My udajemy, że uczymy, a młodzież, że się uczy – to odczucie coraz większej liczby nauczycieli oraz uczniów, którzy na co dzień uczestniczą w zdalnych lekcjach. Fikcją staje się już nie tylko udział w zajęciach, ale też sposób weryfikowania wiedzy. Rynek nie znosi próżni, więc w sieci jak grzyby po deszczu powstają firmy, które za odpowiednią kwotę rozwiążą sprawdziany podczas ich trwania – donosi Tygodnik Polsat News.
Kolorowe konta na Instagramie, katalog ekspertów i profesjonalny cennik. Wystarczy trochę poszperać w sieci, by znaleźć coraz więcej firm i osób prywatnych, które świadczą usługę rozwiązywania testów na każdym poziomie edukacji. Okazuje się, że potrzeba tylko trochę oszczędności, konto bankowe – własne lub rodziców – i dobra ocena szybko może znaleźć się w dzienniku – czytamy w Tygodniku.
W ogłoszeniach w mediach społecznościowych przeczytamy, że wystarczy napisać kilka godzin przed planowanym sprawdzianem, podesłać zadania, gdy tylko pojawią się na ekranie komputera i w kilka minut dostaniemy bezbłędnie rozwiązane ćwiczenie. Koszt takiej usługi waha się w zależności od poziomu trudności. Za sprawdzian w szkole podstawowej zapłacimy od 25 do 30 zł. Za test na poziomie szkoły średniej powyżej 30 zł. Za rozwiązanie kolokwium student musi zapłacić około 60 zł. Na zachętę autorzy ogłoszenia dodają, że ich konsultant sprawdza wiadomości całą dobę, wiec pomocą służą również w „nagłych przypadkach”.
O tym, jak można trafić na takie ogłoszenia opowiada Aleksandra Stokowska, nauczycielka matematyki w jednym z warszawskich liceów: „Nauczyciele komunikują się za pośrednictwem różnych grup. Ja też jestem w kilku. Na jednej z nich pojawiło się ogłoszenie, że poszukiwany jest ktoś, kto rozwiąże za ucznia sprawdzian. Autor szybko zorientował się, że nie jest to najlepsze miejsce na taki post, więc szybko go skasował. Ja jednak zaczęłam drążyć. Na różnych platformach sprzedażowych zawsze można było znaleźć ogłoszenia o korepetycjach i przygotowywaniu do sprawdzianów. Dziś doszły do tego oferty rozwiązań sprawdzianów. Byłam w szoku, gdy zobaczyłam, jak profesjonalne są to ogłoszenia. Niektóre z takich postów mają nawet 15 000 wyświetleń. Gdy zaczęłam dopytywać swoich, uczniów okazało się, że faktycznie jest to dość popularny model. Najbardziej szokuje mnie fakt, że w tym wszystkim muszą uczestniczyć rodzice. O, ile jestem w stanie uwierzyć, że licealiści korzystają z własnych oszczędności, to przecież w podstawówce rzadko kto je ma, tym bardziej że do umieszczenia opłaty potrzebny jest dostęp do konta bankowego.”.
Karolina Olejak, autorka artykułu, napisała do dwóch osób, które oferują usługi rozwiązywania sprawdzianów on-line. Jedna z nich, Kasia, wyjaśnia jak wpadła na taki pomysł: „W czasie pandemii wszystko jest online. Od lat pomagam w przygotowaniach do sprawdzianów. Wcześniej nawet nie pomyślałam, że można to robić w czasie rzeczywistym, online. Dla mnie to bardzo wygodne. Dostaję zadanie, rozwiązuję, wysyłam wyjaśnienie, czemu użyłam takiej metody i dostaję pieniądze na konto. „.
– Przeważnie nie wiem, czy wykonuje za nich robotę na sprawdzianach. Dostaję zadania i nie dopytuję czy są na zaliczenie, czy tylko do nauki. Układ jest prosty. Ja oferuję rozwiązanie zadań, pokazuję metody, a co ktoś z tym robi, to już jego sprawa. Ceny nie zmieniam ze względu na to, gdzie wykorzystane są zadania. Mnie to nawet bawi, gdy niektórzy wysyłają prośby, aby zadanie rozwiązać w ciągu kilku minut. Tak jakby dopiero dowiedzieli się o sprawdzianie – dodaje Wojtek, drugi zapytany.
Podobnych ogłoszeń dziennikarka znalazła kilkanaście. Część, jak w przypadku Kasi i Wojtka, to studenci, którzy w ten sposób chcą sobie dorobić. W sieci można jednak znaleźć bardziej zorganizowane firmy. Eksperci w mediach społecznościowych mają swoje profile, gdzie umieszczają instrukcje m.in. dotyczące tego, kiedy dokonać płatności, żeby rozwiązanie trafiło do mnie na czas. Niestety administratorzy podobnych profili milczą, mimo licznych wiadomości z prośbą o odpowiedź na moje pytania. Swoimi doświadczeniami dzielą się za to osoby, które obserwują takie konta.
Cały artykuł można przeczytać w Tygodniku Polsat News.