Adam Krzesiński uważa, że rozsądek nakazuje, by każdy przygotowujący się do igrzysk w Tokio polski sportowiec zaszczepił się przeciw COVID-19. „Rezygnacja z tej możliwości to trochę balansowanie na linie na wysokości” – ocenił w rozmowie z PAP sekretarz generalny PKOl.
Polska Agencja Prasowa: W środę ogłoszono wejście w życie rekomendowanej wcześniej przez PKOl możliwości zaszczepienia się przeciwko COVID-19 kadry olimpijskiej na igrzyska w Tokio…
Adam Krzesiński: Sportowcy, którzy będą chcieli się zaszczepić, mają otwarte drzwi i ścieżkę szczepień. Według słów pana premiera od wczoraj w zasadzie mogą się już zapisywać. Mogą być więc właściwie spokojni i bezpiecznie przygotowywać się do igrzysk, nie mając z tyłu głowy tego zagrożenia, którym jest pandemia.
PAP: Spodziewa się pan, że ochoczo przystąpią oni do zapisów czy liczy się z tym, że może pojawić się grupa sceptyków?
A.K.: To oczywiście dobrowolna decyzja i nikt nikogo nie zmusi, bo nie ma takich możliwości. Natomiast myślę, że każdy rozsądny sportowiec pójdzie się zaszczepić, jeśli myśli poważnie o starcie w igrzyskach w Tokio i o przygotowaniach na 100 procent przez ostatnie trzy miesiące. Bo nieszczepienie się to jednak trochę takie balansowanie na linie na wysokości i nie wiadomo, co się może zdarzyć.
PAP: W jakim punkcie – według pana – jesteśmy na nieco ponad trzy miesiące do rozpoczęcia zmagań w stolicy Japonii w porównaniu z tym samym momentem w przypadku wcześniejszych igrzysk?
A.K.: To jest trochę zagadka. Tak jak wiem, że pod względem finansowym, organizacyjnym sportowcy, sztaby szkoleniowe, wszystkie grupy są zabezpieczone przez PKOl oraz polskie związki sportowe, które współpracują z Ministerstwem Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, tak pod względem możliwości realizacji założeń programowych tych przygotowań w ostatnich trzech miesiącach jest różnie. Bo jednak z przyczyn pandemicznych często zaplanowane zgrupowania czy starty zagraniczne muszą zostać odwołane i to zaburza pewien harmonogram przygotowań. Jest to więc sytuacja wyjątkowa i na pewno niespotykana dla ludzi świata sportu, przynajmniej w ostatnich kilkudziesięciu latach. Dlatego to troszkę niewiadoma, ale mam nadzieję, że polscy trenerzy są na tyle doświadczeni, mądrzy i tak dobrze układają programy szkoleniowe swoim zawodnikom, żeby przewidywać te okoliczności i sytuacje, które mogą być niespodziankami.
PAP: Czy jest jakaś kwestia związana z tymi igrzyskami, na rozstrzygnięcie której PKOl teraz szczególnie czeka?
A.K.: W zasadzie nie. Oczywiście, mamy do rozwiązania sprawę przelotów polskich zawodników, bo PLL LOT zmniejszyły tygodniową liczbę połączeń do Tokio. W związku z tym zaburzyło to trochę harmonogram, który wcześniej stworzyliśmy dla naszych sportowców. Ale mimo wszystko zachęcam do korzystania z połączeń LOT-u, nawet kosztem tego jednego czy dwóch dni wcześniejszego bądź późniejszego dotarcia do Japonii. Bo jednak bezpośredni lot z Warszawy do Tokio jest dużo bardziej bezpieczny zarówno pod względem zdrowotnym – mniejsza możliwość kontaktów z osobami chorymi niż przy locie z przesiadkami, jak i ze względu na bezpieczeństwo sprzętu czy bagażu – przy przesiadkach zawsze jest ryzyko, że może coś zaginąć, trafić w inne miejsce niż to docelowe. Dlatego uważam, że lot bezpośredni jest zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem i trenerzy oraz sztaby szkoleniowe polskich zawodników powinni do tego podejść elastycznie.
PAP: A jak pan ocenia obecną współpracę z przedstawicielami organizatorów igrzysk? Patrząc na to od strony przedstawicieli mediów można odnieść wrażenie, że jest w tym trochę chaosu…
A.K.: Myślę, że mniej wyjaśnione są takie obszary okołosportowe, jak np. media. Natomiast jeśli chodzi o sam udział zawodników, w jaki sposób to będzie zorganizowane, to mamy jasne informacje, wytyczne i wiemy, jak to wszystko będzie funkcjonowało. W tym przypadku nie ma niewyjaśnionych spraw.
PAP: Na kwiecień i czerwiec zapowiadane były kolejne aktualizacje wytycznych dotyczących zasad funkcjonowania uczestników igrzysk. Spodziewa się pan, że nie zajdą tu już żadne duże zmiany?
A.K.: Sytuacja jeśli chodzi o pandemię jest bardzo dynamiczna. Może się okazać, że w czerwcu będziemy powoli zapominali już o niej – w takim sensie, że będzie dużo mniejsza liczba zachorowań i dużo, dużo mniejsza liczba ofiar śmiertelnych. Mieliśmy taki przykład w zeszłym roku. Lato wpłynęło na to, że pandemia trochę wygasła. Być może ta sytuacja się radykalnie zmieni, ale na dzisiaj jest jasno powiedziane, jak będziemy funkcjonować w Tokio podczas igrzysk.
Rozmawiała: Agnieszka Niedziałek (PAP)