Publiczna rozgłośnia traci reklamodawców, odchodzą z niej dziennikarze, a na antenie Trójki panuje bałagan – pisze poniedziałkowa „Rzeczpospolita”. Pracownicy radia uważają, że to efekt całkowitego podporządkowania politycznego PiS.
Jak czytamy, według nieoficjalnych szacunków osób związanych z marketingiem Polskiego Radia SA, do których dotarła „Rzeczpospolita”, tylko od końca maja, czyli od skandalu z Listą Przebojów Trójki i piosenką Kazika, utracone wpływy reklamowe całej instytucji mogą wynosić 5–6 milionów złotych miesięcznie, czyli do końca roku dojść do ok. 40 milionów.
„Trójka była od dawna koniem pociągowym reklamy Polskiego Radia. Dlatego taka wizerunkowa katastrofa jak z Kazikiem czy nagłym wyrzuceniem (dyrektora Trójki – PAP) Kuby Strzyczkowskiego topi finansowo całe radio. Gdyby nie dotacja Skarbu Państwa, radio poszłoby na dno” – mówi „Rz” osoba związana z marketingiem Polskiego Radia.
Według dziennika wizerunkowy kryzys wpływa też na słuchalność, czyli udział stacji w rynku. „Ta od lat spada dla wszystkich anten publicznego radia. Tyle że od przejęcia PR przez obóz dobrej zmiany dynamika spadków rośnie. Słuchalność Trójki w 2011 r. wynosiła nieco ponad 8 proc., w 2015 zmniejszyła się do niespełna 8 proc., ale już w 2020 wynosiła tylko nieco ponad 4 proc. Czyli przez pięć lat pracy prezesów wskazanych przez PiS spadła o niemal połowę” – pisze „Rzeczpospolita”.
Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych, nie dostrzega związku między polityką prezes PR Agnieszki Kamińskiej a wynikami finansowymi. „Ten sam zespół pracuje cały czas i odpowiada za słuchalność” – mówi „Rz” Czabański.
„Dziennikarze wyliczają jednak, że od 2015 roku zespół został wymieniony w co najmniej 35 proc. Zarzucają też prezes Kamińskiej działania cenzorskie. W ciągu ostatniego roku Trójka miała czterech szefów” – wskazuje „Rzeczpospolita”. „To nie dyrekcja robi program, słuchacze nie interesują się dyrekcją” – twierdzi szef RMN. (PAP)