Temat szczepienia dzieci przeciw COVID-19 pozostaje przedmiotem ożywionej debaty. Ważny głos w tej sprawie zabrał prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, który udzielił wywiadu „Dziennikowi Gazecie Prawnej”.
Dziennikarka prowadząca rozmowę zapytała, czy szczepienie przeciw COVID-19 szkodzi dzieciom.
Szczepionka, jak każde lekarstwo, jest obarczona ryzykiem działań niepożądanych
— powiedział prof. Gielerak.
Dyrektor WIM wskazał, że „mamy dane z rejestru niepożądanych odczynów poszczepiennych”.
Stąd m.in. informacje dotyczące incydentalnych powikłań zakrzepowych po szczepionkach wektorowych. Są też dane, jakie niedawno opublikowała US Army, o 45 żołnierzach, którzy doświadczyli w 4-6 tygodni po przyjęciu szczepionki matrycowej zapalenia osierdzia i/lub mięśnia sercowego
— mówił, dodając, że „biorąc pod uwagę ryzyka związane z zakażeniem koronawirusem, taka sytuacja jest jeszcze akceptowalna”.
Jednak jeśli przełożymy to na populację dzieci, które – powtórzę – nie chorują lub chorują łagodnie, to możemy zderzyć się z poważnym dylematem, że ryzyko, o jakim mowa wyżej, jest w rzeczywistości trudne do zaakceptowania. Innymi słowy: leczenie może stać się gorsze niż choroba
— zakończył gen. Gielerak.
Wcześniej prof. Gielerak został zapytany, czy szczepienie „coraz młodszych osób, a teraz już dzieci w wieku 12-15 lat, ma wpływ na nabieranie odporności zbiorowej”.
Myśląc o odporności zbiorowej, powinniśmy mieć przede wszystkim na uwadze część populacji wrażliwej na zakażenie i jego skutki. Dzieci nie chorują, a jeśli już, to dostępne dane pokazują, że ciężkie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko. Trudno mówić więc o budowaniu odporności zbiorowej
— odpowiedział generał, dodając, że uwzględnianie dzieci „w statystykach stanowi jedynie o wyszczepieniu populacji”.