– Cała odpowiedzialność za skutki materialne II wojny światowej w relacjach polsko-niemieckich spada na Niemcy. Zawsze Niemcy były za nie odpowiedzialne i powinny tę odpowiedzialność dalej ponosić – mówił ówczesny wicemarszałek Sejmu, Donald Tusk, w trakcie posiedzenia sejmowego w 2004 r.
Obecnie Tusk zmienił punkt widzenia. – Inicjatywa o reparacjach wojennych pojawia się od kilku lat zawsze wtedy, kiedy PiS ma potrzebę zbudowania narracji politycznej – powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Rumi, w województwie pomorskim, lider Platformy Obywatelskiej. W jego ocenie partia rządząca wykorzystuje ten temat do celów politycznych.
Co jeszcze mówił Tusk w 2004 r.? Mówił wiele ciekawych rzeczy, które są zbieżne z obecną polityką rządu.
– Chciałbym także, aby Polacy głośno powiedzieli, że czas pokuty za takie winy, jakie były udziałem Niemiec w czasie II wojny światowej, że czas pokuty w takiej sprawie nigdy się nie kończy – twierdził wtedy Tusk. Najwyraźniej Niemcy, według niego, obecnie odpokutowali już te winy. Jego zdaniem, w 2022 r., „nie chodzi o żadne reparacje od Niemiec, tu chodzi o kampanię polityczną” w Polsce. – Jarosław Kaczyński tego nie ukrywa, że na tej antyniemieckiej kampanii chcą odbudować poparcie partii rządzącej. Kaczyński sam stwierdził, że to potrwa pokolenia, a więc nie chodzi o pieniądze dla Polaków – stwierdził.
W 2004 r. Tusk apelował o jedność w sprawie reparacji: „Naprawdę powinniśmy – niezależnie od tego, z której strony sali siedzimy – wspólnie doprowadzić do powstania takiego projektu uchwały, który wyposaży nasz rząd w skuteczne instrumenty dochodzenia sprawiedliwości historycznej i finansowej w relacjach polsko-niemieckich”. – Jestem przekonany o tym, że polska polityka trochę inaczej niż do tej pory, szczególnie w relacjach polsko-niemieckich, wymaga wyjątkowych kompetencji, wyjątkowej solidarności politycznej Polaków – nawoływał ówcześnie do zjednoczenia.
Obecnie sam jest głównym dzielącym i jednym sprawiedliwym. – Inicjatywa PiS-u o reparacjach wojennych pojawia się od kilku lat zawsze wtedy, kiedy PiS ma potrzebę zbudowania narracji politycznej – twierdzi Tusk obecnie.
Co takiego się wydarzyło przez te kilkanaście lat, że w sprawie, w której nie powinno dojść do zmiany zdania, w której patriotyzm powinien brać górę nad partyjną plemiennością, Tusk zmienił zdanie o 180 stopni? Ano, złożył hołd Berlinowi całkiem się zatracił w euro, które dostawał jako „król Europy”. Kilka lat spędzonych w Brukseli przyniosło mu zarobki w łącznej kwocie kilku milionów złotych, ale też m.in. prawo do sporej emerytury.
Donald Tusk objął stanowisko przewodniczącego RE 1 grudnia 2014 r., a odszedł z niego wraz z końcem listopada 2019 r. To daje równo 60 miesięcy na stanowisku. Od początku kadencji Tusk zarabiał jako szef Rady ok. 105 tys. zł miesięcznie, ale od stycznia 2019 r. dostał podwyżkę do ok. 140 tys. zł.
To daje łącznie ok. 6,6-6,7 mln zł w ciągu pięciu lat, choć należy pamiętać, że to kwota bez uwzględnienia opodatkowania. Jako szef RE Donald Tusk mógł liczyć też na dodatkowe przywileje – jak np. diety na pokrycie kosztów wynajmu mieszkania, budżet reprezentacyjny czy limuzyna z szoferem – wylicza Business Insider.
Źródło: Sejm RP, PAP, Bussines Insider