„Rzeczpospolita” podaje w środę, że poznała szczegóły zmian w Sądzie Najwyższym. Zgodnie z tymi doniesieniami, orzekali w nim będą wyłącznie zweryfikowani przez KRS sędziowie; pozostali odejdą na emeryturę lub do sądów powszechnych.
„Zajmowałyby się one tylko skargami nadzwyczajnymi, oceną ważności wyborów i rozstrzyganiem pytań prawnych, co miałoby zapewnić jednolitość orzecznictwa. Obecni sędziowie izb: Karnej, Cywilnej, Pracy, Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Dyscyplinarnej, mieliby zaś na ręce I prezes SN składać oświadczenia, czy chcą dalej orzekać, czy nie. Ci, którzy są już w SN od co najmniej dziesięciu lat, mogliby przejść w stan spoczynku, płatny w stu procentach. Chcący dalej orzekać, musieliby się poddać ocenie Krajowej Rady Sądownictwa, której opinia trafiałaby do prezydenta” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Jak wynika z doniesień dziennika, prezydent wskazałby sędziom SN miejsce w jednej z dwóch nowych izb lub też w nowych sądach regionalnych. „Negatywnie zaopiniowani przez KRS mogliby pracować tylko w terenie. Zachowaliby jednak swe uposażenie i tytuł: byłego sędziego SN” – informuje gazeta.
„Tego typu rozwiązania co do zasady ewidentnie kolidują z gwarancjami niezawisłości sędziowskiej, chronionej przez zasadę ich nieusuwalności. Wprawdzie konstytucja przewiduje w art 180 ust. 5 możliwość zaistnienia wyjątków w tej mierze, na wypadek zmian w ustroju wymiaru sprawiedliwości, jednak rozwiązania takie wymagają daleko idącej ostrożności” – skomentował cytowany przez „Rzeczpospolitą” rzecznik prasowy SN Aleksander Stępkowski.(PAP)