Obajtek: To, co zorganizowano wobec mnie, to lincz

Karol Kwiatkowski19 kwietnia, 20218 min

Poseł opozycji Marek Sowa wyliczył wartość domu hen daleko od Warszawy, w Małopolsce, na 5 mln zł. Proponowałem mu, że sprzedam i za 2 mln. Nie skorzystał. Wartość mojego domu określił po cenie 17 tys. zł za metr kwadratowy, a swojego podał po tysiąc za metr. To kpiny – mówi tygodnikowi „Sieci” prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.

Obajtek pytany przez „Sieci”, czy wie kto stoi za medialnym atakiem na niego, powiedział: „To ważne pytanie, może kluczowe, ale z jednoznaczną odpowiedzią mam kłopot na tym etapie”. „Bo prawda jest taka, że gdziekolwiek spojrzę, tam widzę, jak wielkie interesy nadwyrężyliśmy. Bo jak było przedtem? Orlen, firma z ogromnym potencjałem, wielkim rynkiem, dobrym położeniem geograficzno-politycznym, nie wykorzystywała swoich możliwości. Była to firma gasnąca. Celowo zwijana w okresie rządów PO-PSL” – ocenił.

Dopytywany, co miało być finałem tego zwijania, odpowiedział: „Prywatyzacja. Sprzedaż. A niby po co tę firmę dzielono na kawałki i po kawałku wyprzedawano?” „Przykładem może być spółka transportowa, którą spotkał ten los. Jak można odsprzedać coś, co zarabia dzięki Orlenowi, ma pewny zysk, na dodatek jest elementem bezpieczeństwa dostaw? Zrobiłem wszystko, by to odwrócić. I także tę firmę udało nam się odkupić, znowu jest częścią grupy” – podkreślił.

Prezes PKN Orlen na pytanie, z czego wynikał ten kierunek działań poprzedników, powiedział: „Ktoś chciał zarobić. Ale wielu też wierzyło, że kapitał nie ma narodowości, a wszyscy żyją w bratniej przyjaźni i nie ma znaczenia, kto jest właścicielem”. „Ta teza usypiała czujność Polaków, którzy w efekcie mało zarabiali, choć pracowali i pracują najciężej w Europie. Pozbywaliśmy się skarbów gospodarczych, godziliśmy na rolę eksportera młodej siły roboczej” – wskazał.

Pytany o zakup przez Orlen wydawnictwa Polska Press zaznaczył, że „ta transakcja została sfinalizowana zgodnie ze wszystkimi przepisami prawa na początku marca”. „Ale jeszcze wymienię Lotos. Tu też wieszczono, że potkniemy się o Komisję Europejską. Przeszliśmy i tę przeszkodę, wstępną zgodę skutecznie wynegocjowaliśmy” – podkreślił.

Obajtek dopytywany, czy przejmie ostatecznie Polska Press zaznaczył: „Orlen kupił już Polska Press”. „Pracują dla nas doskonałe kancelarie prawne krajowe i międzynarodowe. Z ich analiz wynika jednoznacznie, że postanowienie sądu nie ma żadnego przełożenia na nasze prawo własności do legalnie już kupionej spółki. Zarządzamy nią normalnie. Tu wszystko zostało dotrzymane: uzyskaliśmy konieczne zgody, transakcję przeprowadziliśmy. Żadna z jej stron niczego nie skarżyła. I co mam zdaniem sądu zrobić? Przestać się kupioną firmą zajmować? Dopuścić, by poszła w rozsypkę i upadek? Gdybym to zrobił, odpowiadałbym karnie. Sąd tego nie wziął pod uwagę. Nie zauważył także, że na rynkach lokalnych nic się nie zmienia – są te same gazety, takie samo otoczenie konkurencyjne. Zmienił się jedynie właściciel udziałów w Polska Press. Być może te błędy sądu wynikają z tego, że decyzję podejmowano tak błyskawicznie? Część dokumentów trafiła do sądu 7 kwietnia, część 8 kwietnia i już tego dnia była decyzja. Ekspresowe tempo wskazujące na polityczne, a nie prawne motywy” – ocenił prezes PKN Orlen.

Odpowiadając na pytanie, czy ma „te pałace i dziesiątki działek czy nie ma” powiedział: „Zacznijmy od pałacu. Poseł opozycji pan Marek Sowa wyliczył wartość domu hen daleko od Warszawy w Małopolsce na 5 mln zł. Proponowałem mu, że sprzedam i za 2 mln. Nie skorzystał. Wartość mojego domu określił po cenie 17 tys. zł za metr kwadratowy, a swojego podał po tysiąc za metr. To kpiny. Kolejny przykład to mój zegarek, który faktycznie wart jest kilkaset złotych, wyceniono na prawie ćwierć miliona. Też zaproponowałem sprzedaż choćby za kilka tysięcy. Również nie skorzystano. Teraz działki. Ta liczba bierze się ze scalenia w jeden dwuhektarowy kawałek wielu małych nieruchomości, w tym użytków rolnych. Część z nich dostałem po rodzicach. Połączenie tego to ta moja +zbrodnia+?”.

Obajtek ocenił, że „to, co zorganizowano wobec niego, to jest próba linczu”. „Kogo innego pełniącego podobną funkcję przez 40 dni obrzucano błotem? Wobec kogo szukano haków tak otwarcie – gdy jedne obalałem, wymyślano kolejne. To próba ataku także fizycznego, bo po co ujawniono moje adresy, nawet PESEL ostatnio. Żeby mnie ktoś dopadł?” – zastanawiał się Obajtek.

Na pytanie, czy „ta próba linczu skończy się” odpowiedział: „Nie sądzę”. „Ona skończyłaby się, gdybym skapitulował. Przestał budować duży i silny koncern. Ale tego nie zrobię” – podkreślił. (PAP)

Udostępnij:

Karol Kwiatkowski

Wiceprezes Zarządu Fundacji "Będziem Polakami" - wydawcy Naszej Polski. Dziennikarz, działacz społeczny i polityczny.

Leave a Reply

Koszyk