– Wiemy, że Chińczycy ukrywali informacje o zachorowaniach na początku pandemii, z opóźnieniem poinformowali świat, natomiast jakichś nowych dowodów naukowych na to, że wirus pochodzi z laboratorium np. w Wuhanie i że jest sztucznym wytworem człowieka, nie ma – mówił Grzesiowski o niechęci Chin do ujawnienia wszystkich informacji o początku pandemii.
Lekarz zastanawia się: „Czy kiedyś będą oficjalnie potwierdzone informacje przez międzynarodowe organizacje, nie wiemy. Teraz WHO podjęło taką decyzję. Na dziś to kończy sprawę. Na ile pozbawi nas to niezbędnych danych aby przygotować się na następną pandemię, to już zupełnie inna historia”.
W mojej opinii wirus jest pochodzenia naturalnego
– stwierdza ekspert.
– Pandemia w Polsce trwa w najlepsze. Mamy kolejną jej falę, szóstą, siódmą, w zależności od tego, jak liczyć. Mamy omikrona XXB nieformalnie zwanego krakenem. W tej chwili przechodzi przez Europę Zachodnią, wcześniej był w Stanach i wszędzie wywołał dużo nowych zachorowań – mówi Grzesiowski i dodaje: – Chorują zarówno ci, którzy już kiedyś chorowali, jak i osoby zaszczepione. Mamy do czynienia z nałożeniem się dwóch zjawisk. Po pierwsze, ostatnie dawki szczepionek były dosyć dawno, u większości osób co najmniej pół roku wstecz. Po drugie, ten wirus jest połączeniem dwóch różnych, które wytworzyły się z linii omikrona. I dlatego tak skutecznie ucieka naszej odporności. Jest sprytniejszy niż szczepionka. Widzimy u wielu chorych gorączkę, bóle mięśniowe, na szczęście nie ma zbyt wielu pacjentów z ciężkim zapaleniem płuc.
Cała rozmowa: wyborcza.pl
