Zaniepokoiłem się. Już od tylu miesięcy nie słyszeliśmy nic o odrze, która co roku miała się przepoczwarzyć w epidemię, że postanowiłem jej poszukać. Bo to przecież niemożliwe, żeby sama odpuściła i sobie poszła, tym bardziej w sytuacji, kiedy szczepienia przez dłuższy czas były zawieszone. To co odkryłem powinno być dzisiaj tematem dnia we wszystkich mediach: nie tylko odra, ale praktycznie WSZYSTKIE choroby zakaźne odpuściły sobie nasz kraj. Mamy potężny, radykalny, gigantyczny spadek zachorowań. Czy to efekt koronawirusa? Tego nie wiem, ale jedno wiem na pewno: jesteśmy w tym roku o niebo bezpieczniejsi niż kiedykolwiek. Szansa zachorowania na jakąkolwiek chorobę zakaźną jest nawet kilkukrotnie niższa niż choćby w ubiegłym roku.
Dane dotyczące chorób zakaźnych zbiera i publikuje Zakład Epidemiologii Chorób Zakaźnych i Nadzoru Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny we współpracy z Departamentem Przeciwepidemicznym i Ochrony Sanitarnej Granic Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Ostatni raport zawiera zachorowania od 1 stycznia do 30 września 2020 roku. I co tam znajdujemy?
Cuda. Większość chorób zakaźnych spadła o co najmniej połowę: krztusiec 670 przypadków (w tym samym okresie ubiegłego roku 1063), szkarlatyna 7130 przypadków (w ub. roku 14899), choroba Creutzfeldta-Jacoba 9 przypadków (w ub. roku 24), ospa wietrzna 61 273 przypadki (w ub. roku 142 675), WZW typu B 819 przypadków (w ub. roku 2152). O połowę albo bardziej spadły także przypadki AIDS, , HIV, kiły, rzeżączki i wścieklizny. Z 19 na 2 przypadki spadły zanotowane ostre zatrucia pestycydami. Grypy zanotowano dotychczas 2 468 672 przypadki (w tym samym czasie ub. roku 3 387 081).
A gdzie jest odra? No właśnie. Od 1 stycznia do 30 września – 29 przypadków, podczas gdy w tym samym czasie ubiegłego roku było ich 1490.
Tego nie można zrzucić na karb błędów w raportowaniu – wszystkie, absolutnie wszystkie choroby zakaźne w tym roku odpuściły sobie nasz udręczony kraj. Wszystkie, oprócz… COVID-19. Można w tym miejscu zaryzykować tezę, że noszenie maseczek i zachowywanie dystansu chroni nas przed wszystkimi chorobami zakaźnymi, oprócz tej jednej. Ale – przyznajcie państwo – to tyleż atrakcyjna, co idiotyczna teza.
Możliwe są dwa rozwiązania: albo koronawirus w magiczny sposób unieszkodliwił pozostałe choroby zakaźne, albo są one w statystykach jako… COVID-19. Tyle tylko, że o ile grypę (milion przypadków na stole!) można z łatwością pomylić z COVID-19, to odry, WZW i HIV już tak się nie da.
Trzeba zadać sobie bardzo, ale to bardzo poważne i groźne pytanie: co się stało? Czy te choroby naprawdę zniknęły, czy chorzy nie mogąc dostać się do lekarza wciąż są wśród nas, świadomie lub nieświadomie zarażają swoich bliskich?
Paweł Skutecki
Felietony i komentarze nie zawsze odzwierciedlają poglądy i opinie redakcji.