Świat się urbanizuje – według obecnych prognoz na całym świecie już w 2050 roku w miastach będą mieszkały dwie osoby na trzy. Mieszczuchom często brakuje jednak zieleni i ruchu, a i z dietą bywa różnie. Cierpią też relacje społeczne. Jednym z lekarstw na wszystkie te bolączki mogą być tzw. miejskie farmy, czy też miejskie ogrody. W Polsce prawdopodobnie tradycyjne określenie to „ogródek działkowy”.
Choć często za przeprowadzką do miasta stoją względy ekonomiczne, to nie oznacza, że mieszkańców miast bieda, także ta skrajna, nie dotyka. Nawet w Polsce, według ubiegłorocznego raportu Szlachetnej Paczki, w 2021 r. poniżej granicy skrajnego ubóstwa żyło w Polsce 1,6 mln osób – część z nich to mieszkańcy miast (choć akurat biedą najbardziej zagrożone są wsie).
Miejskie farmy w tym kontekście mogą okazać się korzystne z punktu widzenia ekonomicznego (a co za tym idzie – zdrowotnego; jak pokazują badania, w tym raporty Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny o sytuacji zdrowotnej mieszkańców Polski, bieda jest jednym z istotniejszych czynników ryzyka rozwoju całego szeregu chorób oraz obniżenia wskaźnika oczekiwanej długości życia).
Ten korzystny aspekt farm miejskich pokazują pilotażowe badania prowadzone na University of Massachusetts, Amherst. aukowcy przeprowadzili już mniejsze, pilotażowe badania, w ramach których powstawały miejskie farmy dla grup osób jednocześnie dotkniętych ubóstwem i poważną chorobą (np. zakażeniem HIV).
Programy te wyraźnie zmniejszyły zagrożenie niedostatkiem żywności. Jednocześnie spadła liczba opuszczonych wizyt u lekarza i poprawiły się wyniki leczenia.
„Na terenie Ameryki Łacińskiej, wśród ludzi dotkniętych problemem niedostatku żywności można zauważyć całe spektrum problemów z masą ciała – od niedowagi przez nadwagę aż po otyłość – mówi kierująca projektem prof. Kathryn Derose. – Zaczęliśmy o tym myśleć i zaproponowaliśmy miejskie ogrody jako komponent poprawiający dostęp do żywności, w połączeniu z doradztwem żywieniowym, co wydało nam się odpowiednie dla różnych poziomów odżywienia i zrównoważone w dłuższej perspektywie” – dodaje.
Teraz, w ramach wartego 3,4 mln dol. grantu, naukowcy rozpoczynają program ProMeSA (Project to Improve Food Security, a słowo to znaczy też „obietnica”), w którym mają powstać miejskie farmy dla mieszkających w Ameryce Południowej oraz w rejonie Karaibów osób zakażonych wirusem HIV i dotkniętych biedą na poziomie, który uniemożliwia im jednoczesne wykupywanie jedzenia oraz leków. Uczestnicy będą mogli też korzystać ze specjalnych, dotyczących żywienia konsultacji (przy czym odpowiednia dieta jest jednym z warunków bezpieczeństwa terapii). Ogrody mają też być miejscem wspierania relacji społecznych – uczestnicy mogą liczyć na wspólne szkolenia i warsztaty, czy naukę gotowania.
Dla ludzi i dla przyrody
Jak się przy tym okazuje, na miejskich farmach skorzystać może zdrowie i jednocześnie miejskie ekosystemy. Tak przynajmniej twierdzą specjaliści z University of Texas, Austin. Naukowcy przez 5 lat obserwowali 28 miejskich farm założonych w Kalifornii.
„Odkryliśmy, że tego typu ogrody dostarczają ogromnych zasobów żywieniowych i podnoszą dobrostan uprawiających je osób, a jednocześnie wspierają miejscową różnorodność roślin i zwierząt. Miejskie farmy są korzystne dla wszystkich” – mówi prof. Shalene Jha, autorka badania opisanego na łamach magazynu „Ecology Letters”.
Naukowcy wyjaśniają, że ekologiczne korzyści wynikają m.in. z dużego zróżnicowania uprawianych roślin i towarzyszących im drzew.
Nie do przecenienia jest też udział takich zielonych przestrzeni w poprawie jakości powietrza i stanu wód gruntowych.
Ciało, psyche i społeczny kapitał
Tymczasem zespół z kanadyjskiego Laval University przeanalizował ponad setkę badań odnośnie miejskich farm prowadzonych w Ameryce Północnej i subsaharyjskiej Afryce, aby dokładniej przyjrzeć się skutkom takich upraw na zdrowie. Niestety, jak donoszą naukowcy, dowody były niskiej lub umiarkowanie dobrej jakości i wyniki trzeba traktować z ostrożnością, ale mają one wyraźnie pozytywne wydźwięk.
Obok poprawy bezpieczeństwa żywnościowego, wskazały bowiem na wzrost jakości diety, poprawę zdrowia fizycznego i psychicznego miejskich „rolników” oraz rozwój tzw. kapitału społecznego. To pojęcie obejmujące różnego typu korzyści, które płyną m.in. ze współpracy i więzi między ludźmi.
„W holistycznym ujęciu, dowody wskazują na korzyści związane z miejskimi uprawami pojawiające się w wielu wymiarach zdrowia, przy niewielkiej liczbie negatywnych skutków. Miejskie farmy mogą być polecane jako interwencja, która pozytywnie wpływa na różne determinanty zdrowia – piszą badacze. – Trzeba jednak mieć na uwadze obawy dotyczące zanieczyszczenia miejskiej gleby i pozbyć się ich przez analizę jej właściwości fizycznych i chemicznych oraz, jeśli to konieczne, stosowanie technik dekontaminacji, aby mieć pewność, że użytkownicy farm nie narażają się na zdrowotne zagrożenia” – kontynuują eksperci.
Otworzyć ogródki działkowe dla wszystkich
Szczególne znaczenie mogą przy tym mieć rozwijane dzięki farmom wspomniane wyżej relacje społeczne, na co mocno wskazało badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Tokijskim, przy czym istotne jest, by w uprawianie działki zaangażowanych było wiele osób.
W Japonii miejskie farmy zyskują na atrakcyjności m.in. ze względu na szybko starzejące się społeczeństwo. Najczęściej mają one jedną z dwóch postaci – zwykłych ogródków działkowych albo tzw. farm doświadczalnych. W pierwszym przypadku użytkownicy sami decydują, co chcą uprawiać i każdy może na swojej działce postępować, jak uważa, a jednocześnie samodzielnie musi zadbać o sprzęt, sadzonki czy nasiona. Na farmach doświadczalnych natomiast ochotnicy uczestniczą w prowadzonych przez farmerów zajęciach edukacyjnych z zakresu uprawy roślin i prowadzą prace według zaproponowanego przez fachowców planu. Otrzymują też wszystko, czego potrzebują. Regularnie organizowane są, przy tym różnorodne wydarzenia, które promują życie społeczne – np. święto plonów.
Główna różnica więc polega na tym, że zwykli działkowicze pracują samodzielnie, z niewielkim kontaktem z innymi, a na farmach edukacyjnych mają wiele okazji do rozwoju relacji społecznych. Nie jest zaskoczeniem, że praca na farmach edukacyjnych wiązała się z większymi zyskami dla zdrowia fizycznego oraz psychicznego, a korzyści utrzymywały się nawet po uwzględnieniu zróżnicowania aktywności fizycznej.
„Komunalne, przypominające ogrody farmy, na których ludzie mogą razem pracować, mogą być skutecznym sposobem na zachęcenie ich do angażowania się w aktywność rolniczą przedłużającą życie w dobrym zdrowiu, szczególnie w starzejących się krajach, takich jak Japonia” – piszą naukowcy.
Źródło informacji: Serwis Zdrowie
Magdalena Targańska
previous
Mateusz Damięcki: Film „O psie, który jeździł koleją” będzie mocno chwytał za serce
next