Resort sprawiedliwości w piśmie do prezesów sądów zarekomendował, by te od poniedziałku pracowały w systemie dwuzmianowym, a w międzyczasie w trybie zdalnym. Ma to zapewnić ciągłość pracy m.in. w przypadku choroby któregoś z pracowników.
List z 18 zaleceniami dotyczącymi pracy sądów skierowała w ubiegły czwartek wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska. Najważniejsze z nich to zarządzenie wyznaczania oraz przeprowadzania rozpraw zdalnych oraz „niezwłoczne wprowadzenie w sądach trybu pracy dwuzmianowej”.
System dwuzmianowy zakłada pracę od godz. 7 do godz. 13.30, a następnie od godz. 14 do godz. 20.30. W pozostałym zakresie praca powinna być wykonywana poza siedzibą sądu w systemie pracy zdalnej.
„System pracy dwuzmianowej oraz podział wszystkich pracowników, w tym także sędziów na dwie grupy, które pracują na dwóch różnych zmianach, zapewni ciągłość pracy i brak konieczności odwoływania rozpraw i posiedzeń. Ponadto ograniczy liczbę osób obecnych w budynku sądu i ich wzajemną interakcję do niezbędnego minimum zapewniającego ciągłość pracy, a w przypadku choroby lub kwarantanny pozwoli na kontynuację pracy oraz dalsze funkcjonowanie sądów” – czytamy.
Zgodnie z wytycznymi prezesi sądów w uzgodnieniu z dyrektorami powinni ustalić harmonogramy pełnienia czynności służbowych z możliwością „przesuwania zasobów kadrowych” między poszczególnymi wydziałami. Na wniosek pracownika – umotywowany „ważnymi przyczynami”, w szczególności sytuacją rodzinną lub zdrowotną – możliwe jest wyrażenie zgody na inne godziny pracy.
Odnosząc się do przeprowadzania rozpraw zdalnych, wiceszef MS wskazała, że w aktualnym stanie zasadą jest, by przeprowadzać takie rozprawy m.in. w sprawach cywilnych, natomiast z uzyskanych danych wynika, że stanowią one „nikły procent” takich rozpraw.
Wśród innych rekomendacji znalazło się zalecenie, by odwoływać rozprawy tylko w przypadku, kiedy „nie jest możliwe przeprowadzenie rozprawy w sposób zdalny lub z zachowaniem zasad bezpieczeństwa i sprawa nie może być rozpoznana na posiedzeniu niejawnym”. Ministerstwo zarekomendowało także przekazywanie mu raz w tygodniu informacji z każdej apelacji o występujących problemach związanych z sytuacją epidemiczną, w tym odwołanych rozprawach wraz z podaniem powodu ich odwołania.
Zdaniem części środowiska prawniczego wdrożenie tak głębokich zmian w tak krótkim czasie jest niemożliwe do realizacji. Jak argumentuje stowarzyszenie sędziowskie „Iustitia”, założenie, że dwuzmianowa praca zapewni ciągłość pracy sędziów, „świadczy o kompletnym braku znajomości realiów ich pracy bądź celowym ich pomijaniu”.
„W sytuacji, gdy w większości sądów w Polsce, biorąc pod uwagę również opóźnienia spowodowane poprzednim lockdownem, terminy spraw są wyznaczane w najlepszym wypadku na marzec, wprowadzenie z dnia na dzień systemu pracy zmianowej spowoduje konieczność lawinowego odwołania rozpraw i posiedzeń wyznaczonych na tzw. +pierwszą zmianę+, przy jednoczesnym braku terminów na +drugiej zmianie+. Nawet przy największym poświęceniu ze strony sędziów i pracowników, by te sprawy poprzekładać, pierwsze terminy mogłyby się realnie pojawić na początku przyszłego roku, biorąc pod uwagę obieg poczty i ogrom pracy biurowej związanej z przesuwaniem terminów” – czytamy w stanowisku stowarzyszenia.
Nie wiadomo, ilu sądom w Polsce udało się wdrożyć zalecenia ministerstwa. Jak poinformowała sędzia Sylwia Urbańska z warszawskiego Sądu Okręgowego, dotychczas ze strony kierownictwa sądu nie padły żadne nowe zalecenia dotyczące trybu pracy. Podkreśliła przy tym, że sąd dysponuje dużą przestrzenią, w związku z czym dotychczas udało się przeorganizować pracę w ten sposób, by np. każdy z pracowników stacjonarnych pracował w osobnym pomieszczeniu. (PAP)