ME 2021 – rekord Ronaldo, pełny stadion w Budapeszcie, Francja lepsza od Niemiec

Karol Kwiatkowski16 czerwca, 20219 min

Rekordowy występ Cristiano Ronaldo, wygrana Portugalii nad Węgrami 3:0 przy komplecie 61 tys. kibiców na stadionie w Budapeszcie oraz zwycięstwo Francji nad Niemcami 1:0 w hitowym meczu fazy grupowej piłkarskich mistrzostw Europy to najważniejsze wydarzenia piątego dnia imprezy.

We wtorek rozpoczęły się zmagania w tzw. grupie śmierci. Na początek na boisko w Budapeszcie wyszły reprezentacje broniącej tytułu Portugalii i Węgier. Gospodarze skazywani byli na „pożarcie” i niewielu ekspertów dawało im jakiekolwiek szanse. A sensacja była blisko… Zabójcze dla ekipy Marco Rossiego okazały się dopiero ostatnie minuty. Portugalczycy zdołali w osiem minut strzelić trzy gole, w tym dwie uzyskał Ronaldo.

Ten mecz pozwolił mu po raz kolejny poprawić własne rekordy. Przede wszystkim został pierwszym piłkarzem w historii, który zagrał w pięciu edycjach mistrzostw Europy. Zadebiutował w 2004 w ojczyźnie, kiedy gospodarze niespodziewanie przegrali w meczu o trofeum z Grecją. Grał też w Austrii i Szwajcarii w 2008 oraz w Polsce i na Ukrainie w 2012, a we Francji w 2016 sięgnął po trofeum.

Spotkanie z Węgrami było jego 22. występem w Euro i już wcześniej był pod tym względem rekordzistą. W tegorocznym turnieju może zwiększyć tę liczbę do maksymalnie 28. Ale ważniejsze wydają się rekordy związane z bramkami. Już teraz Ronaldo może powiedzieć, że strzelił gola w każdej z kontynentalnych imprez, w której wystąpił. A nikt inny nie trafił do siatki w więcej niż trzech turniejach finałowych.

Piłkarz Juventusu Turyn zdobył już 11 bramek we wszystkich edycjach Euro, co jest absolutnym rekordem. A sama Portugalia jeszcze nigdy nie przegrała z Węgrami i we wtorek utrzymała tę passę. Jej bilans z tym rywalem to dziesięć zwycięstw i cztery remisy.

Ważne było też to, że po raz pierwszy władze pozwoliły na zapełnienie trybun. Na Puskas Arenie zasiadło 61 tys. widzów. O atmosferze mówili wszyscy, ale i znaleźli się krytycy takiego rozwiązania. „To będzie wylęgarnia zakażeń koronawirusem” – ocenił niemiecki działacz Uli Hoeness. Tym bardziej, że kibice nie zważali na jakiekolwiek środki bezpieczeństwa. Nie mieli maseczek, siedzieli ramię w ramię.

We wtorek cieszyli się też Francuzi, którzy w hitowym meczu fazy grupowej pokonali w Monachium Niemców 1:0. Jedynego gola – samobójczego – zdobył w 20. minucie obrońca Mats Hummels, zawodnik, który wrócił do reprezentacji po kilku latach nieobecności.

Niemcom zdecydowanie brakowało świeżości w ataku. Nie mieli „egzekutora”, ale za to w bramce stał dobrze dysponowany Manuel Neuer, który kilka razy uchronił zespół przed stratą kolejnych bramek.

Kolejne mecze grupy F zaplanowane są na sobotę.

Nie milkną echa poniedziałkowej porażki Polaków ze Słowacją 1:2. Zagraniczne media wskazują na brak formy czołowych piłkarzy biało-czerwonych, w tym Roberta Lewandowskiego i bramkarza Wojciecha Szczęsnego. Także eksperci z kraju wyliczają błędy popełnione przez zawodników i portugalskiego trenera Paulo Sousę.

Zdaniem Pawła Golańskiego na przyczyny rozczarowującego występu złożyły się: czytelna dla rywali taktyka, słaba postawa liderów zespołu i decyzje selekcjonera. „Ta porażka będzie bolała długo” – przyznał były reprezentant kraju i dodał: „Zawiodła taktyka, ale sami piłkarze również. Najbardziej ci, na których najbardziej liczymy. Jeżeli drużynie nie idzie, trzeba liczyć na liderów takich jak Robert Lewandowski czy Grzegorz Krychowiak. Ale żaden z nich nic nie pokazał, nie pociągnął za sobą reszty. Wiem doskonale, że napastnik żyje z podań, ale naturalne jest, że od takiego piłkarza jak Lewandowski musimy wymagać czegoś więcej. Jego stać na to, żeby w ciężkich momentach napędzić zespół”.

Z kolei Grzegorz Mielcarski, srebrny medalista olimpijski z Barcelony nie ma wątpliwości, że największym problem reprezentacji jest system gry wybrany przez Paulo Sousę.

„Kompletnie nie pasuje do tej drużyny. Zawodnicy męczą się, nie potrafią w nim funkcjonować. To było widać już wcześniej, choćby w spotkaniu z Islandią, w którym Lewandowski nie oddał ani jednego strzału. Ze Słowacją próbował dwa razy i to w sytuacjach zupełnie niekomfortowych. W dwóch meczach nie wypracowano mu ani jednej okazji do zdobycia bramki. To nie wina samego Roberta, tak samo jak nie ma co teraz zwalać winy tylko na Grzegorza Krychowiaka, że osłabił zespół dostając czerwoną kartkę” – podkreślił.

Otuchy sobie i kolegom próbuje dodać kapitan reprezentacji Lewandowski. „Będziemy robić wszystko, żeby w pozostałych spotkaniach wyglądało to lepiej. Walczymy dalej” – napisał na Instagramie. Kolejny mecz biało-czerwonych zaplanowany jest na sobotę w Sewilli, gdzie zagrają z Hiszpanią.

Coraz lepiej czuje się duński piłkarz Christian Eriksen, który miał zawał serca podczas sobotniego meczu z Finlandią (0:1). Zawodnik podziękował na Instagramie za głosy wsparcia z całego świata. „Czeka mnie jeszcze trochę badań, ale czuję się dobrze” – zapewnił. Do tego stopnia, że ma nadzieję, iż spotkanie swojej reprezentacji z Belgią w czwartek będzie mógł obejrzeć z trybun.

W jakim składzie Duńczycy zagrają będzie pewnie niespodzianką, bo trener Kasper Hjulmand dał im wolną rękę. „Każdy z piłkarzy sam zadecyduje, czy chce i czuje się na siłach, by wystąpić w meczu z Belgami. Jeśli ktoś mi powie, że nie chce grać, zrozumiem to i uszanuję” – powiedział. (PAP)

Udostępnij:

Karol Kwiatkowski

Wiceprezes Zarządu Fundacji "Będziem Polakami" - wydawcy Naszej Polski. Dziennikarz, działacz społeczny i polityczny.

Leave a Reply

Koszyk

Related Posts