– Wszystko, co można było dzisiaj Ukrainie zaoferować – zaoferowano. To jest bardzo dużo – powiedział Marcin Przydacz w Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej.
Po ustaleniach szczytu, w Ukrainie przywódcom NATO zarzuca się nawet nieszczerość, że akcesja to będzie długi wieloletni proces.
– Wręcz przeciwnie. Przywódcy NATO podjęli decyzję o likwidacji tej bardzo sformalizowanej ścieżki. MAP dla Ukrainy został zniesiony decyzją z Wilna tak, jak było to w przypadku Finlandii i Szwecji – powiedział Marcin Przydacz – szef Biura Polityki Międzynarodowej Prezydenta RP, w Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej.
– Ukraina tak naprawdę w sensie wewnętrznym, przygotowania wojskowego i w wielu aspektach jest gotowa i bardzo zaawansowana w reformach. Muszą zaistnieć warunki, tak jak je sojusznicy określili, którymi są m.in. warunki bezpieczeństwa. Dzisiaj Ukraina jest pochłonięta rosyjską agresją, jest w sytuacji wojennej. NATO w sytuacji wojennej nie jest i nie chce być. Polska także ma świadomość artykułu piątego, więc to jest naprawdę wszystko, co można było dzisiaj Ukrainie zaoferować. To jest bardzo dużo. Odejście od MAP-u i podniesienie komisji NATO – Ukraina do pełnej Rady – powiedział prezydencki sekretarz stanu.
Podobno Zełenski się wściekł i zagroził, że nie przyjdzie na pierwsze posiedzenie Rady NATO – Ukraina.
Według Przydacza „Zełenski siedział w Wilnie pomiędzy Sunakiem, a Bidenem. Wszyscy mówili Wołodymyr, kiedyś zasiądziesz tu, jako pełnoprawny członek NATO, ale do tego muszą zaistnieć pewne warunki.”
– Szczyty NATO mają swoją dynamikę i różnego rodzaju strategie negocjacyjne się realizuje. Finalnie prezydent Zełenski przyjechał i aktywnie uczestniczył w rozmowach. Decyzja w sprawie Ukrainy podczas szczytu NATO nie mogła być decyzją, która pociągnęłaby za sobą poczucie niebezpieczeństwa przez państwa NATO, w tym także i Polskę. Dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo państwa polskiego – zaakcentował Przydacz.
Źródło: RadioZET