Niejednolite są reakcje na prezydencką zapowiedź etapów wychodzenia Francji z koronawirusowego lockdownu. Przeważa radość z „powrotu do życia”, ale nie brak niepokoju i goryczy.
Szczególnie omawiany jest przełom 19 maja, gdy otwarte mają być sklepy i centra handlowe. Znów działać zaczną muzea, teatry i kina. Tego dnia Francuzi wrócić będą mogli do kawiarni i restauracji, ale tylko tych, które mają ogródki, gdyż nadal obowiązywać będzie zakaz przyjmowania gości w salach. Godzina policyjna ma być przesunięta z godz. 19 na 21.
Marianne Mathieu dyrektorka paryskiego muzeum Marmottan-Monet, omawiając ograniczenia w liczbie zwiedzających, powiedziała AFP, że „tak samo jak wszystkie muzea francuskie, gotowi jesteśmy na wszelkie zabezpieczenia sanitarne. Przede wszystkim gotowi jesteśmy na odnowienie więzi ludzi ze sztuką”.
W podobnych słowach wyrażał radość delegat generalny krajowej federacji francuskich kin Marc-Olivier Sebbag. „W końcu Francja spotyka się ze swą kulturą” – cytuje go AFP. Podczas gdy niektórzy, wypowiadający się w radiu i telewizji, przedstawiciele branży obawiają się o rentowność sal, których nie wolno zapełniać w 100 proc., szef federacji przypomina, że kina „otrzymywały pomoc (państwa), gdy były zamknięte, teraz będą miały pomoc na otwarcie”.
W wypowiedziach radiowych i telewizyjnych, wielu właścicieli kawiarni i restauracji przyznawało, że „spadł im kamień z serca”, bo „wreszcie mamy prawdziwy terminarz” i „wracamy do życia”.
Wyrażali przy tym obawy, że godzina policyjna, jak i możliwość deszczu, podczas gdy przyjmować będą jedynie w ogródkach, bardzo zmniejszą ich obroty. „Mamy jednak nadzieję, że władze nie przerwą gwałtownie pomocy” – powiedział jeden z przedstawicieli branży.
O „gorzkim rozczarowaniu” i „pogardzie dla ich pracy” mówili właściciele dyskotek, których lokale zamknięte są bez przerwy od marca ubiegłego roku i w prezydenckim planie wychodzenia z lockdownu nie przewidziano ich otwarcia.
O „chęć zniszczenia profesji” oskarżał władze w wywiadzie dla radia France Info przewodniczący jej stowarzyszenia Thierry Fontaine. Zwrócił uwagę, że z 1648 dyskotek francuskich ponad 400 już wypadło z rynku. „Skandaliczny brak zrozumienia” tłumaczył tym, że „ministrowie chodzą do restauracji, ale nie chodzą do dyskotek”.
Z wyraźnym niepokojem zapowiedź prezydenta przyjęli lekarze. „Zdecydowanie zbyt szybko” – określił plan wychodzenia z lockdownu prof. Jean-François Timsit, szef oddziału reanimacji paryskiego szpitala Bichat. Przyznał, że „krzywa zachorowań opada”, ale – jak ocenił – wciąż wolno i na zbyt wysokim poziomie, by zwolniły się miejsca „w szpitalach pękających w szwach”.
Debatujący w programach radiowych i telewizyjnych wskazywali na „równie polityczne, co sanitarne” motywacje prezydenta. Franck Louvrier mer letniskowej La Baule (Loara Atlantycka) i niegdyś doradca ds. komunikacji b. prezydenta Nicolasa Sarkozego, podkreślał, że Emmanuel Macron, który za rok stanie do ponownych wyborów, musi „dać nieco luzu” społeczeństwu, by odzyskać popularność.
„Prezydent wziął pod uwagę psychologiczne zmęczenie Francuzów. Ludzie widzą w telewizji jak Włosi i Belgowie siedzą w kawiarnianych ogródkach i dosłownie nie mogą wytrzymać” – komentowała we France Info Nathalie Mauret z grupy dzienników regionalnych EBRA.
Natomiast komentator Jean-Louis Burgat uznał w telewizji C-News, że „władze chcą przyzwyczaić społeczeństwo do tego, że trzeba będzie żyć z wirusem”.
Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)