W piątek na łamach lokalnego wydania Gazety Wyborczej na Podlasiu ukazał się wywiad z dr. Krzysztofem Tyburczym, w którym kieruje on oskarżenia w stosunku do żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy wspierają Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku (USK). Na zarzuty odpowiedział płk Marek Pietrzak, rzecznik prasowy WOT.
– Z mojego białostockiego doświadczenia wynika, że wielu żołnierzy z Brygady Ochrony Terytorialnej, którzy służyli w namiotach pod Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym – mieli kierować ruchem, mierzyć temperaturę, spisywać dane – zrezygnowało. Napór rozgoryczonych, zdenerwowanych, wściekłych pacjentów, żądających jak najszybciej pomocy, był tak duży, że psychicznie nie wytrzymywali.- mówił lekarz Wyborczej.
Rzecznik WOT po dokładnym sprawdzeniu sytuacji, rozmowach z żołnierzami realizującymi przez ostatnie miesiące zadania na rzecz szpitala, stanowczo zaprzecza jakoby sytuacja opisywana przez dr. Tyburczego miała miejsce nie tylko w szpitalu w Białymstoku, ale w jakimkolwiek szpitalu w Polsce. Co więcej, w szpitalu, w którym zatrudniony jest Tyburczy pomoc wojska w październiku została zdecydowanie zwiększona.
– Panie doktorze Tyburczy, wierzę, że podobnie jak każdy z nas uważa Pan, że to fakty i czyny, a nie kłamstwa powinny kształtować opinie szczególnie w tych niełatwych czasach. Trudno mi znaleźć usprawiedliwienie dla publicznie przedstawionego osądu, w którym buduje Pan nieprawdziwy obraz żołnierzy i prowokuje do deprecjonowania ich codziennego wysiłku przez osoby postronne. Ponieważ jest Pan żołnierzem rezerwy Wojska Polskiego zapewne zna Pan zwrot: „blue on blue”, który w naszej nomenklaturze opisuje atak na siły własne. – apeluje płk Marek Pietrzak.