Cieszymy się, że na spotkaniu przedstawicieli klubów z premierem rząd potwierdził priorytety pokojowe, związane z bezpieczeństwem Polski – mówili w środę politycy Konfederacji. Podkreślali, że ich zdaniem należy prowadzić w zaistniałej sytuacji „wstrzemięźliwą” politykę.
Premier Mateusz Morawiecki spotkał się w środę z przedstawicielami klubów parlamentarnych w związku z sytuacją na Białorusi; w imieniu Konfederacji na spotkaniu pojawili się: szef sejmowego koła Jakub Kulesza oraz Janusz Korwin-Mikke, Robert Winnicki i Grzegorz Braun.
Korwin-Mikke ocenił, że podczas spotkania „Konfederacja mówiła jak politycy, a reszta międliła znane wszystkim slogany w Europie o interesie demokracji”. „To nie jest język polityki” – powiedział.
Braun podkreślił, że politycy Konfederacji zaznaczali, że ich priorytetem jest suwerenność. „Zatem Polska dopominająca się o ustanowienie jakiejś kurateli międzynarodowej nad Białorusią, to jak karp dopominający się przyśpieszenia Wigilii, wszystkie zasady, które zostaną zastosowane do Białorusi, zostaną też zastosowane w stosunku do Polski. Sytuacja jest bardzo niebezpieczna, bo być może została zainicjowana reakcja domina, reakcja geopolityczna, zagrożenie – nie bójmy się tego powiedzieć: wojenne dla Europy Środkowej i świata. i Byłoby bardzo niedobrze gdyby Polska odrywała rolę chętnego, pożytecznego idioty, gdyby nie potrafiła ustrzec siebie i narodu polskiego przed możliwą prowokacją” – mówił.
„Cieszę się, że rząd potwierdził priorytety pokojowe, bezpieczeństwa i że wojsko polskie nie wykonuje żadnych ruchów, które usprawiedliwiałyby głosy pojawiające się po drugiej stronie granicy” – dodał Braun.
Winnicki powiedział, że podczas spotkania usłyszał „dużo głosów zdroworozsądkowych, które przestrzegały przed prostym porównywaniem tego, się wydarzyło na Białorusi, do wydarzeń na Ukrainie, bo są to dwa różne państwa i różne narody”. Podkreślił, że jego klub jest za polityką „wstrzemięźliwą”, bo – jak zaznaczył – może się okazać, że Polska będzie musiała „z władzą Łukaszenki na Białorusi liczyć dość długo”.
Mówił także o konieczności „pilnowania polskiego interesu narodowego”.
Protesty na Białorusi trwają od wyborów prezydenckich 9 sierpnia, w których według oficjalnych danych ubiegający się o reelekcję Alaksandr Łukaszenka miał zdobyć 80,1 proc., a kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska – 10,1 proc. głosów. Wielu Białorusinów uważa, że wyniki zostały sfałszowane.
Podczas protestów powyborczych w kraju co najmniej trzy osoby zginęły, a 200 zostało rannych. W ubiegłym tygodniu zatrzymano blisko 7 tys. osób; wiele brutalnie pobito. Jest kilkudziesięciu zaginionych. (PAP)