Projekt posłów PiS nowelizacji Kodeksu pracy został skierowany w środę do sejmowej komisji do spraw zmian w kodyfikacjach. Jego celem jest zlikwidowanie luki płacowej przez rozszerzenie definicji mobbingu o kategorię rozróżniającą wysokość wynagrodzenia ze względu na płeć.
W debacie nad tą propozycją Barbara Bartuś (PiS) podkreśliła, że kobiety nie spotykają się z instytucjonalną dyskryminacją. Zaznaczyła jednocześnie, że niestety mimo funkcjonujących dotychczas uregulowań prawnych kobiety o tych samych kwalifikacjach i pracujące tyle samo co mężczyźni wciąż otrzymują mniejsze zarobki. Dlatego – jak mówiła – potrzebne są nowe regulacje.
Barbara Nowacka (KO) zgodziła się, że kobiety na rynku pracy są w Polsce dyskryminowane. Wskazywała, że „kobiety żyją dłużej, a także często wypadają ze ścieżki kariery zawodowej, co potem przejawia się emeryturami – często o dwie trzecie mniejszymi od emerytur mężczyzn”.
Zdaniem Nowackiej samo rozszerzenie procedury mobbingowej niczego nie załatwia. Przekonywała, że potrzebna jest ustawowo zapisana jawność wynagrodzeń. Zadeklarowała chęć pracy nad rozwiązaniami poprawiającymi sytuację materialną kobiet. Przypomniała, że projekt w sprawie ograniczenia różnicy wynagrodzeń kobiet i mężczyzn przygotowało także stowarzyszenie Kongres Kobiet.
„To rozwiązania, które mówią, że pracodawcy mają obowiązek informować o nierównościach wynagrodzeń kobiet i mężczyzn, jeżeli takie zachodzą, i raportować to co roku. A jeżeli okaże się, że są te nierówności, to mają obowiązek działać na rzecz zapobieżenia im” – powiedziała posłanka KO. Dodała, że to „pracodawca powinien być zobowiązany do dążenia do tego, żeby wynagrodzenia były równe, a nie pracownik do udowadniania, że jest krzywdzony”.
Z kolei Katarzyna Ueberhan (Lewica) pytała, dlaczego „przez tyle lat sprawy kobiet w naszym kraju nie zostały załatwione, bo omawiany problem nie jest nowy”. Jej zdaniem PiS nie szanuje praw kobiet i mniejszości, którym „odmawia podstawowych praw człowieka”.
„To partia, która funduje nam kolejne stopnie piekła kobiet, odmawia podstawowych praw, przyzwala na systemową przemoc i systemowo nienawidzi kobiet” – mówiła posłanka Lewicy. Zadeklarowała, że jej klub będzie pracował nad tym projektem, ale też zaproponuje własne rozwiązania.
Posłanka PSL-Kukiz’15 Agnieszka Ścigaj zwróciła z kolei uwagę, że 90 proc. spraw sądowych dotyczących mobbingu jest umarzana lub rozstrzygana na niekorzyść pracownika. Jej zdaniem samo poszerzenie definicji mobbingu nic nie da. Wskazała, że według Ministerstwa Sprawiedliwości średnio na orzeknięcie wyroku w takiej sprawie czeka się 19 miesięcy.
„Może problem nie jest w zmianie prawa, ale w jego egzekwowaniu?” – pytała Ścigaj. „Czy bacik i kara to zawsze jest lekarstwo, żeby w Polsce wszystko poprawić, czy potrzebne są zmiany systemowe?” – dodała posłanka PSL-Kukiz’15.
„Widzę, że naprawdę gonimy Zachód, szkoda, że tylko w głupocie” – powiedział z kolei Dobromir Sośnierz (koło Konfederacja). Przekonywał, że w Polsce nie ma żadnej luki płacowej.
„To walka z urojonym problemem, żeby podlizywać się agresywnym feministkom. Nie ma żadnej luki płacowej. Samo używanie tego chorego pojęcia jest niegodne prawicowca” – powiedział. „Owszem mężczyźni zarabiają kilkanaście procent więcej niż kobiety, ale nie na takich samych stanowiskach. Mężczyźni po prostu częściej wybierają zawody bardziej ryzykowne, podejmują fizyczną, bardziej wyczerpującą pracę, często w szkodliwych warunkach” – mówił Sośnierz. Dodał, że „nie bez powodu” mężczyźni żyją średnio 8 lat krócej niż kobiety.
W dyskusji głos zabrał także wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed. Podziękował wnioskodawcom za ten projekt i podkreślił, że jest on początkiem szerszej dyskusji na temat dyskryminacji na rynku pracy ze względu na płeć.
„Jeśli chodzi o kwestie związane z dyskryminacją, to mamy zapis w konstytucji i w Kodeksie pracy, że dyskryminacja ze względu na wynagrodzenie jest zakazana, tylko że wiemy, jak to działa. To działanie nie jest skuteczne” – powiedział Szwed. Przyznał też, że mobbing jest bardzo trudny do udowodnienia przed sądem. Zaznaczył jednocześnie, że problem dyskryminacji może dotyczyć zarówno mężczyzn, jak i kobiet.
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki po zakończeniu dyskusji nad projektem poinformował o skierowaniu go do Komisji Nadzwyczajnej do spraw Zmian w Kodyfikacjach.
Zgodnie z poselskim projektem nowelizacji Kodeksu pracy zmianie miałby ulec jeden z artykułów i uzyskać brzmienie: „Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu albo różnicowaniu wysokości wynagrodzenia ze względu na płeć pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników”.
W uzasadnieniu do projektu zwrócono uwagę, że konstytucja zobowiązuje władze państwowe m.in. do wykonywania nadzoru na warunkami wykonywania pracy. Jak wskazano, w doktrynie prawa zapisano, że z zasadą równouprawnienia kobiet i mężczyzn w podejmowaniu pracy zarobkowej, a także w wynagrodzeniu i awansach, związana jest także zasada równości warunków pracy kobiet mężczyzn.
Autorzy projektu zaznaczyli, że mimo istnienia ram prawnych w październiku 2018 r. Główny Urząd Statystyczny podał, że przeciętne wynagrodzenie mężczyzn było o 19,9 proc. wyższe od przeciętnego wynagrodzenia kobiet.
W uzasadnieniu do projektu czytamy, że problem niezrównoważenia płac kobiet i mężczyzn jest szczególnie istotny, zwłaszcza w sektorze prywatnym, w którym w Polsce mężczyźni zarabiają średnio o 16,6 proc. więcej niż kobiety.
Autorzy zaproponowanego rozwiązania podkreślają, że rozszerzenie definicji mobbingu stanowić będzie wzmocnienie instrumentów prawnych zapewniających respektowanie zasady równouprawnienia kobiet w zakresie wynagrodzenia.
Kodeks pracy umożliwia pracownikowi, który był ofiarą mobbingu i w ten sposób doznał rozstroju zdrowia, dochodzenie od pracodawcy odpowiedniej sumy pieniężnej tytułem zadośćuczynienia za doznane krzywdy.
W przepisach zapisano, że kompensata krzywdy może wymagać, w zależności od jej rozmiaru i skutków, nie tylko zrekompensowania wydatków majątkowych w postaci kosztów koniecznego leczenia, ale także, przy utracie zatrudnienia, np. pokrycie kosztów przekwalifikowania się do innego zawodu, a nawet przyznania odpowiedniej renty w razie utraty zdolności do pracy. Ponadto prawo zobowiązuje do naprawienia poczucia krzywdy w niematerialnych sferach psychicznej i psychologicznej osoby poszkodowanej.
Projekt dotyczący wyrównania płac kobiet i mężczyzn był zapowiadany podczas konwencji Forum Młodych PiS, która odbyła się w Lublinie pod koniec czerwca. Pierwszym posłem, który podpisał się pod projektem był szef PiS Jarosław Kaczyński.(PAP)