Placówki gastronomiczne, z branży wydarzeń kulturalnych, kina, teatry, ale także siłownie i kluby fitness będą zamknięte również w okresie przedświątecznym, do 27 grudnia; przed świętami poinformujemy, co dalej – powiedział w sobotę premier Mateusz Morawiecki.
Premier mówił na konferencji prasowej, że rząd był nakłaniany przez przedstawicieli gastronomii, branży wydarzeń kulturalnych, kina, teatry, ale także siłownie i fitness, by otworzyć te placówki, które są dziś zamknięte.
„Jednak idziemy za radą naszych epidemiologów i zdecydowaliśmy się pozostawić je zamknięte również w okresie przedświątecznym, do 27 grudnia. Poinformujemy przed świętami, co dalej” – powiedział szef rządu.
– Taka decyzja nie ma żadnych podstaw – mówi Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness, dla Sportowych Faktów WP.
Premier zapewnił podczas konferencji, że rząd konsultował posunięcia z branżą. Rozmowy te nie dotyczyły jednak przedłużenia zawieszenia działalności jak stwierdza prezes PFF.
– Konsultacje dotyczyły głównie kwestii wsparcia finansowego. Nie był poruszany temat daty ponownego otwarcia na koniec grudnia. To nawet nie wchodziło w grę – dodał Napiórkowski w rozmowie z WP.
Przypomnijmy, że zamknięcie klubów fitness i siłowni nastąpiło już 17 października, czyli ponad miesiąc temu i nie jest pierwszym w tym roku. Od tego czasu rząd zapowiedział wprowadzenie tarczy antykryzysowej ze wsparciem dla zamkniętych firm z branży fitness i nie tylko. Ustawa jednak wciąż nie weszła w życie.
– Mija pięć tygodni, branża pozostaje zamknięta, nowa tarcza nie została uchwalona, a nawet po jej uchwaleniu, nie będziemy w stanie pokryć 5-10 procent kosztów, które już musieliśmy ponieść. Jeśli wsparcie ma być dopiero od 15 stycznia, to dla wielu firm oznacza to bankructwo i upadłość. To nie są żarty. Od początku nie były. Bierzemy sprawę na poważnie, ale druga strona chyba nie do końca. Już teraz widzimy pierwsze poważne skutki, czyli upadanie podmiotów, przez co setki ludzi ląduje na bruku. Na konferencji premier mówił o „chronieniu miejsc pracy”, ale efekt niestety jest całkowicie odwrotny – podkreślił Napiórkowski dla Wirtualnej Polski.
– Wsparcia finansowego, które faktycznie mogłoby coś zmienić nie ma. Przy klubie fitness, który kosztuje ok. 100 tys. zł miesięcznie, nie licząc wynagrodzeń, z obecnych narzędzi można po części pokryć pensje dla pracowników. Nie chroni ona jednak pracodawcy przed wszystkimi kosztami. Kredyty, czynsze, leasingi to są koszty stałe. Z czego mamy je opłacać skoro drugi miesiąc jesteśmy zamknięci? – pyta prezes PFF.
Napiórkowski w wypowiedzi dla Sportowych Faktów WP zaproponował również rozwiązanie, które pomogłoby przetrwać branży. – Jeśli mamy ratować branżę, to warto spojrzeć na rozwiązanie zastosowane w Niemczech, Francji czy Austrii. Gdy w Niemczech nastąpił lockdown, to odszkodowanie dla zamkniętych firm wynosiło 75 procent przychodów zeszłorocznych. Moglibyśmy przetrwać zamknięcie nawet w przypadku takiego wsparcia na poziomie 60 procent. Ale to jest jedyny, właściwy kierunek – zakończył prezes PFF.
Rozmowa ukazała się tutaj.