Musimy pogodzić humanitarne podejście do migrantów z zapewnieniem bezpieczeństwa na polskiej granicy – podkreślił w środę wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa.
Podkreślił, ze „żołnierze i strażnicy graniczni są przeszkoleni medycznie, są wyposażeni w sprzęt medyczny, jak trzeba dojeżdżają tam (do strefy objętej stanem wyjątkowym – PAP) karetki”.
Wiceszef obrony wyjaśnił, że zabezpieczając granicę, polskie władze wysyłają komunikat na Białoruś i na Bliski Wschód, że „ta granica jest szczelna, że jest zamknięta”.
W ocenie Ociepy taki przekaz jest ważny dla mieszkańców krajów bliskowschodnich, „gdzie wielu się kusi na ofertę band przemytniczych”. „Będzie to jasny sygnał, że (…) można na terytorium Unii Europejskiej trafić drogą legalną, bo można być imigrantem ekonomicznym i uchodźcą, tylko to musi być zgodne z prawem, a nie pod dyktat Łukaszenki czy Putina” – powiedział.
„Jeżeli mówimy o bezpieczeństwie i szczelności granicy, to mówimy o zaporze fizycznej, o wysokospecjalistycznych technologiach, którymi powinna być naszpikowana granica, po to, aby wychwytywać próby jej nielegalnego przekroczenia; to są wreszcie zasoby ludzkie, strażnicy graniczni, żołnierze, policjanci (…). To jest także kwestia poważnej debaty publicznej w Polsce, a tu mamy deficyt, mamy polityków biegających z reklamówkami po granicy polskiej, obrażających funkcjonariuszy” – oznajmił.
We wtorek prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o budowie zabezpieczenia granicy państwowej. Zakłada ona, że na polskiej granicy stanowiącej granicę zewnętrzną UE powstanie bariera zabezpieczająca przed nielegalną migracją. Zapora ma kosztować łącznie 1 mld 615 mln zł. (PAP)