaj już tam nie pracuje, uzgodniła z deweloperem projekt zabudowy dla tego terenu. Dla mnie to nie jest przypadek. Akcja jest ewidentna i skandaliczna. Urzędniczka wydaje pozwolenie, które jest na rękę Robygowi. Lobbing i takie nieczyste intencje są dla mnie niejasne” – poinformował Płażyński.
Jego zdaniem, decyzja urzędników o pozwoleniu deweloperowi na budowę boiska i obiektu sportowego na terenie dawnej Gedanii przyczyniła się do wydania przez gdański sąd okręgowy niekorzystnego dla miasta orzeczenia, zgodnie z którym deweloper pozostaje użytkownikiem wieczystym obiektu przy ul. Kościuszki w Gdańsku Wrzeszczu.
„Wezwanie od firmy Robyg traktuję jako chęć zamknięcia mi ust w tej konkretnej sprawie. Ale ja się Robyga nie boję i będę jeszcze bardziej wnikliwie przyglądał się inwestycjom tej spółki oraz innych firm deweloperskich. O tych sprawach należy mówić publicznie. Od lat informuję o tym, co dzieje się na tym terenie i będę to robił dalej” – oświadczył polityk.
„W Gdańsku skończyły się czasy, w których rządzą deweloperzy. Jeżeli władze miasta nie chcą z tym zrobić porządku, to ja to zrobię, co obiecuję mieszkańcom. Żadnej firmie deweloperskiej nie uda się mnie zastraszyć i zmusić do tego, abym schował głowę w piasek” – oznajmił poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Do sprawy odnieśli się przedstawiciele firmy Robyg. Ich zdaniem publiczne wypowiedzi Płażyńskiego naruszają dobra osobiste inwestora, zawarte w nich sugestie mają charakter „wyłącznie szkalujący” i stanowią próbę dyskredytacji spółki w oczach opinii publicznej. Jak poinformowali, pieniądze za odszkodowanie zostaną przeznaczone na ratowanie zabytkowego kościoła św. Mikołaja w Gdańsku.
„Oświadczamy, że w związku z wielokrotnym pomawianiem przez Kacpra Płażyńskiego spółki Robyg, jakoby w jej interesie jest zniszczenie zabytkowych budynków i miejsca pamięci na terenie byłego Klubu Sportowego Gedania, spółka wystosowała pismo do posła wzywające go do zaprzestania rozpowszechniania nieprawdziwych informacji” – napisano w komunikacie przesłanym PAP.
Przedstawiciele firmy zapewnili, że wcześniej podjęli próbę porozumienia z politykiem. W formie „pozytywnego dialogu” chcieli przedstawić mu plany dotyczące zagospodarowania tego obszaru. „Celem jest zagospodarowanie terenu Gedanii oddające jego sportowy i historyczny charakter” – podkreślono w oświadczeniu.
„Jesteśmy otwarci na dialog, ale musi on być oparty na prawdziwych argumentach i prowadzić do jak najszybszego zrealizowania założeń architektonicznych oddających teren i jego funkcję lokalnej społeczności” – dodano.
W 2005 r. wojewoda pomorski wyraził zgodę i upoważnił prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza do przekazania Gedanii prawa wieczystego użytkowania terenu należącego do Skarbu Państwa o powierzchni 2,7 ha wraz z budynkami z 99 proc. bonifikatą. Klub zamiast 4,2 mln zł zapłacił 42 tys. zł tytułem opłat. Nieruchomość miała być wykorzystywana na cele wychowawcze i sportowe.
Do planowanej budowy kompleksu sportowego nie doszło. Dokonano rozbiórki zabudowań, a w 2015 r. teren stał się składowiskiem materiałów sypkich.
W kwietniu 2017 r. Gedania sprzedała za 16,5 mln zł prawo użytkowania deweloperowi. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz złożył wówczas do Prokuratorii Generalnej wniosek o podjęcie działań, aby teren wrócił do zasobu Skarbu Państwa. Jednocześnie zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez kierownictwo klubu. Sprawa trafiła do sądu.
26 lutego Sąd Okręgowy w Gdańsku zadecydował, że deweloper pozostaje użytkownikiem wieczystym terenów dawnej Gedanii, a władze miasta, reprezentujące Skarb Państwa, muszą pokryć koszty postępowania sądowego.
Klub Sportowy Gedania został założony we wrześniu 1922 r. w Wolnym Mieście Gdańsk. Jak podają lokalne media, w klubie początkowo działała tylko sekcja piłki nożnej. Z czasem działalność poszerzała się o kolejne sekcje, w tym lekkoatletyczną, strzelecką, tenisową, bokserską, motocyklową, piłki ręcznej, hokeja na lodzie i kolarską.
Gedania dysponowała dwoma obiektami sportowymi z boiskami piłkarskimi, kortami tenisowymi i strzelnicą. W 1928 r. klub zrzeszał około 550 osób; współpracował z polskimi organizacjami.
Kiedy wybuchła II wojna światowa, Niemcy rozstrzelali trzech działaczy klubu, a większość zawodników trafiła do obozów koncentracyjnych, siedziba klubu została zdewastowana, a dokumenty, pamiątki i trofea – zniszczone.
Po wojnie klub został reaktywowany. Pamięć o 75 sportowcach Gedanii, którzy zginęli, uczczono stawiając pomnik. Pod cokołem wmurowano urny z ziemią z miejsc, gdzie w czasie II wojny światowej ginęli Polacy, z Poczty Polskiej, Westerplatte, Stutthofu, Szymankowa i Piaśnicy. (PAP)