– Naszym problemem w tym meczu były niewykorzystane sytuacje. Jeśli chodzi o nasze podejście do meczu, zaangażowanie, determinację, nie mogę mieć nic do zarzucenia zawodnikom. Zabrakło wykończenia, postawienia kropki nad „i”. Teraz stoi przede mną zadanie wyselekcjonowania piłkarzy, którzy zapewnią nam zwycięstwo w kolejnym spotkaniu, a jeśli nie awansujemy bezpośrednio, odpowiedniego przygotowania do meczów barażowych – powiedział po zakończonym remisem 1:1 meczu z Mołdawią selekcjoner reprezentacji Polski Michał Probierz.
– Po tym spotkaniu z pewnością czuję niedosyt. Przygotowaliśmy się do niego odpowiednio i jestem zaskoczony, że w pierwszym kwadransie wydawaliśmy się nieco przestraszeni. Zbyt łatwo oddawaliśmy piłkę rywalom, nie potrafiąc się przy niej dłużej utrzymać, pojawiało się sporo nerwowości. Później opanowaliśmy sytuację, przeważaliśmy, a w kilku sytuacjach mogliśmy zachować się bardziej spokojnie. W samej końcówce niepotrzebnie ograniczaliśmy się do dośrodkowań, gdy mogliśmy szukać prostopadłych podań – dodał.
– Spodziewaliśmy się, że rywale przyjadą tutaj z nastawieniem na kontrataki i stałe fragmenty gry. Po jednym z nich straciliśmy gola, co boli tym bardziej, że jako sztab uczulaliśmy na to drużynę. Podobnego gola Mołdawianie strzelili w potyczce ze Szwecją. Zwracaliśmy na to uwagę, ale nie ustrzegliśmy się błędu – zauważył selekcjoner reprezentacji Polski.
– Musimy powiedzieć sobie wprost, że nie jestem cudotwórcą. Pewnych rzeczy nie da się wypracować bez odpowiedniej liczby treningów. Uważam, że mimo to zmieniliśmy kilka elementów. Wprowadziliśmy już do zespołu nowych zawodników, którzy będą w nim grali. Rozumiem rozczarowanie, ale te eliminacje jak dotąd przegrywamy nie tylko tym meczem. Jeżeli mamy jeszcze szansę, będziemy walczyć do samego końca o awans. Jasnym punktem była dziś na pewno determinacja, wola walki. Nie zmienimy wszystkiego w pięć minut, ale mentalnie wyglądamy z pewnością dużo lepiej – zakończył Michał Probierz.
Źródło: pzpn.pl
One comment
PI Grembowicz
16 października, 2023 at 9:40 am
No to nie…
Cha cha cha
(a w 45 minut albo 2 razy po 45 minut?!)