Z Edgarem Kobosem, dwukrotnym młodzieżowym reprezentantem Polski w ONZ, rozmawia Paweł Skutecki.
– Jak to się stało, że dwukrotnie został Pan wybrany polskim reprezentantem w Organizacji Narodów Zjednoczonych? Jest Pan pierwszym, komu to się udało, prawda?
Młodzieżowym Delegatem Rzeczypospolitej Polskiej do Organizacji Narodów Zjednoczonych można zostać jedynie poprzez przejście wieloetapowego konkursu organizowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych we współpracy z organizacją młodzieżową, obecnie jest to Rada Dialogu z Młodym Pokoleniem, który trwa kilka miesięcy. W trakcie konkursu weryfikowana jest wiedza, umiejętności i dotychczasowe doświadczenia kandydatów. Szczególnie ważne są doświadczenia i zdolności do sprawnego operowania w środowisku międzynarodowym, a także znajomość sektora pozarządowego i środowisk młodzieżowych. Każdorazowo kandydat zostaje powołany na okres jednej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, która trwa 1 rok. Rzeczywiście jestem pierwszym Polakiem, który pełni tę funkcję dwukrotnie. Warto zwrócić tutaj uwagę na fakt, że w niektórych państwach to standard, że Młodzieżowy Delegat do ONZ powoływany jest na okres dłuższy niż jedna sesja ZO ONZ. Cieszę się, że mogę pełnić te funkcję dwukrotnie, ponieważ umożliwi to płynne ,,przekazanie pałeczki’’ kolejnym delegatom. Podczas 75. Sesji ZO ONZ Polska miała tylko jednego delegata (mnie), ale na okres 76. Sesji ZO ONZ jest już trzech delegatów.
– Pokonał Pan kilkudziesięciu kontrkandydatów. Zaważyło szczęście, doświadczenie, wiedza?
W trakcie konkursu kandydaci weryfikowani są przez różne komisje konkursowe. W ich skład wchodzą zarówno przedstawiciele środowisk młodzieżowych, jak również zawodowi dyplomaci. W moim przypadku na pewno pomocne były doświadczenia, które zdobyłem podczas stażu odbytego w Stałym Przedstawicielstwie Rzeczypospolitej Polskiej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Podczas stażu poznałem funkcjonowanie polskich placówek dyplomatycznych oraz specyfikę ONZ. Warto zwrócić uwagę na fakt, że nie udało mi się wygrać konkursu i objąć mandatu delegata za pierwszym razem. Dopiero podczas kolejnych prób byłem już po stażu.
– Co uważa Pan za swój największy – jak dotychczas – sukces na arenie międzynarodowej?
Wolałbym unikać wartościowani poszczególnych działań, ponieważ praca delegata opiera się na współpracy z innymi delegatami, albo przedstawicielami rozmaitych środowisk, najczęściej pozarządowych. Wśród podjętych działań mogę wymienić moją inicjatywę, która polegała na zaangażowaniu delegatów z innych państw członkowskich ONZ do wydania wspólnego oświadczenia z okazji Międzynarodowego Dnia Multilateralizmu i Dyplomacji dla Pokoju, w którym jako przedstawiciele młodego pokolenia państw członkowskich ONZ wzywaliśmy do pokojowego rozstrzygania wszelkich sporów międzynarodowych. Aktywnie promowałem Cele Zrównoważonego Rozwoju 2030 udzielając się w mediach polskich i zagranicznych (zarówno europejskich jak również amerykańskich). Współpracowałem ze środowiskami młodzieżowymi, organizacjami pozarządowymi, a także regionalnymi ośrodkami debaty międzynarodowej. Na szczególną uwagę zasługuje również podjęcie współpracy z młodzieżowymi środowiskami polonijnymi, ponieważ wcześniej delegaci nie otwierali się na polską młodzież zamieszkującą na stałe poza granicami.
– Wiąże Pan swoją przyszłość z dyplomacją?
Wierzę, że w przyszłości będę miał możliwość wspierania działalności korpusu dyplomatycznego i polskich placówek dyplomatycznych, jednak nie planuję pracy w charakterze zawodowego dyplomaty. Wszystkim osobom, które chcą zaplanować ścieżkę kariery w taki sposób polecam Akademię Dyplomatyczną MSZ.
– Gdyby miał Pan wymienić tylko trzech najlepszych, najskuteczniejszych dyplomatów będących dla Pana wzorem, to jakie nazwiska byśmy usłyszeli?
To bardzo trudne pytanie. Historia dyplomacji sięga co najmniej starożytnych cywilizacji, które utrzymywały kontakty pomiędzy sobą. Nie istniało wówczas coś takiego jak stały korpus dyplomatyczny, jedynie akcyjne poselstwa. Sztuka uprawiania dyplomacji zmieniała się z upływem lat, co doskonale widać, jeśli weźmiemy pod uwagę choćby kształt zabytkowych placówek dyplomatycznych. Posłużę się przykładem Ambasady RP w Waszyngtonie. To okazały budynek, wręcz pałac z kilkoma salami balowymi. W okresie międzywojennym okazałe sale balowe były niezbędne do organizacji wystawnych przyjęć, na których spotykali się dyplomaci. W dzisiejszych czasach bardziej niż rozległych sal balowych potrzeba przestrzeni biurowej i stanowisk do pracy. Wydarzenia formalno-towarzyskie nadal się odbywają, ale nie w takiej skali jak w przeszłości. Ten przykład pokazuje, że sposób uprawiania dyplomacji, zarówno jak i sylwetka dyplomaty zmieniała się. Nie chciałbym porównywać działalności poszczególnych dyplomatów z różnych okresów historycznych, ponieważ bardzo trudno przyjąć obiektywne kryteria, jeżeli w ogóle byłoby to możliwe.
– Niektórzy twierdzą, że obecna formuła ONZ już się wyczerpała, inni na dzisiejszym etapie globalizacji tylko w niej widzą nadzieję dla świata. Jak Pan ocenia działalność ONZ?
ONZ jest organizacją po prostu potrzebną. Siedziba ONZ w Nowym Jorku to jedyne miejsce na świecie, w którym obecni są przedstawiciele każdego państwa. Nie ma żadnej innej organizacji ani budynku na świecie, w którym na wyciągnięcie ręki byłby dostęp do przedstawicieli wszystkich krajów. Zastanawiając się nad formułą i działalnością ONZ, warto zwrócić uwagę na rys historyczny. Po II wojnie światowej na amerykańskiej ziemi utworzono siedzibę ONZ. Delegacje państw członkowskich miesiącami płynęły statkami z całego globu do Nowego Jorku, aby rozmawiać o sprawach ważnych zarówno dla całego świata, jak również dla regionu, w którym dane państwo jest położone. Do dziś w działalności ONZ jest wiele faktów wynikających z historii tej organizacji. To choćby stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ. 5 państw, które uzyskały wyjątkową pozycję kilkadziesiąt lat temu i korzystają z tych przywilejów do dziś, pomimo, że zarówno gospodarczy, wojskowy jak i polityczny układ sił wielokrotnie zmieniał się na przestrzeni lat. ONZ powstał z inicjatywy państw należących do zachodniego kręgu cywilizacyjnego, a ja jestem zwolennikiem szerzenia wartości pielęgnowanych w naszej cywilizacji. ONZ jest świetnym narzędziem zarówno do poszerzania jak również utrzymywania przewodniej roli państw demokratycznych na całym świecie.