Józef Franczak nie bez powodu nazywany jest ostatnim partyzantem, który zginął w walce z komunistycznym aparatem bezpieki. Przez 20 lat Służba Bezpieczeństwa cały czas poszukiwała Franczaka tylko dlatego, że nie zgodził się na tę nową szarą rzeczywistość, na komunistyczną rzeczywistość, która go dosięgła. Koledzy czy dowódcy ginęli w obławach, a on cały czas walczył o nową, niepodległą Polskę i nie umiał się pogodzić z komunistyczną rzeczywistością – mówił w piątkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja Paweł Skrok, historyk z lubelskiego oddziału IPN, członek Stowarzyszenia Zwykłego Marsz Szlakiem Józefa Franczaka ps. Laluś, w związku ze 105. rocznicą urodzin ostatniego Żołnierza Wyklętego.
W piątek 17 marca br. obchodziliśmy 105. rocznicę urodzin ostatniego Żołnierza Wyklętego, Józefa Franczaka ps. Laluś.
II wojna światowa zastała Józefa Franczaka, kiedy służył jako podchorąży Żandarmerii Wojskowej w Równem na Wołyniu. Po kilkunastu dniach dostał się do niewoli sowieckiej, ale zdołał z niej uciec. Niewiele wiadomo o wojennym epizodzie jego konspiracyjnej działalności, poza tym, że dołączył do ZWZ (później AK). Przynależał do III Rejony Obwodu Lublin AK.
Swoją walkę kontynuował aż do 21 października 1963 r., kiedy to zginął podczas obławy z rąk funkcjonariuszy ZOMO.
– Józef Franczak nie bez powodu nazywany jest ostatnim partyzantem, który zginął w walce z komunistycznym aparatem bezpieki. Okres od zakończenia działań wojennych do 1963 r. to jest przecież okres prawie 20 lat. Przez te 20 lat Służba Bezpieczeństwa cały czas poszukiwała Franczaka tylko dlatego, że nie zgodził się na tę nową szarą rzeczywistość, na komunistyczną rzeczywistość, która go dosięgła – zwrócił uwagę Paweł Skrok.
Przypomniał, że pod koniec II wojny światowej Józef Franczak na krótki czas znalazł się w szeregach Ludowego Wojska Polskiego. Jego oddział stacjonował w Kąkolewnicy, w miejscu, gdzie mordowani byli żołnierze AK.
– Franczak, widząc to, dezerteruje i ponownie wchodzi do konspiracji. W konspiracji działa pod rozkazami różnych dowódców, w szczególności kapitana „Uskoka”, gdzie jest dowódcą jednego z plutonów. Jest świadkiem wszystkiego, co dzieje się w ciągu 20 lat od zakończenia działań wojennych. Widzi, że żołnierze Armii Krajowej, mimo wielu amnestii, są oszukiwani, bo trafiają do więzień, gdzie są mordowani. Koledzy czy dowódcy giną w obławach, a on cały czas walczy o nową, niepodległą Polskę i nie umie się pogodzić z komunistyczną rzeczywistością – mówił historyk.
Kiedy w końcu komunistom udało się zlokalizować Józefa Franczaka, nie wystarczyło im, że zabili go w strzelaninie będącej skutkiem obławy. Podczas ekshumacji okazało się, że jego ciało zostało zbezczeszczone poprzez pośmiertną dekapitację, rzekomo mającą służyć „dalszemu śledztwu”. Głowę „Lalusia”. odnaleziono dopiero w 2007 r., na długo po ekshumacji ciała i złożenia go do grobu w Piaskach.
– Na początku lat osiemdziesiątych rodzina otrzymuje zgodę na ekshumację Józefa Franczaka. W momencie ekshumacji przeżywają ogromny szok – widzą, że ciało jest pozbawione głowy. (…) Po przemianach w 1989, 1990 r., rodzina stara się, zbierając informacje, najpierw w archiwach Urzędu Ochrony Państwa, następnie dokumentacji IPN, ślad głowy udaje się namierzyć w ówczesnej Akademii Medycznej w Lublinie. Mimo pism rodziny, ówczesny rektor twierdzi, że takiego eksponatu (ponieważ głowa była używana do celów edukacyjnych dla przyszłych lekarzy) nie ma. Dopiero po zmianie rektora udało się odnaleźć głowę, która znajdowała się w Akademii Medycznej i uroczyście została ona dochowana do ciała w Piaskach – wyjaśnił rozmówca Radia Maryja.
Postać Józefa Franczaka jest żywa w pamięci mieszkańców Lubelszczyzny.
– Oprócz tego, że Stowarzyszenie Zwykłe Marsz Szlakiem Józefa Franczaka ps. Laluś rokrocznie jest organizatorem marszu, który przechodzi ze Świdnika przez wszystkie (znajdujące się pomiędzy – radiomaryja.pl) miejscowości i kończy się przy grobie Franczaka w Piaskach, są także różnego rodzaju konferencje naukowe, szczególnie w okresie Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Instytut Pamięci Narodowej organizuje spotkania z młodzieżą, gdzie opowiada o Józefie Franczaku, jak również o innych żołnierzach lubelskiego podziemia – wskazał Paweł Skrok.
W tym roku przypada także 60. rocznica śmierci Józefa Franczaka „Lalusia”.
Całość rozmowy z Pawłem Skrokiem jest dostępna [tutaj].
radiomaryja.pl