Polscy siatkarze przegrali w katowickim Spodku z Włochami 1:3 (25:22, 21:25, 18:25, 20:25) w finale mistrzostw świata.
– W tym momencie z pewnością przeważa u nas uczucie rozgoryczenia i rozczarowania, bo przegraliśmy finał z Włochami. Myślę jednak że gdy na chłodno to przeanalizujemy to uznamy, że to srebro było świetnym wynikiem. Zrobimy wszystko, żeby w kolejnych wielkich turniejach walczyć o najwyższe cele – powiedział Aleksander Śliwka.
W wielkim finale tegorocznego mundialu spotkały się dwie niepokonane do finału drużyny. Trudniejszą drogę do decydującego meczu mieli jednak Biało-Czerwoni, którzy w ćwierćfinale męczyli się z Amerykanami i wygrali dopiero po tie-breaku, a w półfinale także w pięciu setach po zaciętej, emocjonującej walce pokonali Brazylijczyków.
Włosi natomiast rozegrali tylko jedno spotkanie, w którym było pięć partii – w ćwierćfinale z Francuzami. Półfinał wygrali gładko ze Słoweńcami 3:0.
Finał był starciem mistrza świata z mistrzem Europy. Siatkarze Italii w zeszłym roku wywalczyli złoto Starego Kontynentu właśnie w katowickim Spodku, a teraz sięgnęli po złoto najważniejszej siatkarskiej imprezy.
– Dla nas Katowice to dobre miejsce. Walka o złoto to ogromna satysfakcja – podkreślił trener Włochów Ferdinando De Giorgi.
Podopieczni Nikoli Grbicia nie obronili tytułu sprzed czterech i ośmiu lat. Jednak pomimo porażki trzech reprezentantów biało-czerwonych otrzymało indywidualne nagrody. Najlepszym atakującym został Bartosz Kurek, środkowym Mateusz Bieniek, a przyjmującym Kamil Semeniuk. Niedzielny mecz był pierwszą wygraną włoskiej drużyny od 1998 roku.