Kilkusetosobowe grupy zwolenników rapera Pablo Hasela wszczęły w sobotni wieczór zamieszki w centrum Barcelony. Rozruchy rozpoczęły się krótko po marszu, którego uczestnicy domagali się wypuszczenia z więzienia artysty osadzonego od 16 lutego za obrażanie instytucji państwowych i pochwalanie terrorystów z baskijskiej organizacji ETA.
Po pokojowej manifestacji część jej uczestników rozpoczęła w śródmieściu Barcelony niszczenie witryn sklepowych. Zwolennicy rapera podpalili też elewację jednego z banków oraz policyjny radiowóz.
Podobnie jak w poprzednich dniach manifestanci rzucali w policjantów kamieniami i butelkami, a na środku kilku ulic ustawiali barykady z koszy na śmieci oraz wyrwanych z chodników ławek.
Według katalońskiej policji do północy funkcjonariusze zatrzymali łącznie 13 osób uczestniczących w zamieszkach.
W sobotę funkcjonariusze podjęli też akcje przeciwko wandalom popierającym Hasela w Geronie oraz w Leridzie.
Według policyjnych związków zawodowych, które w sobotę wieczorem zaapelowały do partii politycznych o potępienie zamieszek wszczynanych od ponad 10 dni na ulicach hiszpańskich miast, za rozruchami stoją separatyści oraz anarchiści.
Hasel, po licznych odwołaniach od kary zasądzonej mu w 2018 r., na początku lutego otrzymał od władz sądowych nakaz stawienia się w więzieniu w celu odbycia kary. Odmówił, a po kilku dniach zabarykadował się na uniwersytecie w Leridzie, skąd ostatecznie został doprowadzony przez policję do miejscowego zakładu karnego.
Marcin Zatyka (PAP)