– Orlen i Lotos to były dwie firmy i tak pod kontrolą państwa. Bardzo bym chciał, żeby ktoś wyjaśnił tę transakcję – powiedział Maciej Witucki, w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej.
Maciej Witucki – prezydent Konfederacji Lewiatan o transakcji dotyczącej Lotosu. – Po pierwsze rzeczywiście w tej transakcji mamy dwie składowe związane z Rosją: nabywcy z Arabii Saudyjskiej i Węgry. Jeśli chodzi o samom transakcję, to ja wciąż mam nadzieję, mamy sądy, prokuratury, służby. W przypadku polityków mamy decyzje polityczne i odpowiedzialność, aż do Trybunału Stanu. Bardzo bym chciał, żeby ktoś to wyjaśnił. Media są po to, żeby alarmować, ale media nie przeprowadza śledztw, bo nikt nam tych umów nie pokaże, ich pełnej treści – powiedział Witucki w popołudniowym Gościu Radia ZET.
– Na pewno w tej transakcji jest bardzo dużo polityki. Bardzo dużo dumy z tworzenia kolejnego czebolu. Łączenie Orlenu z Lotosem, to były dwie firmy i tak pod kontrolą państwa, więc tak naprawdę państwo miało wpływa na to, jak między nimi rozkładałaby się produkcja poszczególnych składników tego przemysłu energetycznego.
Zdaniem Macieja Wituckiego „przykład Korei pokazał, że czebole niekoniecznie są dobrą formą zabezpieczania aktywów, zwłaszcza kiedy one znów, też mają ten interfejs polityczny. W każdej chwili może ukazać się decyzja tego 49% – mniejszościowej akcjonariusza.”
– Brak zaufania i stabilności, to od wielu lat największy problem polskiej gospodarki – powiedział Maciej Witucki, w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej
Warszawska giełda przeżywa największy kryzys od 2009 roku. Dlaczego? – Tu trudno mówić tylko o giełdzie. Mówi się o spółkach Skarbu państwa. Mówi się nawet o specjalnym wiceministrze ds. spółek Skarbu państwa. Np. W Orlenie Skarb państwa ma 49,9%, więc pozostała część jest na giełdzie u innych akcjonariuszy i oni są ofiarami decyzji politycznych. W tej i innych spółkach, które umownie nazywamy spółkami Skarbu państwa, a które nimi nie są – powiedział Maciej Witucki – prezydent Konfederacji Lewiatan, w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej. – W związku z tym, jak ma giełda zachować się logicznie, skoro te podmioty są na łasce i niełasce polityków? Słynny podatek Sasinowy sprzed kilku miesięcy. Taka niestabilność powoduje, że to chwieje giełdą, zaufaniem akcjonariuszy i inwestorów – stwierdził gość Radia ZET, dodając: – To jest efekt uboczny bardzo silnej roli państwa w tych spółkach, a z drugiej strony niekonsekwentna, bo 49% własność. – Giełda jest źródłem kapitału dla przedsiębiorców. Ci polscy przedsiębiorcy, którzy chcieliby inwestować, dla nich naturalnym wyjściem jest wejście na giełdę. Ale w dniu, kiedy znowu nastąpi decyzja polityka o uderzeniu nowym pomysłem w te duże spółki, które sterują indeksami. Wówczas ten biedny przedsiębiorca bardzo tanio wyprzeda kapitał. Ale w dniu, kiedy znowu nastąpi decyzja polityka o uderzeniu nowym pomysłem w te duże spółki, które sterują indeksami. Wówczas ten biedny przedsiębiorca bardzo tanio wyprzeda kapitał – tłumaczył Maciej Witucki. Jego zdaniem „brak zaufania i brak stabilności, to jest już od zawsze, od wielu lat wychodzi, jako największy problem polskiej gospodarki.”
„Podnoszenie plac do poziomu inflacji, to samonapędzające się koło. Zasypałoby nasza konkurencyjność”
– Nie najlepsza informacja dla pracowników, tylko 46% pracodawców chce podnieść zarobki, co jest wymuszone podniesieniem płacy minimalnej – zauważyła Beata Lubecka. – To jest bardzo duża zmiana. Przewidujemy, że w przyszłym roku wzrost płac będzie nieco niższy. W tym roku to jest około 12%, w przyszłym 10%. – powiedział Witucki. BL: – Ale to poniżej realnej inflacji – powiedziała gospodyni programu. – Jedna i druga jest poniżej inflacji, gdybyśmy próbowali podnieść o inflację, to jest takie samonapędzające się koło. To zupełnie zasypałoby naszą konkurencyjność. Przedsiębiorcy z inflacją walczą – odpowiedział prezydent Konfederacji Lewiatan. – Jesteśmy na rynku konkurencyjnym. Taką nasza dumą są centra usług, gdzie młodzi ludzie znajdują pracę w outsourcingu dla globalnych firm, dziś te różnice, które kiedyś potrafiły być krotnością między Polską, a krajami Europy zachodniej, one spadły do kilkunastu procent – stwierdził. – Okazuje się, że te miejsca zaraz mogą z Polski odpływać, albo przynajmniej nie powstawać nowe. Mamy w regionie silnego konkurenta w postaci Rumunii, bo ona jest takim szybko rozwijającym się krajem, jeśli chodzi o lokowanie przemysłu, centrów outsourcingowych.
Czyli co nas czeka w przyszłym roku? – Inflacja i stabilny rynek pracy. Dużego wzrostu bezrobocia nie będzie.
Cała rozmowa tutaj.
Źródło: RadioZET