Co będzie wymagane, żeby zakwalifikować pacjenta do szczepienia na koronawirusa?

Magdalena Targańska6 grudnia, 20208 min

Przy kwalifikacji pacjenta do szczepienia przeciw SARS-CoV-2 można rozważyć, w zależności m.in. od tego, jakie szczepionki będą zarejestrowane, wykonanie testu na wykrycie przeciwciał lub testu antygenowego.

Taką opinię przedstawia Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji po analizie kosztów i wycenie szczepienia przeciw Sars-CoV-2.

Agencja napisała w dokumencie, w którym zawarto m.in. wycenę szczepień przeciw wirusowi SARS-CoV-2, że „w zależności od tego, jakie szczepionki zostaną zarejestrowane i jakie będą zasady dotyczące ich stosowania należy rozważyć w procesie kwalifikacji do szczepienia przeprowadzenie badania na obecność/poziom przeciwciał anty-SARS-CoV-2. Pod uwagę należy wziąć również testowanie pacjentów w kierunku aktywnej choroby przebiegającej bezobjawowo, przy pomocy testów antygenowych”.

Jednocześnie AOTMiT zwróciła też uwagę na fakt, że w badaniach klinicznych dotyczących szczepionek przeciw SARS-CoV-2 w kryteriach wykluczenia wymienia się przebytą infekcję potwierdzoną testem na obecność przeciwciał.

Prof. Andrzej Horban, główny doradca premiera ds. COVID-19 pytany w piątek na konferencji prasowej poświęconej strategii szczepień o to, w jaki sposób lekarz kwalifikujący do szczepienia będzie weryfikował, czy pacjent nie przechodzi lub nie przeszedł zakażenia bezobjawowo mówił, że „jeżeli są wskazania do szczepień, to właściwie nie ma przeciwskazań”.

„Poza ostrą chorobą gorączkową, która wymaga wyjaśnienia przyczyny, wszystko inne nie jest przeciwskazaniem” – dodał.

Prof. Horban przekazał także, że na czwartkowym zebraniu unijnych ekspertów dyskutowano na temat szczepień osób, które już chorowały na COVID-19. „Otóż nie ma żadnych przeciwskazań ani żadnego powodu, żeby tych ludzi dyskryminować i ich nie szczepić. Szczepimy każdego, niezależnie od poziomu przeciwciał, od przebytego zakażenia, bo chodzi nam o wywołanie, również u tych ludzi lepszej odporności na powtórne możliwe zakażenie” – oświadczył.

Testy antygenowe wykorzystuje się w diagnozowaniu osób objawowych. Wykrywają one białka (antygen) wirusa. Wymaz pobiera się z nosogardzieli pacjenta. Wynik gotowy jest w ciągu 15-20 minut. Powinno się je wykonywać w ciągu tygodnia od wystąpienia objawów, czyli w aktywnej fazie infekcji.

Lekarze POZ od początku grudnia otrzymali możliwość wykonywania tych testów podczas wizyty pacjenta w poradni lub podczas wizyty domowej. Dotąd testy te stosowane były w oddziałach szpitalnych, na SOR-ach, izbach przyjęć i w karetkach pogotowia przez ratowników medycznych. Uwzględniane są od 2 grudnia w oficjalnych statystykach.

Styczność z koronawirusem potwierdzić można także badaniem serologicznym, czyli badaniem z krwi wykrywającym obecność przeciwciał klasy IgM (wczesna faza infekcji) lub klasy IgG (późna faza infekcji). Przeciwciała wytwarzane są w odpowiedzi na kontakt z antygenem wirusa. Przeciwciała IgM można wykryć po upływie 7-10 dni od objawów, jednak wraz z upływem czasu ich poziom zaczyna spadać.

Natomiast wykrycie przeciwciał klasy IgG w odpowiedniej ilości świadczy o tym, że osoba przebyła zakażenie wirusem SARS-CoV-2. Z czasem ich poziom rośnie. Dlatego warto je badać najwcześniej po 11-14 dniach od wystąpienia objawów.

Wynik samego testu nie daje jednak odpowiedzi, czy infekcja jest aktywna. Ujemny może na przykład oznaczać, że pomimo zakażenia, organizm nie zdążył jeszcze wytworzyć przeciwciał. Dlatego też należy go interpretować w oparciu o wywiad epidemiologiczny z pacjentem. Jak zaznaczają eksperci tego typy testów nie można stosować w diagnostyce, a jedynie do oceny odpowiedzi immunologicznej po przebytym zakażeniu.

Do diagnozy pacjentów zakażonych stosuje się od początku epidemii w Polsce przede wszystkim testy genetyczne, wykonywane metodą RT-PCR, które wymagają wysokospecjalistycznych aparatury i wykwalifikowanych diagnostów. Wykrywają one obecność RNA wirusa w próbce pobranej z nosogardła pacjenta. Analiza materiału Testy genetyczne, wykonywane metodą RT-PCR (Reverse transcription polymerase chain reaction), stosowane są od początku pandemii. To najbardziej wiarygodne testy, dlatego to one stanowią punkt odniesienia dla innych testów. Zakłada się więc, że ich skuteczność i czułość to 100 proc. – mówi prof. Flisiak. Dodaje, że de facto jakość tych testów jest teraz lepsza niż na początku pandemii, bo materiał genetyczny wirusa jest lepiej poznany.

W teście genetycznym na koronawirusa próbkę pobiera się za pomocą wymazówki z nosogardła pacjenta. A potem za pomocą drogich maszyn i skomplikowanej technologii analizuje się obecność RNA wirusa w próbce. Analiza próbek może trwać od kilku do kilkudziesięciu godzin. Wyniki tego testu są najbardziej wiarygodne.

W Polsce do tej pory przebadano 6 230 449 osób w kierunku wykrycia wirusa SARS-CoV-2.(PAP)

Udostępnij:

Magdalena Targańska

Leave a Reply

Koszyk